Zimno jak w muzeum Zimno jak w muzeum
Rozmaitości

Zimno jak w muzeum

Marcin Wroński
Czyta się 3 minuty

Posterunkowy Lenz przy­szedł do muzeum po raz pierwszy i wcale mu się nie podobało. W ten grudniowy dzień w korytarzach surowego gmachu panowało nie mniejsze zimno niż na zewnątrz. Puste gabloty przypominały sklep jubilera po skoku nieuchwytnego gangu Motyki.

– No więc skradziono pewnie

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Jesień poety Jesień poety
Rozmaitości

Jesień poety

Marcin Wroński

Ten interesant przyszedł do wydziału śledczego chyba tylko po to, żeby komisarza Maciejewskiego zdenerwować. Jednakże miał trzy podbródki i brylantową szpilkę w krawacie, więc należało potraktować go uprzejmie, niestety*.

– Z zawodu jestem bogatym przemysłowcem – przedstawił się – a ponieważ od niedawna mam młodą, romantyczną żonę, w imię zgodnego pożycia musiałem zostać mecenasem poetów.

Czytaj dalej