Pułapka luksusu Pułapka luksusu
i
Léon Augustin Lhermitte, „The Harvesters”, 1888–1889, Mr. and Mrs. Martin A. Ryerson Collection (domena publiczna)
Ziemia

Pułapka luksusu

Yuval Noah Harari
Czyta się 9 minut

Najgorzej to się przyzwyczaić do dobrego! W każdej epoce ludzie popełniali ten błąd i zawsze wychodziło im to bokiem. Na przykład, mówi słynny historyk, taka pszenica. Kiedyś wydawało się, że to sama korzyść, a dziś widać, że jej uprawianie przyniosło też opłakane skutki.

Rewolucja agrarna była powolnym procesem rozłożonym na całe stulecia i tysiąclecia. Nie było tak, że gromada osobników homo sapiens zbierających grzyby i orzechy oraz polujących na jelenie i zające z dnia na dzień zamieszkała w stałym osied­lu, biorąc pod pług pola, siejąc pszenicę i nosząc z rzeki wodę. Zmiana następowała etapami, z których każdy przynosił drobną korektę życia codziennego. […]

Kobietę zbierającą dziką pszenicę od kobiety uprawiającej udomowioną pszenicę nie dzielił jeden prosty krok. Niezwykle trudno orzec, kiedy dokładnie nastąpiło rozstrzygające przejście do uprawy roli. Wiadomo natomiast, że około 8500 roku p.n.e. Bliski Wschód usiany był stałymi osiedlami w rodzaju Jerycha, których mieszkańcy przez większość czasu zajmowali się uprawą kilku gatunków udomowionych roślin.Wraz z zamieszkaniem w stałych osadach i wzrostem podaży żywności nastąpił przyrost liczby ludności. Rezygnacja z koczowniczego trybu życia sprawiła, że kobiety mogły rodzić dzieci każdego roku.

Dzieci wcześnie odstawiano od piersi, gdyż można było je karmić kaszkami i kleikami. I choć uzyskane w ten sposób dodatkowe ręce do pracy w polu były na wagę złota, konieczność utrzymywania większej liczby dzieci rychło pociągnęła za sobą wyczerpanie nadwyżek żywności, przez co trzeba było przysposabiać pod zasiewy kolejne połacie ziemi. Gdy ludzie nauczyli się mieszkać w opanowanych przez brud i choroby osiedlach, a dzieci coraz częściej karmiono potrawami zbożowymi i coraz rzadziej mlekiem matki, i gdy każde dziecko rywalizowało o swoją miskę strawy z coraz liczniejszym rodzeństwem, nastąpił lawinowy wzrost śmiertelności dzieci. W większości społeczeństw rolniczych co najmniej co trzecie dziecko umierało, nie dożywszy dwudziestego roku życia. Mimo to wzrost liczby urodzeń wciąż był wyższy od wzrostu śmiertelności; ludzie w dalszym ciągu mieli coraz liczniejsze potomstwo, które wzrastało w coraz nędzniejszych warunkach.Z czasem strategia żywienia się pszenicą stawała się coraz bardziej uciążliwa.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Dzieci masowo umierały, a dorośli „w pocie czoła zdobywali chleb powszedni”. W 8500 roku p.n.e. przeciętnemu mieszkańcowi Jerycha żyło się ciężej niż jego przodkowi z 9500 lub 13 000 roku p.n.e. Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, co się dzieje. Każde kolejne pokolenie żyło tak samo jak poprzednie, tyle że radziło sobie odrobinę lepiej. Paradoksalnie te kolejne „ulepszenia”, które miały czynić życie lżejszym, wpędzały rolnika w coraz większy kierat.Dlaczego ludzie tak fatalnie pomylili się w swoich rachubach? Z tego samego powodu, dla którego ludzie mylili się na przestrzeni dziejów. Podobnie było z Faustem i jego paktem z diabłem. Ludzie nie byli w stanie w pełni przewidzieć kon­sekwencji swoich decyzji. Gdy postanawiali, że będą pracować odrobinę więcej – że na przykład wzruszą ziemię, zamiast rozrzucać nasiona na jej powierzchni – myś­leli sobie: „Tak, będziemy musieli więcej pracować. Ale dzięki temu ziemia wyda tak obfity plon! Nie będziemy już martwić się o chude lata.

Nasze dzieci nigdy nie będą chodziły spać głodne. Życie będzie piękne!”. To miało sens. Jeśli będę ciężej pracował, moje życie stanie się lepsze. Taki był plan.Pierwsza część planu poszła gładko. Ludzie istotnie pracowali ciężej. Lecz pozostałe punkty rozbiły się o nieprzewidziane czynniki. Ludzie nie przewidzieli, że dzieci będzie przybywać, a więc że trzeba im będzie zapewnić więcej pszenicy. Pierwsi rolnicy nie rozumieli też, że częstsze karmienie dzieci kaszą, a rzadsze mlekiem matki osłabi ich układ odpornościowy ani że stałe osady staną się sied­liskami chorób zakaźnych. Nie zdawali sobie sprawy, że uzależniając się od jednego źródła pożywienia, jeszcze bardziej narażają się na zgubne skutki suszy. Oraz że w okresach dostatku ich wypełnione po brzegi spichrze będą przyciągać złodziei i wrogów, co zmusi ich do wznoszenia murów i trzymania straży.Dlaczego więc nie porzucili swojego planu, kiedy ten spalił na panewce? Po części dlatego, że przeminęło wiele pokoleń, zanim uzmysłowili sobie, że nie wszystko idzie zgodnie z planem, a kiedy już to się stało, nikt nie pamiętał, że kiedykolwiek żyli inaczej. Po części zaś dlatego, że przyrost zaludnienia nieodwołalnie zamknął im drogę odwrotu. Jeśli przyswojenie uprawy roli zwiększyło liczebność populacji ze 100 do 110 osobników, to czy w tej grupie znalazłoby się dziesięciu ludzi, którzy dobrowolnie zgodziliby się na śmierć głodową po to, by inni mogli wrócić do starych dobrych czasów? Klamka zapadła. Pułapka zadziałała.

Dążenie do lepszego życia wpędziło ludzkość w pułapkę nędzy, i to nie po raz ostatni. I dziś jesteśmy tego świadkami. Ilu młodych absolwentów prawa zatrudnia się w dynamicznych firmach z mocnym postanowieniem, że będą pracować w pocie czoła, by dzięki uzbieranym oszczędnościom w wieku 35 lat przejść na emeryturę i zajmować się tym, co ich naprawdę interesuje? Kiedy jednak osiągają ów wiek, mają na karku kredyty hipoteczne, dzieci w wieku szkolnym, domy na przedmieściach, które rodzą konieczność posiadania co najmniej dwóch samochodów na rodzinę i przeświadczenie, że życie nie jest nic warte bez wykwintnego cabernet i latte z mlekiem sojowym ze Starbucksa. Co mają począć – wrócić do wygrzebywania korzonków? Więc wspinają się na kolejne szczeble kariery i harują, jak harowali.

Tekst pochodzi z rocznika „Przekroju” do kupienia tutaj.

 

 

Jednym z nielicznych żelaznych praw historii jest to, że luksus przeważnie staje się koniecznością i rodzi nowe obowiązki. Kiedy ludzie przyzwyczajają się do jakiejś wygody, postrzegają ją jako rzecz oczywistą. Następnie zaczynają na niej polegać. Wreszcie dochodzą do sytuacji, w której nie potrafią bez niej żyć. Przytoczmy kolejny dobrze znany przykład z czasów nam współczesnych. Na przestrzeni ostatnich kilku dekad wymyśliliśmy niezliczone mnóstwo gadżetów mających umilać nam życie i pozwalać oszczędzać czas – pralki, odkurzacze, zmywarki do naczyń, telefony stacjonarne i komórkowe, komputery, pocztę elektroniczną. Dawniej napisanie listu, zaadresowanie koperty, naklejenie na niej znaczka i wrzucenie do skrzynki pocztowej kosztowało sporo fatygi. Na odpowiedź czekało się dniami, tygodniami, a czasem i miesiącami. Dziś możemy w okamgnieniu napisać e-mail, wyekspediować go na drugi koniec świata i – jeś­li adresat jest przy komputerze – w minutę otrzymać odpowiedź. W ten sposób oszczędzamy sobie zachodu. Ale czy mamy spokojniejsze życie?

Bynajmniej. W czasach tradycyjnej poczty ludzie przeważnie pisali listy, kiedy mieli coś ważnego do opowiedzenia. Zamiast przelewać na papier, co tylko przychodziło im do głowy, uważnie zastanawiali się nad tym, co chcieli powiedzieć i jak to ubrać w słowa. Oczekiwali, że odpowiedź, którą otrzymają, także będzie starannie przemyślana. Większość ludzi pisała i otrzymywała nie więcej niż kilka listów na miesiąc i rzadko kiedy czuła się w obowiązku odpisywać natychmiast. Dziś każdego dnia otrzymujemy dziesiątki wiadomości, których nadawcy oczekują natychmiastowej odpowiedzi. Myśleliśmy, że oszczędzamy czas, a tymczasem dziesięciokrotnie przyspieszyliśmy tempo życia, sprawiając, że czas upływa nam na niepokoju, nerwach i roztargnieniu.

Od czasu do czasu jakiś luddystyczny kontestator odmawia założenia skrzynki mailowej. Nic nowego. Przed tysiącami lat niektóre gromady ludzkie odmawiały przyswojenia uprawy roli i w ten sposób unikały pułapki luksusu. Tyle że rewolucja agrarna nie wymagała, aby każda grupa ludzka w danym regionie przyłączyła się do sprawy. Wystarczyło, że uczyniła to jedna grupa. Z chwilą gdy społeczność ta przechodziła na osiadły tryb życia i zaczynała uprawiać rolę, czy to na Bliskim Wschodzie, czy w Ameryce Środkowej, rolnictwa nie dało się zatrzymać. A ponieważ uprawa ziemi stwarzała warunki do eksplozji demograficznej, rolnicy na ogół brali górę nad zbieraczami-łowcami samą swą liczebnością. Ci ostatni mogli albo salwować się ucieczką, pozwalając, by ich tereny łowieckie obróciły się w pola uprawne i pastwiska, albo chwycić za lemiesz. Tak czy owak, dawne życie nie miało racji bytu.

Opowieść o pułapce luksusu niesie ważką naukę. Poszukiwanie przez ludzkość lżejszego życia uwolniło potężne siły, które przemieniły świat w stopniu, jakiego nikt sobie nie wyobrażał ani nie życzył. Nikt nie ukartował rewolucji agrarnej ani nie chciał uzależnić człowieka od uprawy roślin zbożowych. Kolejne niewinne decyzje, nade wszystko podyktowane chęcią napełnienia paru żołądków bądź zapewnienia jako takiego bezpieczeństwa, złożyły się na sytuację, w której pradawni zbieracze-łowcy zmuszeni byli całymi dniami nosić wodę.


Fragment książki Yuvala Noaha Harariego Sapiens. Od zwierząt do bogów, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.

Lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji „Przekroju”.

Czytaj również:

Nowy wspaniały świat Nowy wspaniały świat
i
rysunek: Joanna Grochocka
Ziemia

Nowy wspaniały świat

Piotr Kołodziejczyk

Najważniejsza rewolucja w dziejach ludzkości była równocześnie tą najwolniejszą. Zmiany zachodziły tak powoli, że rewolucjoniści sami nie wiedzieli, że biorą w niej udział. Ale to dzięki nim jemy chleb i latamy w kosmos.

W trakcie podróży samolotem często obserwujemy z zaciekawieniem powierzchnię naszej planety i krajobrazy, nad którymi się przemieszczamy. Łatwo wówczas zdać sobie sprawę, że najczęstszym śladem działalności człowieka, jaki widzimy z tej perspektywy, są efekty naszych aktywności związanych z rolnictwem. Pola uprawne, pastwiska czy zbiorniki wodne i sieci kanałów nawadniających to najbardziej dla nas oczywiste dowody na to, jaką rolę w funkcjonowaniu każdej ludzkiej społeczności odgrywają uprawa roś­lin i hodowla zwierząt.

Czytaj dalej