
Najważniejsza rewolucja w dziejach ludzkości była równocześnie tą najwolniejszą. Zmiany zachodziły tak powoli, że rewolucjoniści sami nie wiedzieli, że biorą w niej udział. Ale to dzięki nim jemy chleb i latamy w kosmos.
W trakcie podróży samolotem często obserwujemy z zaciekawieniem powierzchnię naszej planety i krajobrazy, nad którymi się przemieszczamy. Łatwo wówczas zdać sobie sprawę, że najczęstszym śladem działalności człowieka, jaki widzimy z tej perspektywy, są efekty naszych aktywności związanych z rolnictwem. Pola uprawne, pastwiska czy zbiorniki wodne i sieci kanałów nawadniających to najbardziej dla nas oczywiste dowody na to, jaką rolę w funkcjonowaniu każdej ludzkiej społeczności odgrywają uprawa roślin i hodowla zwierząt.
Z punktu widzenia badacza przeszłości człowieka widać jednak wiele ponad to. Wiemy bowiem doskonale, że neolityczny wynalazek rolnictwa zmienił w funkcjonowaniu grup ludzkich znacznie więcej niż tylko dietę czy sposób pozyskiwania niezbędnego do biologicznego przetrwania pokarmu. Ewolucyjna droga prowadząca do powstania człowieka anatomicznie współczesnego trwa co najmniej 4 miliony lat. Tymczasem historia rolnictwa rozpoczyna się u schyłku epoki lodowcowej, pod koniec okresu geologicznego zwanego plejstocenem, czyli około 10 tysięcy lat przed Chrystusem.
Gdyby porównać istnienie człowieka na Ziemi do 24-godzinnej doby, rolnictwo pojawiłoby się w jej ostatniej minucie. A jednak ten stosunkowo młody wynalazek odmienił nasz los i umożliwił wejście na ścieżkę prowadzącą od pierwszych upraw oraz wyhodowanych zwierząt do podboju kosmosu i stworzenia sztucznej inteligencji. Gigantyczny rozwój naszych możliwości i wiedzy, jaki nastąpił w ostatnich kilku tysiącach lat, nadal jednak nie pozwolił nam na znalezienie pewnych odpowiedzi na pytania o przyczyny zmian, które nastąpiły w neolicie. Możemy oczywiście pokusić się o szereg hipotez stanowiących próbę rozwiązania tej zagadki, ale wiele z nich wciąż pozostaje w sferze teoretycznych rozważań.
Zapasy z zapasami
Żeby spróbować choć trochę zrozumieć zmiany, jakie dokonały się we wspomnianym okresie na Bliskim Wschodzie, musimy rozpocząć opowieść znacznie wcześniej. Przez większość czasu, w którym nasz gatunek zaludnia planetę, byliśmy całkowicie uzależnieni od jej zasobów. Jedyną możliwością pozyskiwania pokarmu – koniecznego przecież do biologicznego przetrwania – było korzystanie z tego, co dawała nam natura. Polowaliśmy na wolno żyjące zwierzęta i zbieraliśmy dziko rosnące rośliny, nie wytwarzając w sposób świadomy niczego, co nadawałoby się do spożycia. Pogoda i warunki panujące w danym roku wpływały na dostępność zasobów żywieniowych. W okresach ciepłych zazwyczaj nie było problemów ze zdobyciem żywności, ale w warunkach zimowych lub podczas załamania pogody bywało o nią bardzo trudno.
Nic więc dziwnego, że kolejnym wynalazkiem – po umiejętnościach rozdrabniania pokarmów i rozpalania ognia – były metody przechowywania pożywienia i przedłużania jego trwałości. Do dziś z powodzeniem stosujemy suszenie, solenie, fermentację czy wędzenie produktów roślinnych i zwierzęcych. Możemy przypuszczać, że już w późnym paleolicie były one znane naszym przodkom, podobnie jak chłodzenie żywności w jaskiniach czy rzekach lub zakopywanie jej w piasku.
Kilkanaście lat temu w jaskini Qesem, położonej nieopod