666 twarzy Bestii 666 twarzy Bestii
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

666 twarzy Bestii

Adam Węgłowski
Czyta się 7 minut

Heksakosjoiheksekontaheksafobia. Ten skomplikowany termin istnieje naprawdę. A oznacza rzecz bardzo prostą: odwieczny zabobonny lęk przed liczbą 666.

„Wszyscy zostaną zabici, którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii – straszył autor biblijnej Apokalipsy św. Jana wieszczącej koniec świata. – […] Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka. A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć”. Te słowa głęboko zapadły w pamięć czytelnikom Biblii. I tak od prawie 2 tys. lat trwa wypatrywanie mitycznego Antychrysta, Szatana czy innego Zła kryjącego się za trzema szóstkami. Wydawałoby się nawet, że w naszych czasach „liczba Bestii” jest popularna jak nigdy wcześniej!

Wirujące szóstki

Weźmy popularny kręciołek dla dzieci, tzw. fidget spinner. Chrześcijańscy fundamentaliści okrzyknęli go narzędziem Szatana, ponieważ podczas wirowania tworzy rzekomo kształt trzech szóstek. Mniejsza o to, że w czasach Jezusa nikt nie znał cyfr arabskich – w oryginale Apokalipsy liczba sześćset sześćdziesiąt sześć zapisana jest po grecku jako χξϛ, ewentualnie można ją rozpisać w tym języku hexakósioi hexēkonta héx (stąd termin heksakosjoiheksekontaheksafobia), natomiast według ówczes­nego rzymskiego zapisu brzmiałaby DCLXVI. To wszystko nie ma jednak dla fundamentalistów znaczenia, bo diabeł potrafi przecież być bardzo przemyślny i przewrotny!

Dlatego w jednej z sieci sklepów wybuchła afera, bo wypatrzono kozi ser kosztujący 6,66 zł. Wiadomo: kozioł to rogaty i brodaty symbol diabła. A cena – nieprzypadkowa! Inny przykład. 6 czerwca 2006 r. kilka tysięcy Holendrów modliło się, by powstrzymać siły Zła, które tego właśnie dnia (06/06/06) miały być szczególnie aktywne. Na oddziałach położniczych zabobonne matki bały się, że mogą urodzić diabła. Tego dnia do kin wszedł także remake horroru Omen, z małym Anty­chrystem ze znamieniem z trzema szóstkami. Oczywiście premiera nastąpiła o godzinie 6:06:06 rano.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Niebezpiecznie jest nawet na niebie. Jesienią 2017 r. zmieniono nazwę lotu Finnair z Kopenhagi do Helsinek z AY666 na mniej kojarzą­cą się z piekłem (tym bardziej że helsińskie lotnisko ma oznaczenie HEL). Podobne wydarzenie znamy z własnego, polskiego podwórka. Kilka miesięcy temu oprotestowano trasę autobusu linii 666, jadącego z Karwi na Hel. Za Atlantykiem zaś prowadzącą przez Nowy Meksyk trasę Route 666 przechrzczono swego czasu na Route 491, aby nie wydawała się autostradą do piekła. Ba, ponoć nawet auta z rejestracjami z trzema szóstkami mają opinię pechowych!

Dodajmy do tego odwołania do „liczby Bestii” w filmach i grach komputerowych oraz opatrzone szóstkami okładki płyt grup grających rozmaite odmiany metalu, a okaże się, że piosenka Iron Mai­den Number of the Beast jest istnym hymnem naszych czasów. Zwłaszcza jeśli ktoś uparcie poszukuje śladów Anty­chrysta. Jak były prezydent USA Ronald Reagan, który w 1989 r. zmienił adres swojej rezydencji w Los Angeles z 666 St. Cloud Road na 668 St. Cloud Road, żeby broń Boże nie kojarzyła się z Szatanem…

Piekło w Londynie

Zaskoczenie może jednak budzić fakt, że dzisiejsze niepokoje – często generowane przez brukowe media lub sprytnych marketingowców – są tylko bladym odbiciem namacalnego strachu, który mogli czuć Europejczycy przed wiekami. Wprawdzie nikt jeszcze nie spodziewał się końca świata w roku 666, a bardziej w 1000, lecz najwięcej niepokojów przyniosła data będąca sumą obu poprzednich: 1666!

Mówiło się wtedy o apokalipsie więcej niż w roku 1000 także dlatego, że więcej było ludzi umiejących czytać i liczyć. Na Wyspach Brytyjskich już parę lat wcześniej prorocy straszyli rodaków ogniem, który spadnie z nieba. Gorący i suchy rok 1666 faktycznie wydawał się ku temu idealny. Niepokój pogłębiały epidemie w Europie, a przede wszystkim wielka zaraza w Londynie, która w latach 1665–1666 kosztowała życie 100 tys. ludzi. Ledwo mieszkańcy po niej ochłonęli, a 2  września wybuchł ogromny pożar. W kilka dni zniszczył ponad 13 tys. budynków, w tym wiele reprezentacyjnych. Śmierć poniosło 6 (!) osób, aż 200 tys. zostało bez dachu nad głową.

Wieści o kataklizmie w Londynie rozeszły się po kontynencie, na którym też nie było spokojnie. W carskiej Rosji doszło w 1666 r. do rozłamu w Cerkwi prawosławnej, grożącego rozruchami. W Rzeczypospolitej rozbrzmiewały echa rokoszu Lubomirskiego, który doprowadził do krwawych bratobójczych walk. Lecz prawdziwe i iście biblijne wydarzenia rozgrywały się w Azji Mniejszej. Ich bohaterem był pochodzący z tureckiej Smyrny (Izmiru) żydowski mistyk Szabetaj Cewi. Zdobywszy sławę w Turcji i w diasporze w całej Europie, ogłosił się mesjaszem. W 1666 r., otoczony licznymi wiernymi, wyruszył do Stambułu, by tam koronować się na króla Izraela. Pachniało to biblijnymi przepowiedniami o końcu świata. Tureckie władze zatrzymały jednak Szabetaja, uwięziły i zmusiły do przyjęcia islamu. Dopiero wtedy wiara w „mesjasza” osłabła.

Od Mahometa do Hitlera

Zatem rok 1666, za którym stały dwie bardzo symboliczne daty, niestety się nie sprawdził. Ale przecież zawsze znajdzie się jakaś inna cezura, którą można straszyć. W ten sposób „liczbę Bestii” skojarzono kiedyś z islamem. Rozgłaszano, że Mahomet zmarł w roku 666, a nie 632, więc to on był przepowiadanym Antychrystem. Tym tropem podążył papież Innocenty III, wieszcząc, że apokalipsa nastąpi w 1284 r., czyli jego zdaniem 666 lat po powstaniu islamu. I znowu pudło.

Mahomet to jednak tylko jeden z wielu przykładów, gdy próbowano połączyć „liczbę Bestii” z jakąś konkretną osobą. W końcu autor Apokalipsy zapewniał, że sześćset sześćdziesiąt sześć to „liczba człowieka”. W zależności od okoliczności Bestię widziano zatem to w Marcinie Lutrze, to w jednym z papieży, to w którymś z niemieckich cesarzy albo w Napoleonie. Dowodem miała być sumaryczna wartość liter w nazwisku lub tytule danej osoby. Wszystko oczywiście zależało od tego, według jakiego pomysłowego klucza przyporządkowywano wartość liczbową literom. Na przykład w stosunku do Hitlera – który obowiązkowo znalazł się w gronie podejrzanych w XX w. ­– przyjęto, że ­­A = 100, B = 101 itd. Czyli Hitler to: 107 + 108 + 119 + 111 + 104 + 117 = 666!

Im dłużej człowiek przygląda się takim próbom, tym bardziej wydają się zabawne. Jeśli jednak cofniemy się w czasy pierwszych chrześcijan, okaże się, że coś jest na rzeczy. W „liczbie Bestii” mogli widzieć­ ­realną, ważną postać ze swojej epoki. Postać, o której nie mogli pisać wprost, bo byłoby to dla nich zbyt niebezpieczne.

Cesarz czy komputer?

Dwa tysiąclecia temu chrześcijaństwo było w Imperium Rzymskim na cenzurowanym, a szczególnie złą opinię miał wśród wyznawców Jezusa cesarz Neron. Czy zasłużył sobie na łatkę zwyrodnialca z Quo vadis, czy nie, to inna sprawa. Faktem jest, że jeśli przyporządkujemy tytułowi imperatora „Neron Cezar” w zapisie hebrajskim wartości liczbowe – zgodnie z metodą stosowaną wówczas przez żydowskich uczonych – to ich sumą będzie właśnie sześćset sześćdziesiąt sześć. Znienawidzony władca o tyle pasuje jeszcze do wizji z Apokalipsy, że po jego śmierci pojawiały się plotki, iż ty­lko sfingował samobójstwo, uciekł za granicę i zaatakuje Rzym. Albo że to on zmartwychwstanie jako Antychryst i wróci, siejąc zniszczenie. Wiadomo ze źródeł historycznych, że na dworze Partów – sąsiadów i wrogów Rzymian – pojawiły się nawet sobowtóry Nerona!

Lecz także ta teoria ma swoje oczywiste słabe strony. Neron nie był jedynym rzymskim cesarzem, z którego robiono Bestię. Na przykład brytyjski pisarz i znawca mitologii Robert Graves uważał, że w rzeczywistości chodziło o cesarza Domicjana, który doszedł do władzy kilkanaście lat po śmierci Nerona.

Ponadto z literami i cyframi można zrobić dosłownie wszystko. Na przykład w języku hebrajskim cyfrą 6 oznaczano literę „waw”, w trans­krypcji łacińskiej zapisywaną jako „w”. W ten sposób z 666 tworzy się nam www, a apokaliptyczną Bestią okazuje się Internet. Ba, można wspomnieć następujący passus z Apokalipsy: „Wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię […], nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia”. Czy to nie demoniczna wizja globalizacji i cyfryzacji?!

Bestia na ulicach

Pytanie, czy nawet najbardziej upartych zwolenników teorii spis­kowych może uspokoić mało znany fakt, że nie we wszystkich rękopisach Apokalipsy pojawia się jako złowróżbna liczba sześćset sześćdziesiąt sześć. Czasem bywa to sześćset szesnaście, a nawet sześćset sześćdziesiąt pięć. Znajdują się też prześmiewcy, którzy argumentują, że to nie trzy szóstki powinny mieć szatańską moc, lecz te cyfry odwrócone do góry nogami, czyli 999. Podobnie jak odwrócony pentagram ma być symbolem kultu diabła.

Za wcześnie jednak, by wieszczyć zmierzch „liczby Bestii”. Zwłaszcza w czasach, gdy chwieje się Unia Europejska, a na ulicach pali się jej gwiaździste flagi. Tak się bowiem składa, że twórcę tego symbolu UE Arsène’a Heitza zainspirowała pojawiająca się w Apokalipsie postać błogosławionej „niewiasty obleczonej w słońce”, mającej – uwaga! – „wieniec z gwiazd dwunastu”. Może więc wystarczy uzbroić się w cierpliwość i poczekać, aż jakiś nowy prorok rzuci hasło, że ludzie palący flagi Unii to sługusy Bestii.

Czytaj również:

Mężczyźni, którzy podpisali cyrografy Mężczyźni, którzy podpisali cyrografy
i
ilustracja: Katarzyna Korzeniecka
Wiedza i niewiedza

Mężczyźni, którzy podpisali cyrografy

Adam Węgłowski

W 1453 r. Guillaume Edelin – przeor pewnego podparyskiego klasztoru – stwierdził podczas kazania, że nie wierzy w sabaty czarownic i pakty z diabłem.

Zdziwienie wiernych nie trwało długo. Wzięty pod lupę przez inkwizytorów, na torturach przeor nie tylko zmienił zdanie, lecz wyznał też, że wielokrotnie miał do czynienia z Szatanem. Oddawał mu cześć pod postacią barana, którego całował w zad. Mnich latał też na sabaty – na miotle. A wszystko po to, by diabeł pomógł mu usidlić i posiąść pewną kobietę. Feralne kazanie wygłosił zaś, żeby zwieść na manowce tropicieli sił nieczystych…

Czytaj dalej