Antropologia, kapitalizm i grzyby Antropologia, kapitalizm i grzyby
i
ilustracja: Natka Bimer
Marzenia o lepszym świecie

Antropologia, kapitalizm i grzyby

Anna Tsing
Czyta się 13 minut

W świecie pełnym niepewności grzyby, jak gąski sosnowe, uczą nas, jak przetrwać i współistnieć wśród ruin globalnego postępu. Ich aromat przypomina, że życie bez gwarancji wciąż może być pełne nadziei. Prezentujemy fragment eseju „Grzyb u kresu świata” antropolożki Anny Tsing.

Grań Takamato, obfitujqca w rozprzestrzeniajqce się kapelusze grzybów, zapełnia się i rośnie – oto cud jesiennego aromatu.

(Man-nyo Shu ze zbioru poezji japońskiej z VIII wieku)

Co robisz, gdy Twój świat zaczyna rozpadać się na kawałki? Ja idę na spacer i jeśli mam fart, znajduję grzyby. To one sprawiają, że przychodzę do siebie. Nie tylko dzięki swoim, przypominającym kwiaty, żywiołowym kolorom i zapachom. Także dlatego, że pojawiają się nieoczekiwanie, przypominając o szczęśliwym zbiegu okoliczności, gdy znajdujemy się we właściwym miejscu i czasie. Wiem wówczas, że pośród grozy nieokreśloności wciąż jeszcze może nas spotkać coś przyjemnego.

Groza, oczywiście, nie przemija i nie dotyka wyłącznie mnie. Klimat zaczyna wariować, a postęp przemysłowy okazał się bardziej śmiercionośny dla życia na Ziemi, niż przypuszczano jeszcze wiek temu. Ekonomia przestała być źródłem rozwoju i optymizmu. Każdy następny kryzys ekonomiczny łączy się z niebezpieczeństwem, że znikną nasze miejsca pracy. Nie chodzi tylko o to, że mogę bać się potoku nowych katastrof. Idzie także o to, że brakuje mi opowieści, które tłumaczyłyby, dokąd wszyscy zmierzamy i dlaczego akurat tam. Kiedyś wydawało się, że prekarność to los tych, którym się nie powiodło.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Arkana zbierania kań Arkana zbierania kań
i
Jacob Christian Schäffer, Czubajka kania, źródło: Wikimedia Commons
Dobra strawa

Arkana zbierania kań

Łukasz Łuczaj

Kania, naukowo czubajka kania (Macrolepiota procera), to grzyb wyjątkowo smaczny, ale też owiany ponurą legendą – jest niemalże polską rybą fugu.

Bardzo często słyszę: „Kani nigdy nie zbieram, bo przecież można ją pomylić z muchomorem…”. Owszem, grzyb ten można pomylić z różnymi „trujakami”, ale wystarczy odrobina wiedzy, by ustrzec się takich wpadek. Od razu trzeba zaznaczyć, że nie sposób pomylić kani z niezwykle niebezpiecznym muchomorem sromotnikowym (Amanita phalloides), który ma kapelusz bez łatek, o jednolitej fakturze, zielonawy lub biały. Kapelusz kani jest natomiast biały, nakrapiany. Z muchomorów już najbardziej ją przypomina muchomor plamisty (Amanita pantherina), mniej trujący od muchomora sromotnikowego i mniej niebezpieczny, bo objawy zatrucia występują szybko, dzięki czemu łatwiej udzielić poszkodowanemu pomocy. Składem chemicznym przypomina muchomora czerwonego, więc jest też silnie halucynogenny. Muchomor plamisty, podobnie jak kania, ma szary kapelusz, jednak dużo grubszy trzon, na którym nie znajdziemy ruchomego pierścienia. I odwrotnie niż u kani plamki na jego kapeluszu są jaśniejsze od tła. Można też je łatwo zdjąć. A gdy zajrzymy pod kapelusz, znajdziemy białe blaszki (u kani – w kolorze kawy z mlekiem). Różnic jest więc całkiem sporo.

Czytaj dalej