Bakterie w „Przekroju” Bakterie w „Przekroju”
i
Prątki gruźlicy, Mycobacterium tuberculosis bacteria / DCD / Unsplash
Wiedza i niewiedza

Bakterie w „Przekroju”

SŁOWA W PRZEKROJU
Mirosław Bańko
Czyta się 4 minuty

Co po nas zostanie? – pytają osoby zatroskane o przyszłość naszego świata. Dokładnie nie wiadomo, ale pewnie zostaną bakterie. Bakterie bowiem są wszędzie, nawet w kosmosie, w którym nie ma innych form życia. Nawet w „Przekroju”, na stronie, którą Państwo czytacie. Przykra wiadomość dla osób cierpiących na nerwicę natręctw, na przymus mycia rąk co kilka minut.

Skoro bakterie są wszędzie, to właściwie dlaczego myjemy tylko ręce zamiast brać prysznic raz po raz (gdyby to było możliwe)? Przekonanie, że bakterie rezydują głównie na rękach, współgra z wyobrażeniem ręki jako narzędzia działania. Ręce najłatwiej sobie pobrudzić, dlatego wszyscy woleliby „mieć czyste ręce”. Czyste ręce oznaczają oczywiście czyste sumienie. Niektórym udaje się zachować czystość rąk tylko dzięki temu, że mają swoich ludzi od „brudnej roboty”.

Lady Makbet myje ręce nawet przez sen. Wciąż widzi na nich plamy krwi, ponieważ ma sumienie splamione zbrodnią, do której namówiła męża. Czy myjąc ręce, można uciszyć głos sumienia?

Okazuje się, że tak. W pewnym badaniu kazano uczestnikom przypomnieć sobie nieetyczne zachowanie z ich życia, po czym jednym pozwolono wytrzeć ręce chusteczką antyseptyczną, a drugim nie. Ci, którzy mogli usunąć z dłoni bakterie, mniej licznie zgłosili się do bezpłatnego udziału w następnym eksperymencie niż ci, którzy takiej możliwości nie mieli. Najwyraźniej tych drugich ciągle gryzło sumienie i aby uciszyć je i poprawić swój wizerunek we własnych oczach, zadeklarowali bezpłatną pomoc.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Ciekawe, jak długo medycyna nie doceniała wagi mycia rąk. W połowie XIX w. tysiące kobiet umierało w szpitalach na skutek gorączki popołogowej, gdyż lekarze nie widzieli nic złego w tym, aby od chorego, któremu opatrzyli ropiejącą ranę, przejść wprost do sali porodowej. Wielu szło tam po wykonaniu sekcji zwłok, nie myjąc rąk po drodze. Była to droga wielce symboliczna – od prosektorium ku nowemu życiu – ale jakże tragiczna w skutkach!

Bakterie kojarzą się źle – z dżumą, cholerą, gruźlicą, kiłą. Wobec bakterii ludzie bywali bezbronni, bardzo długo zresztą, bo aż do połowy XX w. Nazwa „antybiotyki” sugeruje, że substancje te stworzono przeciwko życiu, brzmi więc tak, jakby ją wymyśliły bakterie, skarżąc się na nieludzki los. Dla ludzi antybiotyki stały się życia sprzymierzeńcem.

Zła sława niektórych bakterii sprawiła, że zapominamy o dobrotliwych bakteriach, które są do życia niezbędne, pożądane zwłaszcza podczas kuracji antybiotykowej, kiedy trzeba ich zapas uzupełniać. Na tym małym przykładzie – a bakterie są naprawdę małe – widać koegzystencję dobra i zła. Są złe bakterie i dobre bakterie, podobnie jak zły cholesterol i dobry cholesterol. Ostatnio słychać też, że w czasie wojny byli dobrzy Polacy i źli Polacy. Niby nic dziwnego, ale z niedawnych regulacji prawnych wynika, że tylko dobrzy Polacy stanowią naród, kto bowiem zarzuca naszemu narodowi coś złego, ten go niesłusznie pomawia i może być za to ukarany.

Nazwa „bakteria” pochodzi od greckiego słowa oznaczającego laskę, co ma związek z tym, że pierwsze bakterie, jakie odkryto, miały laseczkowaty kształt. W mikroświecie rozmaitość kształtów jest znaczna, podobnie jak wielkości i kolorów, by jednak nie narażać na przykre doznania osób cierpiących na bakteriofobię, darujmy sobie ten bakteryjny przegląd mody i pomyślmy o stworzeniach bez porównania większych, a też bardzo zróżnicowanych. Takich jak słoń, hipopotam, żyrafa, tygrys, małpa, zając, mysz, delfin, nietoperz…

Różnorodność i egzotyczność była zawsze atrakcją wszelkich kolekcji, także ogrodów zoologicznych. Dziś można by zapraszać ludzi do zoo, aby oglądali bakterie przez mikroskop, ale jakoś ogrody zoologiczne z tej możliwości nie korzystają. Zresztą bakterie nie należą do świata zwierząt: kiedyś zaliczano je do królestwa roślin, dziś stanowią osobną jednostkę systematyczną, fascynującą i nie do końca poznaną.

Artystom za to udało się skłonić bakterie do działań estetycznych: do układania się w barwne wzory. W ten sposób powstała nowa dziedzina sztuki, tzw. agar art (od nazwy pożywki, na której rosną bakterie). Czy monarcha (albo pierwszy sekretarz), dla którego kolorowo ubrani chłopcy i dziewczęta aranżują barwne widowisko na płycie stadionu, nie uprawia tej sztuki w makroskali?

 

Czytaj również:

Mów uczciwie Mów uczciwie
i
„Ciuciubabka”, Alexandre Lunois, 1897 r./The Cleveland Museum of Art (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Mów uczciwie

Apeluje językoznawca i komunikolog
Tomasz Piekot

Lepsza komunikacja w życiu publicznym wymaga od każdej ze stron większej uczciwości. Urzędnicy, petenci, obywatele, rządzący – wszyscy bez wyjątku powinniśmy zmienić nastawienie. Warto pamiętać o ważnych zasadach, czyli od grzeczności i empatii. Jednak głęboka zmiana musi sięgnąć etyki.

Czym jest uczciwość w komunikacji? Co to pojęcie dla nas oznacza? Na początek zajrzyjmy do słowników. Nie będziemy w nich jednak szukać obiektywnej definicji uczciwości. Słowniki są bowiem jak stare twarde dyski – przechowują informacje o poprzednich użytkownikach. Z alfabetycznych słownikowych haseł i przypadkowych przykładów możemy odczytać wspólnotowy obraz świata, a nawet sposób rozumienia w danej kulturze konkretnych wartości. Według Wielkiego słownika języka polskiego uczciwość to wartość, którą można przypisać człowiekowi lub jego czynom. Jeżeli ktoś jest dziś uczciwy, to „przestrzega obowiązujących zasad postępowania i nie oszukuje innych” (wsjp.pl).

Czytaj dalej