Jedni patrzyli bardziej na zachód, drudzy – na południe. Wszyscy nad wyraz cenili sobie wolność. Historia krajów bałtyckich to dzieje niełatwej walki o autonomię.
Nazwy tych trzech państw często wymieniamy jednym tchem i traktujemy jako całość. Jednak losy Litwy, Łotwy oraz Estonii – choć niejednokrotne splecione – są zdecydowanie osobne. Już nawet pobieżna ich znajomość ułatwia zrozumienie, na czym polegają kulturowe, religijne, a także językowe różnice między tymi trzema państwami i narodami.
Ostatni politeiści Europy
Historia dzisiejszych państw bałtyckich zaczęła się podobnie. Plemiona zamieszkujące we wczesnym średniowieczu te tereny, otoczone przez znacznie liczniejszych Słowian (od wschodu i południa) oraz Germanów (przez Bałtyk), tworzyły rodzaj językowej i religijnej wyspy, chociaż same też nie były jednolite. Należały do dwóch odmiennych grup językowych. Większą z nich byli Bałtowie, mówiący w językach, z których wywodzą się dzisiejsze litewski i łotewski; druga grupa posługiwała się dialektami ugrofińskimi, z których powstał współczesny estoński. Każda z nich miała swoją politeistyczną religię. Najwyższym bóstwem w panteonie litewskim był potężny Perkun – bóg nieba i piorunów, nieznany dawnym Estończykom, którzy zasadniczo nie uznawali hierarchii wśród swoich bogów i duchów opiekuńczych.
Wyizolowanie pod kątem religijnym miało swoje długofalowe skutki. Pozostałości wiary w dawnych bogów utrzymywały się nad Bałtykiem jeszcze przez wiele stuleci po formalnym wprowadzeniu chrześcijaństwa. Pod koniec XVI w. nuncjusz apostolski w Litwie lamentował, że chłopi z wiosek położonych zaledwie dzień drogi od Wilna nie znają podstaw wiary chrześcijańskiej. Mieszkańcy litewskiej Żmudzi nawet wiele lat później oddawali cześć wężom, a Estończycy w XIX w. wciąż pozostawiali swoim duchom opiekuńczym dary, np. jedzenie czy pieniądze, w specjalnych drewnianych skrzyneczkach. W folklorze państw bałtyckich tradycje te są żywe do dziś.
Tereny współczesnych Estonii, Łotwy i Litwy przypuszczalnie o wiele dłużej pozostawałyby niechrześcijańskie, gdyby nie oburzenie średniowiecznych katolików: Niemców, Duńczyków, Szwedów i Polaków. Nieznajomość Ewangelii oraz oddawanie czci wielu bogom, drzewom czy świętym gajom była dla nich gorsząca i wymagająca zmiany. W 1171 lub 1172 r. papież Aleksander III wydał bullę, w której wzywał do nawrócenia pogan z Północy ogniem i mieczem. W krucjatach bałtyckich największa aktywność była po stronie zakonów rycerskich – Krzyżaków i kawalerów mieczowych, zwanych też inflanckimi – oraz Duńczyków. W gruncie rzeczy krzyżowcom chodziło nie tyle o ewangelizację, ile o prestiż, władzę, a także zdobycie nowych terytoriów.
Już w XIII w. niemieckojęzyczni koloniści zdominowali tereny dzisiejszej Łotwy oraz Estonii i ochrzcili, przynajmniej formalnie, ich dotychczasowych mieszkańców. Niemcy i Duńczycy lokowali na prawie niemieckim wiele miast, w tym Rygę, Rewel (dzisiejszy Tallinn) i Dorpat (obecnie Tartu w Estonii), w których zbudowali monumentalne gotyckie katedry. Ostatecznie, kiedy Duńczycy w 1346 r. sprzedali swoje posiadłości w Estonii Krzyżakom, kawalerowie mieczowi, którzy od XIV do początku XVI w. stanowili część zakonu krzyżackiego, przyczynili się do stworzenia na tych terenach Konfederacji Inflanckiej, w skrócie określanej jako Inflanty. Był to związek mikropaństewek podległych lokalnym biskupom i dominującemu w Inflantach zakonowi rycerskiemu. To właśnie kawalerom mieczowym zawdzięczamy malownicze średniowieczne zamki, których tak wiele wznosi się w dzisiejszej Estonii oraz Łotwie, np. w Rakvere i Bowsku.
Kiedy powstały schrystianizowane Inflanty, Litwini sformowali swoje własne państwo. Jego pierwszym znanym władcą był książę Mendog, który w 1253 r. koronował się na króla (był to zresztą jedyny król Litwy – wszyscy pozostali tu panujący nosili tytuł wielkich książąt). Dzień koronacji Mendoga, 6 lipca, jest dziś litewskim świętem narodowym. Siłą młodego państwa były armia oraz niezwykła sprawność polityczna jego XIV-wiecznych książąt, zwłaszcza Giedymina, jego syna Olgierda, a także wnuków: Jagiełły i Witolda. Dzięki temu Litwini przez ponad 100 lat skutecznie opierali się ekspansji Krzyżaków. Niemal rok w rok zakon organizował rejzy (ataki) na Litwę, w czasie których stosował taktykę spalonej ziemi. Litwini odpowiadali równie brutalnie, bezwzględnie niszcząc zamki i miasta zakładane przez najeźdźców. Przebieg tych okrutnych walk opisali krzyżaccy kronikarze, Piotr z Dusburga oraz Wigand z Marburga. Pod koniec XIV w. stało się jednak jasne, że Litwa nie będzie w stanie utrzymać swojej niezależności i nadal się rozwijać, jeśli nie przyjmie chrześcijaństwa. Mając alternatywę: prawosławie lub katolicyzm, ówczesny wielki książę litewski Jagiełło wybrał obrządek łaciński. W 1385 r. ochrzcił się w Krakowie, następnie ożenił z królową polską Jadwigą i doprowadził do unii polsko-litewskiej.
Między dwoma morzami
To właśnie wtedy, pod koniec XIV w., historie ludów i państw nadbałtyckich na długi czas się rozdzieliły. Gdyby zakonom rycerskim udało się opanować ziemie etnicznie litewskie, podobnie jak to się stało z terytoriami inflanckimi i pruskimi, zapewne Wilno przypominałoby dziś Rygę lub Tallinn. Jednak władcy litewscy do tego nie dopuścili. Po klęsce Krzyżaków i kawalerów mieczowych pod Grunwaldem w 1410 r. ustały spory terytorialne. Dzisiejsza granica litewsko-łotewska w dużym stopniu pokrywa się z tą ustaloną między Inflantami a Litwą w XV w.
Do połowy XVI w. Konfederacja Inflancka coraz bardziej upodabniała się do innych, stosunkowo niedużych państw niemieckich położonych w basenie Morza Bałtyckiego, np. księstwa szczecińskiego, krzyżackich Prus czy Meklemburgii. Miasta stanowiły silne ośrodki gospodarcze, rozwijały się w nich rzemiosło oraz międzynarodowy handel – Ryga i Rewel były miastami portowymi. Kwitły architektura, rzeźba i malarstwo. Z Rewla wywodził się znany malarz Bernt Notke, który do kościoła św. Mikołaja w swoim rodzinnym mieście namalował około 1490 r. słynny Taniec śmierci. Do dziś centra tych dwóch miast zachowały średniowieczny układ urbanistyczny: fortyfikacje, wąskie uliczki, prostokątne rynki, ratusze, kamienice, kościoły i zamki.
W zupełnie inną stronę poszli Litwini pod panowaniem swoich książąt. Powiedzieć: „Giedyminowicze rozszerzyli swoje terytorium” to jakby nic nie powiedzieć. W ciągu kilku dekad władcy rezydujący w Wilnie i Trokach podporządkowali sobie tereny, na których dziś leży Białoruś, większość Ukrainy i spore części Polski oraz Rosji. Wielkie Księstwo Litewskie na początku XV w. rozciągało się od morza do morza, czyli od Bałtyku do Morza Czarnego. W jego granicach znajdowały się m.in. dzisiejszy białoruski Mińsk, polski Białystok, rosyjski Smoleńsk, a także ukraiński Kijów. Moskwa leżała niecałe 200 km od litewskich granic. W tym wieloetnicznym i wielojęzycznym imperium władzę sprawowali początkowo niechrześcijańscy, a później katoliccy potomkowie Giedymina oraz Jagiełły, liczebnie dominowali jednak prawosławni Rusini, przodkowie dzisiejszych Białorusinów i Ukraińców.
Z tego powodu Wilno mocno różni się od Tallinna i Rygi. Wprawdzie znajdziemy w nim wspaniałe gotyckie świątynie, np. kościół św. Anny z około 1530 r., arcydzieło gotyku płomienistego, ale tuż obok kościołów katolickich powstawały – również gotyckie – cerkwie prawosławne fundowane przez magnatów ruskich, takie jak sobór Przeczystej Dziewicy nad rzeką Wilejką, a później także świątynie protestanckie i unickie. Wilno, podobnie jak całe Wielkie Księstwo Litewskie, było o wiele bardziej zróżnicowane etnicznie niż Inflanty. Inflanckie elity – mieszczaństwo, szlachta oraz duchowieństwo – były niemieckojęzyczne (na ulicach Tallinna i Rygi słychać było właściwie tylko niemiecki), na wsi mówiono zaś w pierwotnych dialektach estońskich i łotewskich. Inaczej wyglądało to w Wielkim Księstwie Litewskim. Mieszkańcy Litwy etnicznej porozumiewali się oczywiście po litewsku, lecz na południu przeważali Słowianie, czyli Rusini. Przybywało Polaków, a język polski zaczynał stopniowo dominować wśród elit. (Już w drugiej połowie XV w. władcy litewscy – Jagiellonowie – posługiwali się polszczyzną). W miastach żyło też wielu Niemców. Dzięki nadanym przywilejom do Litwy chętnie przybywali Żydzi, a książę Witold sprowadził ponadto do swojego państwa Tatarów i Karaimów, którzy stanowili jego straż przyboczną. W dawnym Wilnie oprócz świątyń chrześcijańskich stały więc żydowska synagoga, muzułmański meczet, a w pobliskim miasteczku Troki – również karaimska kenesa. Mieszkańcy Wilna mówili po rusku, polsku, litewsku, niemiecku, kipczacku oraz w jidysz. Pod względem zróżnicowania religijno-etnicznego średniowieczne i wczesnonowożytne Wilno przypominało współczesne metropolie, takie jak Londyn czy Nowy Jork, choć było oczywiście o wiele mniejsze. Do dziś zresztą stolica Litwy zachowała ten wieloetniczny charakter.
Jak widać, i w średniowieczu, i później Inflanty były zasadniczo zorientowane w stronę Niemiec (a od połowy XVI w. także Skandynawii), natomiast Wielkie Księstwo Litewskie kierowało się ku ziemiom ruskim (białorusko-ukraińskim) i Polsce. Ślady tego podziału widać do chwili obecnej w tym, jak ukształtowana jest tożsamość narodowa Litwinów, Estończyków oraz Łotyszy przejawiająca się np. w ich literaturze, architekturze, gospodarce i w narodowej symbolice.
Litwini mają świadomość, że w średniowieczu pod ich panowaniem znajdowała się duża część słowiańskiej Europy, ich nazwiska często pochodzą od nazwisk polskich czy białoruskich itd. Na współczesnej litewskiej monecie o nominale 1 euro dostrzeżemy tę samą Pogoń, czyli herb Wielkiego Księstwa Litewskiego, którą można zobaczyć na historycznych półgroszach Aleksandra Jagiellończyka czy Zygmunta Augusta wybijanych w Wilnie. Z kolei Estończycy i Łotysze przez wieki pozostawali najpierw pod wpływem niemieckim, następnie zaś pod panowaniem szwedzkim, a później rosyjskim, więc ich symbolika państwowa i narodowa, w tym herby obu państw, narodziła się dopiero w XX w. Dzięki temu, że Ryga i Tallinn leżą nad morzem – inaczej niż śródlądowe Wilno – łatwiej też było w epoce wczesnonowożytnej dotrzeć z tych ważnych centrów handlowych do Sztokholmu i Helsinek. Te związki ekonomiczne zostały skutecznie odbudowane dopiero po odzyskaniu przez Łotwę oraz Estonię niepodległości w 1991 r., np. w Rydze i Tallinnie działa wiele skandynawskich banków. W surowych gotyckich świątyniach tych miast, przekształconych w XVI w. w zbory protestanckie, próżno szukać śladów bujnego litewskiego baroku.
Tak jak wiele niemieckich miast dawnej Hanzy ma reprezentacyjne dwory Artusa, tak Ryga ma Dom Bractwa Czarnogłowych, który od XIV w. służył jej bogatym kupcom. Ten symbol miasta utrzymany w stylu północnoeuropejskiego manieryzmu został po wojennych zniszczeniach pieczołowicie zrekonstruowany w latach 90. XX stulecia. W Wilnie nigdy nie było takiego obiektu, za to istniał zamek wielkich książąt zbudowany w stylu włoskiego renesansu i baroku. I to właśnie ten gmach, rozebrany przez władze carskie na początku XIX w., Litwini zdecydowali się zrekonstruować dokładnie w tym samym okresie, w którym Łotysze odbudowywali Dom Bractwa Czarnogłowych. Te dwie rekonstrukcje pokazują, do jak odmiennych tradycji odwołują się dzisiaj Łotysze i Litwini.
Podział uwidacznia się też do pewnego stopnia w języku. Jeśli chcemy coś potwierdzić, czyli powiedzieć „tak”, po estońsku powiemy jah, a po łotewsku – jā, czyli niemal identycznie jak po niemiecku (ja). Litewski, należący do tej samej grupy językowej co łotewski, ma jednak inne potwierdzenie: taip (wymawiane jako tajp), bliskie słowiańskiemu tak lub da. Herbata po estońsku nazywa się tee, a po łotewsku tēja – w obu przypadkach wzięło się to z niemieckiego tee. Po litewsku na herbatę powiemy arbata, podobnie jak po polsku i białorusku. Takich przykładów można by podać wiele. W różnicach dotyczących słownictwa kryją się wspomniane wielowiekowe relacje Łotyszy i Estończyków z narodami germańskimi, a Litwinów – ze Słowianami.
Długi cień Moskwy
Od początku XVI w. zarówno Konfederacja Inflancka, jak i Wielkie Księstwo Litewskie musiały się mierzyć z rosnącym w siłę Wielkim Księstwem Moskiewskim – Rosją. Władcy moskiewscy postawili sobie dwa cele, które na zawsze określiły politykę Kremla. Pierwszym było podporządkowanie sobie wszystkich ziem ruskich, czyli terenów dzisiejszej Ukrainy i Białorusi; drugim – uzyskanie dostępu do Bałtyku. Oznaczało to nieuchronny konflikt z Wielkim Księstwem Litewskim oraz Inflantami, co z kolei zdefiniowało późniejszą historię Litwy, Łotwy, Estonii i kilku innych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Paradoksem być może jest to, że przez agresywną politykę Moskwy historie państw bałtyckich znów się zbliżyły.
Wojny między Wielkim Księstwem Litewskim a Moskwą toczyły się cyklicznie i ze zmiennym szczęściem przez prawie 200 lat. W walkach w polu zwykle zwyciężała koalicja litewsko-polska. Największym takim militarnym sukcesem była bitwa pod Orszą w 1514 r. Dziś jest ona nieco zapomniana, co stanowi rezultat polityki historycznej władz rosyjskich w XIX i XX w., jednak w czasach renesansu zwycięstwo to było dla Litwinów, Rusinów i Polaków równie ważne jak zwycięstwo nad zakonem krzyżackim pod Grunwaldem 100 lat wcześniej. Opiewano je w literaturze, utworach historycznych, a także malarstwie. Obraz Bitwa pod Orszą, namalowany prawdopodobnie przez malarza z kręgu Lucasa Cranacha starszego (dziś w Muzeum Narodowym w Warszawie), wiernie przedstawia uzbrojenie oraz taktykę oddziałów polskich i litewskich. Wzrok przykuwa zwłaszcza desant rycerstwa polsko-litewskiego przez rzekę i użycie nowoczesnej artylerii. Głównodowodzącym był jeden z najbardziej utalentowanych hetmanów litewskich Konstanty Ostrogski, prawosławny książę z Wołynia (dziś w Ukrainie). W podzięce za zwycięstwo nad moskwicinami, jak ówcześnie nazywano Rosjan, ufundował on wspaniałą cerkiew św. Trójcy niedaleko Ostrej Bramy w Wilnie. Powstał przy niej prawosławny klasztor, przejęty potem przez unickich bazylianów (to tam w latach 1823–1824 więziono Adama Mickiewicza oraz innych filomatów). Wieże tej cerkwi, przebudowanej w czasach baroku, są nieodłącznym elementem miejskiego pejzażu współczesnego Wilna.
Mimo sukcesów Litwinów Moskwa zagarniała jednak kolejne fragmenty Wielkiego Księstwa, zagrażając również Inflantom. Kawalerowie mieczowi próbowali ratować swoje państwo, uciekając się do pomocy króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego Zygmunta II Augusta. W tym samym czasie biskupi inflanccy oraz ostatni mistrz krajowy inflancki zakonu krzyżackiego Gotthard Kettler wraz ze współbraćmi porzucili katolicyzm na rzecz luteranizmu i rozwiązali zakon. Inflanty stały się krajem świeckim i protestanckim jako lenno litewskie, a później polskie. Wydarzenia te zadecydowały o wyraźnym podziale religijnym w państwach bałtyckich. W Inflantach religią panującą stał się luteranizm, natomiast etniczna Litwa i ta część Inflant, która została włączona do Rzeczypospolitej (Inflanty polskie), pozostały katolickie. Do dziś w Estonii, a także w Łotwie dominuje Kościół Ewangelicko-Augsburski, w Republice Litewskiej zaś najliczniej reprezentowanym wyznaniem jest katolicyzm.
Chociaż w XVI w. Litwa oraz Inflanty połączyły się w walce przeciwko wspólnemu wrogowi, nie uchroniło to Inflantczyków przed katastrofą. W 1558 r. na ponad 80 lat państwa nadbałtyckie stały się areną wojny i rywalizacji między Rzecząpospolitą, Moskwą i Szwecją, która rozpoczęła wtedy starania o panowanie nad wybrzeżami Bałtyku. Najstraszniejsza była jednak agresja wojsk cara Iwana Groźnego, które w 1577 r. zajęły prawie cały kraj z wyjątkiem Rygi oraz kilku innych miast. Pięć lat później król polski i wielki książę litewski Stefan Batory wyzwolił Inflanty spod okupacji, ale całe bogate niegdyś państwo legło w gruzach. Jeden z sekretarzy królewskich, Jan Piotrowski, który brał udział w wyzwoleniu Dorpatu w lutym 1582 r., z podziwem i przerażeniem pisał o tym mieście: „Kamienice wszystkie ze szczerego muru na kształt toruńskich; drewnianego domu żadnego nie masz. Lecz cóż po tem, kiedy całego żadnego nie masz? Moskwa wniwecz obróciła, wszystkie sklepy [sklepienia] popsowawszy, izby one kosztowne połamawszy, kletek drewnianych dymnych w nich naczynili. Trzeba wielkiej naprawy. Snadź, że tu ludzie przedtem bogaci i rządni byli. Jeśli tu będą mieli nasi Polacy osiąść, wątpię, aby od Moskwy w gospodarstwie poprawić się mieli. Trzeba by tu onych rzadkich niemieckich kupców” (J. Piotrowski, Dziennik wyprawy Stefana Batorego pod Psków, wyd. A. Czuczyński, Kraków 1894). Od tego czasu największy gotycki kościół w basenie Morza Bałtyckiego, katedra w Dorpacie, pozostaje malowniczą ruiną. Jednak wbrew obawom Piotrowskiego do Dorpatu oraz innych miast wrócili ich dawni niemieccy mieszkańcy. W ciągu następnych dziesięcioleci Inflanty ponownie rozkwitły gospodarczo.
Nie oznaczało to jednak końca wojen. W XVII w. w wyniku konfliktu Rzeczypospolitej ze Szwecją tereny Inflant zostały ostatecznie podzielone na trzy części. Większość z nich, wraz z Rygą i Rewlem, weszła w skład korony szwedzkiej. Długi trójkątny pas lądu między Inflantami a Litwą zajmowało maleńkie Księstwo Kurlandii, którego władcy – Kettlerowie, potomkowie Gottharda Kettlera, a od XVIII w. Bironowie – byli lennikami króla polskiego. Do dziś zachowała się piękna późnobarokowa rezydencja władców kurlandzkich w łotewskiej Jełgawie (dawniej Mitawie). Wreszcie trzecia część, ze stolicą w Dyneburgu (dziś Daugavpils w Łotwie) – miasteczku nad Dźwiną – znalazła się w granicach Rzeczypospolitej. Z Inflant polskich wywodziło się wiele postaci ważnych dla późniejszej historii i kultury Polski oraz Litwy, takich jak szlachcianka Konstancja Benisławska (1747–1806), autorka pięknych polskojęzycznych barokowych wierszy, oraz hrabianka Emilia Plater (1806–1831), kapitan armii litewskiej w czasie powstania listopadowego.
Litwa podzieliła los Inflant, tyle że nieco później. W 1655 r. wojska moskiewskie zajęły prawie cały kraj, pustosząc go, mordując i uprowadzając mieszkańców. Wilno zostało doszczętnie zniszczone: „Jak się dobrze zmierzchło, pan Trop, cejkwart [oficer zarządzający arsenałem] wileński, u mnie nocujący, bywszy na dworze, wywabi mnie z izby do siebie, abym widział ogień gorejącego Wilna; wynidę tedy, lubo [chociaż] Suderwa moja mil półtorej [około 20 km] od Wilna leży, płomień jak na dłoni widać było; Troja pono nigdy straszliwiej nie gorzała” – pisał w swoim pamiętniku lekarz królewski i burmistrz Wilna Maciej Vorbek-Lettow (Skarbnica pamięci, oprac. E. Galos, F. Mincer, Wrocław 1968). Okupacja moskiewska trwała przez niemal pięć lat, po których zaczął się okres żmudnej odbudowy.
Pod egidą Rzeczypospolitej
Od unii lubelskiej zawartej w 1569 r. Wielkie Księstwo Litewskie razem z Królestwem Polskim, a później z Inflantami polskimi i Kurlandią stanowiło federacyjne państwo znane jako Rzeczpospolita Obojga Narodów, o wspólnym władcy oraz parlamencie zbierającym się w Warszawie. Mimo ścisłych związków politycznych wszystkie te kraje miały dużą autonomię, co przejawiało się m.in. w swobodzie rozwoju litewskiej tożsamości narodowej. Jej podstawą były literatura, historia i mity etnogenetyczne (czyli o pochodzeniu etnicznym). W czasach renesansu historycy litewscy, m.in. Maciej Stryjkowski w Kronice z 1582 r., opisali początki swojego narodu. Według nich tereny nad Niemnem były początkowo zamieszkane przez plemię Gepitów. W czasach Nerona grupa prześladowanych Rzymian pod wodzą Publiusza Palemona zdecydowała się na emigrację, opłynęła Europę i dotarła na wybrzeże Bałtyku – tam połączyła się z Gepitami i wspólnie stworzyli naród litewski. W ten sposób pochodzący „od Rzymian” Litwini podkreślali swoją odrębność od Polaków, którzy uważali, że wywodzą się od starożytnego plemienia Sarmatów.
Długi związek tych państw doprowadził do ukształtowania się w miarę jednolitej kultury na terenie całej Rzeczypospolitej. Językiem większości elit politycznych i kulturalnych był język polski. Nie oznacza to jednak, że wszyscy, którzy mówili po polsku, czuli się albo byli Polakami. Członkowie potężnych rodów magnackich – Radziwiłłów, Sapiehów czy Ogińskich – mimo że całkowicie spolonizowani, uważali się za obywateli Wielkiego Księstwa Litewskiego, nie za Polaków. Podobne procesy miały miejsce w Inflantach szwedzkich oraz w Kurlandii, których elity mówiły po niemiecku. Język nie decydował wówczas o tożsamości. Szlachta i mieszczaństwo inflanckie wyraźnie podkreślały swoją odrębność narodową zarówno w dziełach historycznych, jak i w kultywowaniu tradycji. Dlatego szokiem było dla Kurlandczyków włączenie ich państwa do Rosji w 1795 r., gdy musieli zrezygnować z ogromnej części swoich praw politycznych, włącznie z utratą własnego parlamentu. Przejawy patriotyzmu kurlandzkiego widać w pamiętnikach wybitnej pisarki Elisy von der Recke (1754–1833), której twórczość należy dziś do wspólnego niemieckiego i łotewskiego dziedzictwa kulturowego. Analogicznie rzecz się miała z Inflantami polskimi. Kiedy w wyniku rozbiorów znalazły się one pod panowaniem Rosji, szlachcice spod Dyneburga i Krasławia czynnie protestowali przeciwko pozbawieniu ich praw. Potajemnie przeprawiali się na drugą stronę Dźwiny, czyli na terytorium litewskie, aby tam legalnie wybrać swoich posłów na sejm w Warszawie. O tym z kolei pisze w pamiętnikach inflancki szlachcic Kazimierz Bujnicki.
Do najważniejszych idei obecnych w kulturze Rzeczypospolitej należało przekonanie, że obywatele mają prawo do wolności osobistej, politycznej i wyznaniowej. Długie hołdowanie temu poglądowi miało zapewne niemały wpływ na to, jak Łotysze, Estończycy, a zwłaszcza Litwini postrzegają obecnie własną tożsamość narodową. W XIX i XX w. wielokrotnie występowali oni w obronie swojej wolności, głównie przeciwko Rosji. Do najbardziej spektakularnego wydarzenia doszło w 1989 r., gdy mieszkańcy wszystkich trzech republik bałtyckich – będących ówcześnie pod okupacją sowiecką – stworzyli liczący 600 km żywy łańcuch złożony z 2 mln ludzi. Jeśli będziemy dziś spacerować po ulicach Wilna, warto podejść pod Sejmas (litewski parlament). Znajdują się tam fragmenty barykady zbudowanej w czasie bohaterskiej obrony przed sowieckimi czołgami w styczniu 1991 r. Surowe betonowe bloki, podobnie jak wspaniałe barokowe świątynie czy Ostra Brama, należą do najcenniejszych zabytków mówiących o dziejach Wilna, Litwy, ale też całego regionu. Dziejach, które przez długi czas biegły równolegle, a ostatecznie na początku XXI w. – w dniu, kiedy wszystkie trzy państwa bałtyckie zostały przyjęte do Unii Europejskiej – połączyły się w jedną historię.