Będzie sobie życie Będzie sobie życie
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Kosmos

Będzie sobie życie

Piotr Stankiewicz
Czyta się 15 minut

Czy życie na Wenus jest możliwe? Z Januszem Pętkowskim z Massachusetts Institute of Technology, członkiem zespołu, który we wrześniu 2020 r. ogłosił, że owszem, rozmawia Piotr Stankiewicz.

Znaleźć życie poza Ziemią to jedno z wielkich marzeń naukowców. Zeszłoroczne odkrycie dotyczące Wenus zrobiło furorę, ale na ostateczny werdykt trzeba jeszcze poczekać. To dobry moment, że­by zastanowić się, jak może ­funkcjonować życie na planecie zupełnie innej niż Ziemia. I czy w chemii kryć się może rozwiązanie paradoksu Fermiego.

Piotr Stankiewicz: Z wykształcenia jestem m.in. astronomem, rozumiem więc, że retoryka odkrycia naukowego jest inna niż retoryka tabloidu. Dlatego nie zacznę od pytania o to, czy jest życie na Wenus. Zacznę od faktów. Z obserwacji widma Wenus wiemy, że w jej atmosferze występuje fosfina i że ta fosfina jest potencjalną oznaką życia. Fosfina, czyli po polsku fosforowodór. Szydzę z anglicyzmów, a tu proszę, sam je wprowadzam.

Janusz Pętkowski: Ale fosfina to też polska nazwa! Fosforowodór, fosfina – to są alternatywne określenia jednego i tego samego związku chemicznego, PH3. Atom fosforu plus trzy atomy wodoru. Mówiąc krótko: wygląda na to, że fosforowodór jest obecny w atmosferze Wenus, choć oczywiście, tak jak w przypadku każdego odkrycia naukowego, konieczne będą dalsze obserwacje i potwierdzenie naszej tezy. Jeżeli rzeczywiście fosforowodór występuje w chmurach tej planety, to zupełnie nie wiadomo, skąd się wziął. Albo zachodzi tam jakiś nieznany nauce proces geofizyczny czy fotochemiczny, albo jest to proces biochemiczny. Ta ostatnia możliwość oznaczałaby, że na Wenus istnieje jakaś forma życia.

Rozwińmy to. Dlaczego w ogóle obecność fosforowodoru na Wenus ma być oznaką życia?

Przede wszystkim powinniśmy zadać pytanie, jakie gazy obecne w atmosferze planety mogą świadczyć o istnieniu na niej życia. Chociaż samo pytanie jest proste, trudno na nie odpowiedzieć, bo przecież nie wiemy z góry, jaka będzie biochemia życia pozaziemskiego. Zaczęliśmy więc od przygotowania bazy danych, by zastanowić się, jakie gazy mogą być w ogóle interesujące

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 4/2020 Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 4/2020
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Kosmos

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 4/2020

Łukasz Kaniewski

Ku dojrzałości

Bardzo cienka paraboliczna żelbetowa kopuła – grubości 12 cm u nasady i 6 cm u szczytu – miała 25 m średnicy. Pod nią umieszczono stalową ramę z półsferycznym ekranem. Zamówiono z Niemiec najnowszy projektor, firmy Carl Zeiss, który mógł wyświetlać 119 niezależnie od siebie poruszających się obrazów ciał niebieskich lub ich grup. Największe planetarium w Europie. Duma Moskwy. Cud techniki.

Projekt powstał jeszcze w swobodnych czasach Nowej Polityki Ekonomicznej, ale gdy przybytek otwierano w roku 1929, życie w ZSRR było już bardzo trudne. Ruszyła kolektywizacja, zaczęły się niedobory żywności. Wkrótce nadejść miały najgorsze czasy terroru i wojna. Jednak planetarium cały czas działało. Władza o nie dbała – wielki projektor Carla Zeissa był bowiem jej zdaniem najlepszym narzędziem umacniania ateistycznego światopoglądu. Oprócz zwykłych pokazów i licznych odczytów pod kopułą wystawiano także przedstawienia – o Koperniku, Galileuszu, Giordanie Brunie. Waliły na nie tłumy.

Czytaj dalej