Wiedza i niewiedza

Biochirurgiczne robaki

Tomasz Sitarz
Czyta się 2 minuty

Można powiedzieć, że przeznaczenie krwi spełnia się w skali mikro – w żyłkach, tętniczkach i ich połączeniach tworzących niemapowalny labirynt godny samego króla Minosa. Co ma jednak począć XXI-wieczny Tezeusz, próbujący namierzyć swojego Minotaura, którym jest przykładowo tętniak lub zator miażdżycowy? Na pomoc przychodzą mu pokryte hydrożelem robakopodobne mikroroboty prosto z MIT.

Z naczyniami krwionośnymi jest tak, że im są one większe, tym ważniejsze się wydają. Na lekcjach anatomii omawia się aortę, tętnice odżywiające narządy, żyły płucne i inne „tunele hemoglobinowe” o ogromnej przepustowości. Jednak krew, aby spełnić swoją funkcję odżywiająco-utleniająco-transportową, przemieszcza się małymi naczyniami, których grubość jest mniejsza niż grubość włosa. Takie naczynia wnikają w najgłębsze czeluści tkanek, a przepływająca nimi krew dostarcza komórkom tlen, hormony oraz substancje odżywcze, jednocześnie odbierając dwutlenek węgla i metabolity. Można więc powiedzieć, że przeznaczenie krwi spełnia się w skali mikro. W żyłkach, tętniczkach, a także ich połączeniach tworzących niemapowalny labirynt godny samego króla Minosa.

Co ma jednak począć XXI-wieczny Tezeusz próbujący namierzyć swojego Minotaura, którym jest przykładowo tętniak lub zator miażdżycowy? Nie może on liczyć na mapę, gdyż budowniczym labiryntu jest angiogeneza, proces zależny od gradientu stężeń tlenu i hormonów, a z procesem nie można się dogadać. Nie może również liczyć na skalpel, gdyż nawet najpewniejsza ręka, trzymająca najbardziej precyzyjne narzędzie, nie jest w stanie operować w skali mikro. Na pomoc przychodzi mu Ariadna ze swoją nicią pod postacią robakopodobnych mikrorobotów.

Naukowcy z MIT, pod kierownictwem Xuanhe Zhao, opublikowali ostatnio badania, w których wykorzystują robakokształtne roboty mogące dostać się do naczyń krwionośnych, wcześniej nieosiągalnie ciasnych. Średnica takiego robota jest mniejsza niż 1 mm. W celu zminimalizowania tarcia i zwiększania biokompatybilności urządzenie pokrywa hydrożel. Najciekawsze jest jednak sterowanie nim. Kształt naczynek krwionośnych nie przypomina ścieżek w polu kukurydzy. Ma więcej wspólnego z podziemnym mrowiskiem, gdzie znajdziemy komory, nieprzewidywalne zakręty i zatory. Dlatego w celu zdalnego sterowania naukowcy wbudowali w robota magnetyczne mikrocząsteczki neodymowe, które reagują na zmiany pola magnetycznego, co umożliwia robotowi zginanie się oraz poruszanie w wybranym kierunku.

Na „główce” robota umieścić można różnorakie narzędzia. We wstępnych testach była to końcówka światłowodu emitującego światło laserowe. Dzięki ruchliwości robota i jego skłonności do różnych wygibasów możliwe było precyzyjne skierowanie światła na cel, co w dalszych zastosowaniach może umożliwić korekcję stenoz naczyń, czyli ich zwężeń. Oczywiście są to wszystko badania wstępne przeprowadzone na silikonowych modelach naczyń krwionośnych, jednak dalsze udoskonalanie tej technologii może umożliwić mikrozabiegi w naczyniach znajdujących się w ludzkim mózgu.

Na zakończenie zostawiam wam obraz: człowiek leżący na łożu przypominającym tubę do rezonansu magnetycznego. W jego naczyniach krwionośnych wiją się, pełzają i operują robaczane mikroroboty sterowane przez chirurga elektromagnetycznego. Brrr…

 

Czytaj również:

Jak Boston utonął w melasie Jak Boston utonął w melasie
i
Miejsce katastrofy na terenie Purity Distilling Company, Boston, 1919 r.; źródło: Boston Public Library, Flickr (CC BY 2.0)
Wiedza i niewiedza

Jak Boston utonął w melasie

Tomasz Sitarz

Z melasą jest jak z kamieniem. Działa szkodliwie na zęby, a może też zrobić krzywdę, jeśli spadnie komuś na głowę. To właśnie wydarzyło się 15 stycznia 1919 r. w North End w Bostonie.

Właśnie zakończyła się I wojna światowa, a przemysł zbrojeniowy w Stanach Zjednoczonych jeszcze nie wyhamował (zbliżała się za to prohibicja). Na wojnie przydawała się broń, w broni amunicja, w amunicji zaś spłonka, a w spłonce etanol. Etanol można otrzymać w prostej reakcji fermentacji, którą przeprowadzają znane każdemu miłośnikowi wypieków drożdże piekarskie Saccharomyces cerevisiae. Substratem, czyli – idąc dalej tropem piekarskim – podstawowym składnikiem reakcji jest cukier. W tym przypadku źródłem cukru była melasa, gęsta masa o wysokim stężeniu cukrów, produkt uboczny produkcji cukru spożywczego. Purity Distilling Company, firma zajmująca się destylacją etanolu, przechowywała w żelaznym zbiorniku prawie 9 mln litrów melasy. Można to sobie wyobrazić jako 18 mln półlitrowych butelek lub niecałe cztery baseny olimpijskie. Po kilku ostrzegawczych pomrukach, około 12.30, melasa została brutalnie wyeksmitowana. Wraz ze sztabem detektywów-naukowców spróbujemy ustalić: co, dlaczego i jak się wydarzyło.

Czytaj dalej