Dom Oriona Julii Fiedorczuk to opowieść o granicach: geograficznych, politycznych i biologicznych. A także o ich przekraczaniu.
Dziennikarka w kryzysie emocjonalnym (bądź u jego progu) wyjeżdża do Puszczy Białowieskiej – miejsca, w którym jak w żadnym innym ogniskują się poruszane przez nią tematy: migracje ludzi, eksploatowanie przyrody, przemoc na granicach państw. W puszczy trwa właśnie dramat uchodźców z Południa: pushbacki na Białoruś, pobicia, śmierć z wycieńczenia. Wszystko to w prastarym delikatnym lesie, który do niedawna cięły harwestery. Dla fabuły tej powieści to zestawienie krzywd nie jest przypadkowe.
Eliza – bo tak ochrzciła swoją bohaterkę pisarka, poetka i tłumaczka Julia Fiedorczuk – mieszka w domu na granicy państw i zarazem zony, obszaru objętego przez polski rząd zakazem wstępu. Sama więc doświadcza granicy geograficznej i administracyjnej. Szczególnym doznaniem, znaczącym dla całej opowieści, będzie właśnie pokonywanie granic, również