Dzięki przemianom istnieją Ziemia, życie oraz kosmos. To one sprawiają, że wszystko razem obraca się w przedziwnym, odwiecznym tańcu.
Morze, ziemia, powietrze – nie są różne ciała.
Woda jeszcze nie płynna i ziemia nie stała
I powietrze bez światła; w ciągłym z sobą sporze
Swej postaci nie mają, w jednym bowiem zbiorze
Zimno z gorącem, suchość z wilgocią walczyła,
Miękką tłoczyła twarda, lekką ciężka bryła.
(Owidiusz, Przemiany, Księga I: Cztery żywioły, tłum. Bruno hr. Kiciński, wyd. Gebethner i Wolff, Warszawa 1933)
Na ciepłej dłoni kładę osobliwe urządzenie. Dwie czarne metalowe płytki, między nimi przestrzeń zamknięta szczelnym, przezroczystym pierścieniem. W środku duży tłok z gąbki. Komora ma tylko jedno ujście zatkane szklanym cylindrem i poruszającym się w nim mniejszym grafitowym tłokiem. Oba tłoki poprzez kilka przegubów i drucianych cięgien są połączone z dużym mosiężnym kołem. Ewidentnie ma w tym wszystkim zaistnieć jakiś ruch. Na razie jednak dziwna maszyna stoi w miejscu.
Po chwili – drgnięcie mniejszego tłoka. Ślimaczo powoli przepycha jeden z przegubów ku górze. Koło zatacza ćwierć obrotu i nagle wszystko rusza z miejsca. Pociągnięty impetem większy tłok cicho przesuwa się w komorze. Za nim, jakby goniąc go, mniejszy tłok opada, przekręcając koło o kolejne pół obrotu. Aparat wyraźnie nabiera tempa, jego mechanizm coraz żwawiej obraca mosiężnym kołem. Tłoki pracują, cichy terkot przybiera na częstotliwości. Skąd jednak ten ruch? Skąd energia? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że rodzi się ona znikąd. Zupełnie jakby perpetuum mobile w swojej kategorycznej niemożliwości zrobił uprzejmy wyjątek dla owej dziwnej maszyny, chyba tylko przez wzgląd na jej osobliwą i ekscentryczną konstrukcję.
Wszechświat jest przemianą
Sprawcą prawie że magicznego ruchu nie jest oczywiście żadna nadprzyrodzona siła, lecz ciepło mojego ciała. Wiele właściwości ludzkiego organizmu bierzemy za pewnik i nie zauważamy ich, dopóki nie zaczynają nam sprawiać kłopotów. Dziwaczny silnik ustawiony na mojej dłoni najlepiej