Dżuma siała spustoszenie przez setki lat i spowodowała śmierć 200 mln ludzi na całym świecie.
Choć cały świat zmaga się obecnie z pandemią koronawirusa, liczba ofiar, z którą mamy do czynienia, nie może się równać z ponurym żniwem najgorszej zarazy w historii: czarnej śmierci. Dżuma, straszliwa choroba, siała spustoszenie w Europie i w Azji w połowie XIV w. Epidemie powtarzały się co kilka stuleci. Czarna śmierć zabrała niemal jedną trzecią populacji Europy – pochłonęła prawie 20 mln ludzkich istnień. Globalną liczbę zgonów po kilku latach tamtej pandemii szacuje się na 200 mln.
Dżuma dotarła do Europy w 1347 r. na 12 statkach handlowych kursujących po Morzu Czarnym, które przybyły do Mesyny, portu na Sycylii. Większość marynarzy już nie żyła lub cierpiała straszliwe męki. Ich ciała były pokryte czarnymi bąblami pełnymi krwi i ropy. Władze próbowały odprawić statki, ale za późno: dżuma zdążyła się rozprzestrzenić. Wynikało to zwłaszcza z faktu, że choroba przenosiła się nie tylko drogą powietrzną, ale również wskutek pokąsania przez pchły lub szczury. Zwierząt tych nie brakowało w ówczesnej Europie. Żyły ponadto na statkach i wraz z nimi podróżowały z portu do portu. Choroba rozprzestrzeniła się również na bydło i owce, a nawet na kury.
Narodziła się prawdopodobnie w Azji przeszło dwa tysiące lat temu. Ta starodawna zaraza kilkakrotnie doprowadziła do znacznego spadku globalnej populacji, nigdy jednak nie wykazała się równie wielkim okrucieństwem, co w średniowieczu.
Dżumę powoduje bakteria Yersinia pestis. Objawy budzą przerażenie. Włoski poeta Giovanni Boccaccio opisał je nadzwyczaj rzeczowo: „Zaczynała się ona równie u mężczyzn, jak u kobiet od tego, że w pachwinach i pod pachą pojawiały się nabrzmienia, przyjmujące kształt jabłka albo jajka i zwane przez lud szyszkami”.
Choroba atakuje węzły chłonne, powoduje gorączkę, wymioty, biegunkę i poważne bóle. Niestety dostępne w średniowieczu formy terapii – np. upuszczanie krwi – ani nie były szczególnie przyjemne, ani też nie pozwalały zatrzymać dżumy, podobnie zresztą jak powszechne przekonanie, że zaraza jest karą wymierzoną przez Boga, co doprowadziło do mordowania „heretyków”, m.in. tysięcy żydów w 1348 i 1349 r., oraz do procesji biczowników wędrujących z miasta do miasta i odbywających publiczną pokutę.
Dlaczego czarna śmierć dobiegła końca? Przede wszystkim „koniec” to w tym wypadku pojęcie względne. Przez długi czas dżuma ustępowała, by wkrótce powrócić. Na przykład w Londynie w latach 1665–1666 spowodowała śmierć 100 tysięcy ludzi, czyli jednej czwartej wszystkich mieszkańców. Udało się ją pokonać głównie dzięki kwarantannom, a więc izolowaniu zakażonych. Metodę tę zastosowano pierwszy raz w Wenecji w XV w. Wykorzystujemy ją po dziś. Istotną rolę odegrały również poprawa warunków sanitarnych i higieny osobistej, a także rozwój medycyny. Tak oto udało się zatrzymać okrutny marsz dżumy. Mimo to nawet obecnie każdego roku na całym świecie notuje się od tysiąca do trzech tysięcy przypadków.
Pierwotnie tekst ukazał się na stronie Big Think.