Czas migracji Czas migracji
i
Hans Smidth, „Fugle på træk i morgenlys”, Rasmussen, Wikimedia.org (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Czas migracji

Anna Mikulska
Czyta się 12 minut

Wszyscy mamy już dość ponurych prognoz związanych z postępującymi zmianami klimatu. Czas zacząć działać i zastanowić się, jak polepszyć los milionów ludzi, którzy coraz częściej będą przemieszczali się w poszukiwaniu lepszych warunków do życia. Gaia Vince proponuje gotowe rozwiązania.

W swojej nowej książce Stulecie nomadów. Jak wędrówki ludów zmienią świat Gaia Vince, brytyjska pisarka, dziennikarka i popularyzatorka nauki, nie oszczędza czytelników. Spokojnie już było – twierdzi – etap, w którym ludzkość mogła swobodnie uprawiać ogromne połacie ziemi i eksploatować środowisko do granic możliwości, dobiega końca.

Najgorszy scenariusz zakłada, że jeszcze w tym stuleciu temperatura na Ziemi wzrośnie o 4°C. Skutki będą dramatyczne: wyspy oraz tereny położone nad morzami i oceanami znikną pod wodą, a gigantyczne obszary przestaną być zdatne do życia, co zmusi wielu ludzi do porzucenia domów.

Tu można by postawić kropkę i zapłakać nad losem planety, ale Vince ma dla nas inną propozycję: „Stworzyliśmy ten problem, ponieważ jesteśmy

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wielkie migracje i małe innowacje Wielkie migracje i małe innowacje
Wiedza i niewiedza

Wielkie migracje i małe innowacje

Paweł Janiszewski

Kolejne fale migrantów przez całą starożytność zalewały Bliski Wschód i basen Morza Śródziemnego. Szukali żyznych ziem i przyjaznego klimatu, a przy okazji sprawili, że Juliusz Cezar mógł wjechać do Rzymu konno, a nie – dajmy na to – na wołach.

Czyż może być bardziej heroiczna scena niż boski Achilles mknący poprzez błonia Troi we wspaniałym rydwanie zaprzężonym w dwa nieśmiertelne rumaki, Ksantosa i Baliosa? Albo hrabia Roland, gdy w wąwozie Roncevaux „dosiada konia, którego zowie Wejlantyf, spina go szczerozłotymi ostrogami” i, stając w siodle, wymachuje na wszystkie strony wielkim Durendalem? Obaj stali się ikonami Europy. Pierwszy miał zapobiec triumfowi „Azji”, której symbolem była Troja, drugi zaś odparł nadciągających tłumnie „pogan”. Jak na ironię obu trudno sobie w tej roli wyobrazić bez zdobyczy przyniesionych niegdyś przez groźnych przybyszów z dalekiego stepu.

Czytaj dalej