
Na razie jeszcze tu są. Nie odleciały. Nie wymarły. Nadal połyskują na skwerach i w parkach głęboką, kosmiczną czernią. Zorzą fioletów i zieleni. Przywodzą na myśl stworzenia z fantastycznych baśni, a tymczasem to pospolite, europejskie ptaki.
Mimo że znamy je od dzieciństwa i wszędzie ich pełno, większość z nas niewiele o nich wie. Poza tym, że są ładne. I kradną czereśnie. I lubią dużo gadać. Jaki jest szpak, każdy widzi ‒ choć już nie każdy faktycznie go słyszy. Bo szpaki to podniebni poligloci. Świszczą, gderają, gwiżdżą, terkocą, piszczą i brzęczą. Czasem po swojemu, czasem jak inne ptaki, a czasem jak czajniki, auta, sąsiadki z bloku, wilki z lasu, wiatr między drzewami albo źle naoliwione zawiasy.
Według ornitologa Chrisa Feare’a każdy męski osobnik ma własny, ulubiony repertuar kilkudziesięciu różnych linii melodycznych i dźwięków, które przeplata, powtarza i miesza na żywo, synchronizując na dodatek z ruchami swojego ciała. Jak ustalili podczas audiowizualnych badań behawioralnych Stanisław Rusiecki i Paweł Ręk z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, ptak ten chętniej reaguje bowiem na komunikaty, które są odpowiednio skoordynowane. Jego improwizacje powstają więc zawsze w dialogu z otoczeniem. Szpak umie wybadać reakcje widowni złożonej z innych gatunków i dostosować swój występ do danej sytuacji. Raz wystraszy inne zwierzę głosem drapieżnika, innym razem popisze się przed samicą wyjątkową harmonią ruchów i śpiewu, a kiedy indziej zakamufluje się za pomocą zasłony dźwiękowej przed wrogiem, udając, że to wiatr brzmi tuż obok w trzcinie.
To najpewniej właśnie