„Pamiętam ciekawe badanie przeprowadzone na Grenlandii, czyli w miejscu, które boryka się z dużym problemem samobójstw. Z punktu widzenia Europejczyków jest tam depresyjnie i smutno zimą, gdy nie ma słońca, ale okazuje się, że najwięcej samobójstw przypada na czerwiec i lipiec, czyli na miesiące, kiedy panuje dzień polarny i nie ma nocy”.
Z Tomaszem Mrozkiem, badaczem Słońca, o koniecznej roli ciemności w życiu naszym i planety rozmawia Anna Orłowska.
Anna Orłowska: Czy Pan na co dzień zajmuje się ciemnością?
Tomasz Mrozek: Właśnie nie! Na co dzień zajmuję się Słońcem. Nie mam zawodowo do czynienia z astronomią nocną, gdzie jest potrzebne ciemne nocne niebo, ale współpracuję dużo z jej amatorami. Izerski Park Ciemnego Nieba powstał z przekonania o konieczności mówienia ludziom, że jeśli chce się mieć jasną ulicę, to można, a nawet trzeba, świecić na nią, nie w górę. Ale to moja uboczna działalność, bo zajmuję się głównie badaniami naukowymi, pracą ze studentami na Uniwersytecie Wrocławskim w Instytucie Astronomicznym oraz w Centrum Badań Kosmicznych PAN w Zakładzie Fizyki Słońca.
We Wrocławiu, czyli w sąsiedztwie parku.
To był tak naprawdę powód wybrania tego miejsca. Nie jest ono najciemniejsze w Polsce, ale jest najciemniejsze w okolicy. Park leży w dolinie Izery, otoczonej górami, które dość dobrze odcinają światła okolicznych miejscowości. W izerskim parku niebo jest ciemne i tylko niewiele jaśniejsze od bieszczadzkiego, które jest najciemniejsze w Polsce.
Co to