Marzenia o lepszym świecie

Dużo niewolników, mało pracy

Bartek Stefaniak
Czyta się 5 minut

Przerzucanie trudów pracy na innych ludzkość opanowała do perfekcji. Na samym początku zaprzęgnięto do niej udomowione zwierzęta, następnie w ramach porządku feudalnego – niewolników, a wraz z nastaniem rewolucji przemysłowej – robotników. To nie przypadek, że źródłosłowem terminu „robotnik” czy „parobek” jest rosyjski czasownik „rabotać” (ros. работать), który pochodzi z kolei od rzeczownika „rab” (ros. раб) oznaczającego niewolnika.

Stale przyspieszający rozwój technologiczny doprowadził nas tymczasem do miejsca, w którym robotnicy zaczynają przegrywać wyścig na wydajność z coraz bardziej autonomicznymi i wszechstronnymi robotami. Oto na naszych oczach zaczyna się urzeczywistniać marzenie o mechanicznym niewolniku towarzyszące ludzkości co najmniej od czasów powstania mitu o Golemie. Nasi nowi wysokowydajni niewolnicy to nie tylko coraz bardziej zaawansowane urządzenia mechaniczne i elektroniczne,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wysil się!
i
Vincent van Gogh, „Południe – Odpoczynek od pracy (wg Milleta)”, 1890 r.; domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Wysil się!

Paulina Wilk

O pracy mówimy głównie jak o zagrożeniu. Dla naszych praw – źli i wykorzystujący pracodawcy – oraz dobrostanu: Polacy się zaharowują. Albo odwrotnie, straszymy się jej brakiem: sztuczna inteligencja pozbawi nas zatrudnienia. A może dla odmiany porozmawiajmy o tym, jak praca nadaje życiu wartość i sens. I że wielu z nas lubi to, co robi.

Pani Małgosia jest naprawdę dobra w swoim fachu. Potrafi zaleczyć odleżyny, rozbawić i rozruszać pensjonariuszy. Z nią chodzą pod rękę, bez chodzików i wózeczków, odrywają zamglony wzrok od telewizorów – gawędzą, uśmiechają się. A praca jest ciężka. Dwunastogodzinne zmiany, bez etatu. Urlopy krótkie, bo kiedy jedna opiekunka odpoczywa, druga pracuje za dwie. Chętnych do tego zawodu – w starzejącym się społeczeństwie niezwykle potrzebnego, ale też najniżej wynagradzanego – brakuje. Wykonują go przeważnie niemłode kobiety, dysponujące wielką siłą troski, choć czasem nie wystarcza im tej fizycznej.

Czytaj dalej