Dzieci wieloryba Dzieci wieloryba
Marzenia o lepszym świecie

Dzieci wieloryba

Agnieszka Burton
Czyta się 7 minut

Wielka Zatoka Australijska to dom Pierwszego Narodu, czyli Aborygenów z klanu Mirning. Czują się oni odpowiedzialni za żyjące tam stworzenia, bo wierzą, że są z nimi spokrewnieni.

Ciało ludzkie jest powiązane z układem planet i znaków zodiaku na niebie – tak rozumowali starożytni Chaldejczycy i astrolodzy ze szkoły grecko-egipskiej. To mikrokosmos. Przebiegają przez nie naczynia krwionośne, tak jak przez ciało ziemi biegną życiodajne kanały. Nasz oddech przypomina powietrze, a ciepłota ludzkiego ciała jest niczym „zamknięte ciepło” ziemi – jak powszechnie uważano w średniowiecznej Europie. Ziemia stanowi powiększone ciało ludzkie – twierdzili z kolei w XVIII w. uczeni z The Royal Society w Londynie.

W naszym DNA znajduje się ten sam materiał, z którego zbudowane są gwiazdy – tłumaczył w latach 70. XX w. astronom Carl Sagan, a Chris Impey, profesor astronomii na University of Arizona, w 2010 r. udowadniał, że 97% materii naszych ciał pochodzi z dawnych gwiazd.

O tym, że nasz początek sięga gwiazd, opowiadają od Czasu Śnienia, czyli od około 65 tys. lat, australijscy Aborygeni. Lud Mirning, zamieszkujący wybrzeże Wielkiej Zatoki Australijskiej, od pokoleń śpiewa o wielkim białym wielorybie Jeedarze, który zszedł na ziemię z Drogi Mlecznej. Następnie wędrował po świecie i zostawiał ślady – dziś są one miejscami świętymi. W wielorybie Jeedarze zakochały się gwiazdy, nazywane Siedmioma Siostrami, i razem z nim zrodziły lud Mirning.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

***

Trudno nawiązać kontakt z Pierwszym Narodem, jeśli jest się białym człowiekiem, a zwłaszcza białym australijskim dziennikarzem. I biorąc pod uwagę historię ludobójstwa w Australii, wcale się temu nie dziwię. Z wujkiem Bunna, przewodnikiem ludu Mirning, od początku poszło łatwiej. To dlatego, że – jak wyjaśnił – jego klan od dawien dawna przestrzega prawa wieloryba, tj. prawa goonminyerra, które nakazuje być przyjaznym. „Kiedy pojawili się pierwsi biali – powiedział mój rozmówca – lud Mirning odgadł, że są głodni i sprag­nieni, więc podzielił się z nimi wodą oraz pożywieniem. Kiedy przypłynęły europejskie łodzie, nasi ludzie myśleli, że to boorga, czyli duchy”.

Kooniba znajduje się niedaleko miasteczka Ceduna. Dla Europejczyka to koniec świata. Od północy ciągną się tam bezkresne suche niziny Nullarbor z największą na świecie podziemną siecią wapiennych jaskiń. Od południa zaś widać nieskończony błękit Wielkiej Zatoki Australijskiej, znanej wilkom morskim z ogromnych fal i niebezpiecznej żeglugi.

Dla klanu Mirning jest to centrum świata; znają tu każdą skałę, zbiornik wody pitnej, wszystkie rośliny i zwierzęta. Od prawieków śpiewają pieśń – mapę stwórcy wieloryba – i przestrzegają najważniejszego prawa, by nic w przyrodzie nie zmieniać, bo wszystko stanowi jedność.

Dzieci Jeedary

„Białe pasy na brzuchach humbaków powstały wtedy, gdy wieloryb Jeedara czołgał się, kaleczył o ostre skały, stwarzał świat – opowiada wujek Bunna. – Jesteśmy dziećmi Jeedary, dlatego maluję swoje ciało w białe pasy, tak jak dawniej robił to mój dziadek. Tak jak on z pióropuszem na głowie tańczę taniec wieloryba i śpiewam. A morskie stworzenia podpływają tak blisko mnie, że mogę ich dotknąć.

Kiedy byłem dzieckiem, babcia opowiadała mi o tańczącym dziadku, który śpiewał w języku Mirning i zbliżały się wtedy do niego walenie. »To niemożliwe« – śmiałem się, aż któregoś dnia babcia powiedziała: »Duch twojego dziadka jest z tobą«. Wtedy zrozumiałem, że muszę się opiekować tymi zwierzętami i je chronić”.

***

Wielka Zatoka Australijska to jedno z najmniej zmienionych przez człowieka miejsc na Ziemi. Jak obliczyli naukowcy z agencji CSIRO, żyje tam 85% istot morskich niespotykanych nigdzie indziej na świecie; odkryto tu 300 zupełnie nowych gatunków zwierząt. Najdłuższe klify na świecie – Bunda Cliffs, wysokie na około 100 m i ciągnące się przez około 100 km – są bezpieczną przystanią dla zagrożonych wielorybów biskajskich. Każdej zimy przypływają tu matki z cielętami, by karmić młode, aż nabiorą odpowiedniej masy przed powrotem na wybrzeża Antarktydy. Rybołówstwo zatoki warte jest około 400–500 mln dolarów australijskich rocznie, a turystyka regionalna przynosi około 1,2 mld dolarów rocznie (dane z lat 2012–2013). Mimo to australijski rząd od 1960 r. zezwala kolejnym gigantom paliw kopalnych na poszukiwanie ropy w tym regionie. W 2011 r. pozwolenie otrzymała firma BP, która planowała zbudować na środku zatoki platformę nazwaną Great White. Koszt inwestycji to 750 mln dolarów, a głębokość odwiertu planowano na 5 km. Podobne zamiary miał Chevron, a w 2019 r. – norweski Equinor.

Wujek Bunna i ekolodzy z The Great Australian Bight Alliance od lat prowadzą kampanie mające ochronić zatokę. W swoich akcjach przypominają katastrofę w Zatoce Meksykańskiej, kiedy firma BP rozlała około 800 mln litrów ropy i spowodowała śmierć prawie 800 tys. ptaków, blisko 75 tys. waleni i delfinów oraz milionów ryb. Aby sprawdzić, jakim zagrożeniem jest wydobywanie tego surowca w Wielkiej Zatoce Australijskiej, ekolodzy z The Wilderness Society skonstruowali model wycieku ropy. Udowodnili, że gdyby doszło do takiego incydentu, zatruciu uleg­łoby całe południowe wybrzeże Australii.

„Jedyną drogą, aby ochronić nadbrzeżne społeczności, Wielką Zatokę Australijską i jej unikatową biosferę, jest wykluczenie wiercenia raz na zawsze” – powiedział David Ritter, szef Greenpeace Australia Pacific. Dlatego wujek Bunna reprezentujący klan Mirning oraz australijscy ekolodzy walczą nadal.

Cenne dziedzictwo

„Wiesz, czym są nasze mapy? Są tutaj – wujek Bunna pokazuje na swoją głowę. – Mapa to pieśń wieloryba, która biegnie wzdłuż wybrzeża, ma kształt yerrimbai, czyli wielkiej tęczy, a zaczyna się 1600 km stąd, w Venus Bay. Na szlaku pieśni znamy każde źródło wody pitnej, każdą górę, każde miejsce polowań, które stworzył Jeedara.

Z pokolenia na pokolenie opowiadamy o przodkach, którzy w poszukiwaniu ochry wędrowali pieszo przez tereny dzisiejszej Wielkiej Zatoki Australijskiej. Była to wtedy rozległa równina. Razem z ludźmi żyły na niej olbrzymie zwierzęta – megafauna.

Wspominamy też o pierwszych statkach i o Holendrach, którzy nazwali nasz kraj Ziemią van Pietera Nuytsa. Mówimy o wielorybach, które podczas przypływu zapuszczały się w szczeliny i podwodne jaskinie Bunda Cliffs. A nasi ludzie się nimi opiekowali, kiedy nie mogły śpiewać.

Od wieków Mirning tworzyli kanoe z kory drzewa yurloo (drzewo paperbark). Wypływali daleko na połów ryb i zarzucali tam sieci uplecione z trawy i ze skór zwierzęcych. Po kraby wpływali w wąskie gardła morskich jaskiń. Na brzegach układali pułapki z kamieni, a kiedy był odpływ i ryby nie mogły wrócić do morza, rzucali w nie włóczniami. Yau – tak nazywaliśmy ludzi, którzy nurkowali głęboko po krewetki, homary, ostrygi, uchowce i przegrzebki. W naszym języku mamy słowa nazywające wszelkie morskie stworzenia. Przez całe wieki byliśmy samowystarczalni, niczego nam nie brakowało. Wielka Zatoka Australijska to nasz dom, tu przypływają wieloryby i lwy morskie. Jesteśmy spokrewnieni z wielorybami – jak moglibyśmy więc nie chronić swoich bliskich albo nie utrzymywać własnego domu w czystości?

Dopóki pod oceanem znajdują się złoża ropy, dopóty ludzie będą próbowali je pozyskać i sprzedać. Wiemy, że rząd da kolejną licencję na poszukiwania oraz wydobycie tego surowca. Chcemy to zatrzymać, dążymy do wpisania Wielkiej Zatoki Australijskiej na Listę światowego dziedzictwa, żeby zapewnić temu miejscu ścisłą ochronę”.

Nadzieja na przyszłość

„Co to znaczy być mabarn bai, czyli a medicine man? Kiedy ktoś choruje, np. na raka, i ja mu pomogę, dam siłę – to jednocześnie sam otrzymam energię, która mnie uleczy. Plagi społeczności aborygeńskich to alkohol, narkotyki, przemoc i samobójstwa. Nasi młodzi ludzie się poddają, bo nie mają odpowiedniego koloru skóry. Kiedy śpiewam piosenkę Black boy – napisaną z zespołem Coloured Stone w latach 80. – daję młodzieży nadzieję. Przychodzą do nas dzieciaki i też ją śpiewają, znają słowa, bo nauczyli się ich od rodziców. Mówią mi: »Dzięki, wujku Bunna, ta piosenka zmieniła moje życie. Znalazłem pracę, gram w zespole, mam po co żyć«.

Ze starszymi członkami klanu uczymy dzieci praw i pieśni. Czy chcą się uczyć? O tak! Zabieramy je daleko stąd, na pustkowie i tam tańczymy. Uwielbiają to, nie przestają o tym mówić. Nazwa »Mirning« oznacza: »słuchaj, obserwuj, ucz się, zrozum«. Nasza kraina to dla nas uniwersytet, muzeum, edukacja. Chcemy, aby zalegalizowano nasze prawa do ziemi Mirning, dlatego zbieramy pieniądze na opłacenie prawników i antropologów, którzy dostarczą w sądzie dowody na to, że jesteśmy tradycyjnymi właścicielami.

Czy biała Australia nauczy się od Pierwszego Narodu, jak uzdrowić przyrodę? Po dewastujących pożarach buszu Australijczycy powoli się na nas otwierają. Ale większość jest zbyt dumna – po wiedzę do czarnego? Nie zrozumieli jeszcze, że ten blackfellow tworzy jedność z ziemią i morzem”.

***

Umówiłam się z wujkiem Bunna na zimę. Od czerwca zbierają się w zatoce matki z cielętami, a Mirning rozpoczną swoje coroczne święto ponownego zjednoczenia rodziny.

Datki na ochronę Wielkiej Zatoki Australijskiej i na wykupienie przez lud Mirning praw do ich ziemi można składać za pomocą tej strony.

 

Czytaj również:

Wieloryby Wieloryby
i
ilustracja: Natka Bimer
Doznania

Wieloryby

Stewart Brown

Przypływają co Gwiazdka
z zamarzniętej Północy; blade, spasione,
dziwaczne, rozdęte stworzenia, białe jak śnieg,
ławice niewystępujące w przyrodzie.

Wieloryby: wielgachne, białe walenie rodem z mitu
i historii, w swej pełnej arogancji krasie.
Zalegają niezgrabnie wzdłuż morskiego brzegu
lub w ukryciu, w bąblach, pod dającą wytchnienie palmą,

Czytaj dalej