Z technokratycznym podejściem do środowiska w PRL-u, wiarą w to, że człowiek może dowolnie ingerować w naturę było jak w „Weselu w Atomicach” Mrożka: „(…) Akurat w tym czasie zaczęli u nas przekształcać przyrodę. To, co było zalesione, ucywilizowano, ale za to zmelioryzowano, zaś pustynie zalesiono. Rzekę zawrócono, żeby płynęła w drugą stronę. (…) U mnie na podwórku powstała wielka tama o poważnym znaczeniu gospodarczym, tak że drzwi się całkiem nie odmykały i z trudnością można było wyjść z domu.” W III RP też nie zawsze było lepiej.
„Czy Kraków przetrwa do 2000 roku?”
W schyłkowym PRL-u stan środowiska naturalnego był zatrważający – lata gwałtownej industrializacji dały o sobie znać. Setki dzieci na Śląsku chorowało na ołowicę, huta aluminium w Skawinie emitowała toksyczne ilości fluoru. Andrzej Kassenberg i Czesława Rolewicz ze współpracownikami z Komisji Planowania przy Radzie Ministrów opracowali szczegółowe mapy wyróżniające 27 obszarów ekologicznego zagrożenia. Za obszary klęski ekologicznej uznano m.in. Górny Śląsk, okolice Krakowa i Trójmiasta, zanieczyszczenie środowiska we wszystkich elementach stwierdzono wokół praktycznie wszystkich znaczących ośrodków przemysłowych. Łącznie był to obszar zamieszkały przez ponad 13 milionów ludzi.
Jak te 5 wielkoformatowych map (skala 1:300.000) wywieszaliśmy na spotkaniach, to robiły ogromne wrażenie. Ówczesne władze Komisji powiedziały nam: możecie o tym mówić, ale pod warunkiem, że zaznaczycie, że to nie jest stanowisko Komisji, a wasze prywatne zdanie – mówi Andrzej Kassenberg.
Początek oddolnego ruchu ekologicznego w Polsce zbiegł się z obywatelskim ożywieniem karnawału „Solidarności”. W 1980 w Krakowie powstał Polski Klub Ekologiczny – pierwsza niezależna organizacja tego typu w bloku wschodnim. Klub miał charakter ekspercki, zrzeszał naukowców, lekarzy, dziennikarzy. Wcześniej istniała Liga Ochrony Przyrody, z przedwojennymi jeszcze tradycjami, ale zawłaszczona przez władzę niewiele mogła zdziałać, gdy trzeba było jej się przeciwstawić.
24 lutego 1989, początek pierwszej z cotygodniowych manifestacji anty-żarnowieckich na Długim Targu w Gdańsku, fot. ze zbiorów Janusza Waluszki
Cenzura niechętnie przepuszczała informacje o stanie środowiska. W wewnętrznych instrukcjach Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, wydanych w 1977 w podziemiu pt. „Czarna księga cenzury” widniał zapis: Należy eliminować informacje o bezpośrednim zagrożeniu życia i zdrowia ludzi spowodowanym przez przemysł i środki chemiczne stosowane w rolnictwie. Pojawiły się więc ekologiczne pisma drugiego obiegu, jak Serwis Ochrony Środowiska. Tematy seminariów ekologicznych brzmiały jak potencjalne tytuły filmów postapokaliptycznych: „Czy Kraków przetrwa do 2000 roku?”, „Jak uratować Śląsk?”
Czy w latach 80-tych udało się przebić z tymi informacjami do szerszej świadomości społecznej? Nie za bardzo, choć były pewne