Florencja w ascendencie Florencja w ascendencie
i
Donato Creti, „Obserwacje astronomiczne: Księżyc”, 1711 r., Pinakoteka Watykańska; zdjęcie: domena publiczna
Wiedza i niewiedza

Florencja w ascendencie

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 19 minut

Najwybitniejsze umysły włoskiego renesansu – chociażby Giordano Bruno czy Giovanni Pico della Mirandola – opowiadały się po stronie magii i astrologii. Przekonanie o głębokiej zależności od sił kosmicznych było fundamentem rozumienia świata, a z drugiej strony – źródłem wielkich kontrowersji.

Stereotypowy obraz historii nowożytnej przedstawia europejskie średniowiecze jako czas cywilizacyjnego zastoju, epokę „irracjonalną” i „mroczną”, po której dopiero następuje swoisty przełom: włoskie odrodzenie – czas odnowy inicjujący prawdziwą nowożytność i wszystko, co dla niej charakterystyczne: odkrycia naukowe i techniczne, rozwój sztuk i początki świeckości, nową pozycję człowieka w kosmosie. Częściowo za ten stereotyp epoki odpowiedzialni są Florentczycy – już Petrarka pisał o średniowieczu jako czasie „barbarzyństwa”, które nastąpiło po wspaniałej kulturze grecko-rzymskiej. Ujęcie to podjęli i spopularyzowali XIX-wieczni historycy, przede wszystkim Jules Michelet.

Nowsze badania pokazują jednak, że jest to mocno przesadzony obraz. Włoski renesans pod wieloma względami stanowił kontynuację tendencji średniowiecznych, a prawdziwe fundamentalne przemiany pozwalające mówić o epoce nowożytnej – takie jak upadek monarchii i monopolu chrześcijaństwa, narodziny przemysłu czy wynalezienie maszyny parowej – nastąpiły znacznie później.

Bardzo długo historycy filozofii i kultury, którzy chcieli postrzegać europejską historię jako dzieje „postępu” i rozwoju „racjonalności”, tracili z oczu lub ignorowali zjawiska fundamentalne dla renesansu. Jacob Burckhardt w swoim wielkim dziele Kultura odrodzenia we Włoszech pisał o cechujących te czasy „chorobach”, „szaleństwach” czy „smutnych elementach w ówczesnym życiu Włoch”. Ale ponad sto lat później Jean Delumeau w swojej Cywilizacji odrodzenia stwierdził już wprost, że epoka ta dotąd pozostanie niezrozumiała, dopóki nie uwzględnimy głębokiego sensu tych wszystkich „szaleństw”. Począwszy od drugiej połowy XX w., badaczki i badacze renesansu ujawniają oraz interpretują dokumenty, z których wyłania się przyprawiający o zawrót głowy świat głębokich, złożonych idei. Magia i astrologia łączą się w nim z pismami Platona, Ptolemeusza, a także z chrześcijaństwem. Co więcej, wiele ważnych zjawisk i tematów obecnych w dziełach twórców tej epoki wciąż jeszcze czeka na zbadanie i zrozumienie.

Kosmiczny alfabet

Od razu należy podkreślić, że nie chodzi tutaj tylko o magię czy astrologię „ludową”, ale o kulturę „uczoną”, teorie i praktyki, których zwolennikami były najwybitniejsze umysły omawianego okresu. Zwłaszcza „nauki gwiezdne”, którym poświęcimy szczególną uwagę, zawdzięczały filozofii i nauce renesansowej niezwykle silną pozycję. Okres mniej więcej między latami 1450 a 1650 uczeni określają jako apogeum zainteresowania astrologią w całej Europie.

Wszyscy włoscy władcy czy papieże mieli swoich astrologów; można było ich znaleźć nawet w gminach miejskich. Działania polityczne, przyjęcie poselstwa, położenie kamienia węgielnego pod nowy

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kosmiczna mapa Kosmiczna mapa
i
Stop-klatka jednego z filmów nakręconych w ramach projektu One Sky, opowiadającego o dawnych astronomiach (filmy dostępne na oneskyproject.org); zdjęcie: One Sky Project/SG360/TMT/‘Imiloa/CalAcademy/NSF's NOIRLab (CC-BY-4.0)
Kosmos

Kosmiczna mapa

Agnieszka Burton

Czy dzięki teleskopom i komputerom jesteśmy dziś bliżej gwiazd niż kiedyś? A może wprost przeciwnie? O tym, jaką łączność z kosmosem mają rdzenni mieszkańcy Australii, opowiada prof. Duane Hamacher.

Gdy uda mi się uciec z miasta i nocować gdzieś pod namiotem, a niebo nocą jest bezchmurne, szukam Niebiańskiego Emu. Pierwsze narody zamieszkujące Australię dają taką wskazówkę: „Patrz na czarną przestrzeń pomiędzy gwiazdami Drogi Mlecznej i przy Krzyżu Południa wypatruj głowy Emu. Krzyż jest tak wyraźny, że na pewno go nie przegapisz”.

Czytaj dalej