Google prawdę ci powie – Zwierzęta
i
"Trzy bobry budujące tamę", J. H. W. Tischbein, 1800 r./ MET Museum
Wiedza i niewiedza

Google prawdę ci powie – Zwierzęta

Jacek Stawiany
Czyta się 6 minut

Kto googluje, nie błądzi

W naszym świecie Internet jest bogiem, a Google jego najwyższym kapłanem. Czy raczej wyrocznią, do której udajemy się z dręczącymi nas pytaniami. Kiedyś to było, kiedy wyszukiwarek nie było – rzekłby niejeden nostalgik. W mrokach zapomnienia giną czasy, gdy to mamę lub mamę mamy pytałem o przepis na żur albo o sposób poradzenia sobie z plamą z tegoż żuru na obrusie.

„Przekrój” na przekór temu trendowi postanowił najczęściej wpisywane w wyszukiwarkę Google’a (albo wypowiadane na głos) pytania zadać żywym ludziom. Komuś, kogo w zamierzchłych czasach nazywano autorytetami bądź ekspertami. Na początek Michał Targowski,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Twarz Sfinksa
i
Widok z Villa San Michele na Marina Grande Capri, zdjęcie: Morn the Gorn
Opowieści

Twarz Sfinksa

Renata Lis

Axel Munthe najbardziej lubił konwalie. Z kolorów – włoski błękit. Z jedzenia – jabłecznik, dżem borówkowy i wino, które miał za napój bogów.

Na zdjęciu widać mężczyznę w średnim wieku. Ma na sobie kurtkę, ciepłe spodnie i kaszkiet, więc pewnie jest wczesna włoska wiosna, choć może być i jesień. Mężczyzna siedzi na ławce, oparty plecami o mur. Oczy ma zamknięte, a twarz wystawił do słońca. Naturalne światło rozjaśnia mu policzki i rzuca czarny cień głowy na białą płaszczyznę z tyłu. Inne świat­ło zdaje się wypływać z wnętrza fotografii i obejmować także psy otaczające człowieka. Jest ich pięć, większych i mniejszych: dwa weszły mu pod pachy, trzeci klei się do ramienia, czwarty leży u stóp, a piąty patrzy łagodnie w obiektyw ze słonecznej plamy obok ławki. Cała ta ludzko-psia grupa emanuje świetlistą harmonią, która kojarzy się ze świętością. Panuje w niej posthumanistyczna równość – mężczyzna bynajmniej nie jest tu postacią centralną, już prędzej ten wielki, spokojny pies w kręgu światła, od którego powinnam była rozpocząć. To w pobliżu niego – przy nim – grzeją się inne psy, a wśród nich mężczyzna w kaszkiecie. Poniekąd też pies. Bo skoro uczłowiecza się zwierzęta, to czemu nie „upsić” człowieka? Poznajcie się – to Axel Munthe. Ktoś zrobił mu to zdjęcie na Capri pod koniec XIX w.

Czytaj dalej