Goście z zaświatów
i
Viktor K. / flickr.com/visavis
Wiedza i niewiedza

Goście z zaświatów

Stasia Budzisz
Czyta się 10 minut

Kaukaz jest tradycyjny. I prowincjonalny. Oddzielony od świata wysokim pasmem górskim zachował pilnie strzeżone tajemnice i wartości. W XXI w. najbardziej europejski kraj tego regionu, Gruzja, dąży do zmian. Odważnie patrzy w stronę Zachodu, ale jednocześnie utrzymuje silne rodowe tradycje, prawa zwyczajowe, zwane adatami, oraz pogańskie wierzenia. Funkcjonują one tutaj równolegle z praktyką religijną oraz nowoczesną medycyną.

Toast za przodków

Tutaj zmarły potrzebuje 40 dni, by przyzwyczaić się do tego, że nie żyje. I by pożegnać się z żywymi. W zachodniej Gruzji jeszcze pod koniec XX w. ciągnięto za trumną z domu na cmentarz nitkę, by zmarły nie zgubił drogi powrotnej. Wzbudzało to oczywiście strach wśród dzieci, ale za to duszy pozwalało na swobodną wędrówkę.

Tak naprawdę na Kaukazie nigdy się do końca nie umiera. Nie pozwalają na to potomni. Na cmentarzach przy grobach ustawia się stoliki i ławki, niekiedy nawet wiaty. Podobnie przy drogach, na których ktoś zginął, mija się prawosławne krzyże i pomniki ze specjalną półką na wino i chleb. Wszystko po to, by móc godnie wspominać zmarłego. Na urodziny, rocznice śmierci czy święta na cmentarzach urządza się supry, czyli tradycyjne gruzińskie biesiady. Z jedzeniem, winem i toastami. Za przodków pije się zawsze na stojąco. I zawsze do dna.

Zmarli też nie dają o sobie tak łatwo zapomnieć. Bywa, że&n

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Gruzini to wesoły naród? Nie wydaje mi się
i
„Tancerka z kastanietami”, Muzeum Narodowe w Tbilisi, fot. Flickr (CC BY 2.0)
Opowieści

Gruzini to wesoły naród? Nie wydaje mi się

Rozmowa z Arczilem Kikodze
Stasia Budzisz

O gruzińskich kompleksach, romantyzacji, toastach i mitach, które o Gruzji i Gruzinach powtarzają zarówno turyści, jak i sami zainteresowani, mówi gruziński prozaik, Arczil Kikodze.

Stasia Budzisz: W Słoniu południowym, powieści na wskroś tbiliskiej, napisałeś, że jeśli wsłuchać się w głosy przechodniów w Tbilisi to „nic sensownego i tak się nie usłyszy”. Gorzko się robi od tych słów. 

Czytaj dalej