Horror hurra
i
ilustracja z „Human physiognomy explain'd: in the Crounian Lectures on muscular motion”, James Parsons, 1747 r./ Wellcome Collection (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Horror hurra

Mathias Clasen
Czyta się 14 minut

Być może sądzicie, że filmy grozy to niewyszukana rozrywka. A jednak warto czasem obejrzeć coś strasznego – z psychologicznych i społecznych powodów.

Jestem pełnoetatowym badaczem horrorów z własnym laboratorium. Przed snem czytam Stephena Kinga, w weekendy oglądam slashery [rodzaj filmu grozy, w którym liczba bohaterów zmniejsza się w tajemniczych okolicznościach – przyp. red.], a w każdej wolnej chwili gram w gry komputerowe typu survival horror.

Jednak nie zawsze tak było. Kiedy pierwszy raz wybrałem się do kina na film grozy, wyszedłem w połowie seansu. Miałem wtedy 14 lat i najwyraźniej jeszcze do tego nie dorosłem. Siedząc w ciemnoś­ciach, wpatrywałem się w szalejące na ekranie potwory i słuchałem, jak reszta nastoletniej widowni piszczy z zachwytu. Gdy stężenie makabry i żądzy mordu osiągnęło apogeum, moje podszyte niepokojem podniecenie zamieniło się w strach absolutny.

Tamto doświadczenie prześladuje mnie do dziś – zrobiłem z siebie pośmiewisko. Palący wstyd, który towarzyszył mi, gdy przedwcześnie opuszczałem salę kinową, był tak samo dotkliwy jak przerażenie, z jakim patrzyłem na brutalność krwiożerczych stworów.

Jedna ze scen szczególnie utkwiła mi w pamięci. Główna bohaterka filmu, sympatyczna i atrakcyjna młoda kobieta, idzie na randkę. Kiedy ma zamiar pocałować swojego towarzysza, jego przystojna twarz wykrzywia się. Mężczyzna przekształca się w przypominającą kota bestię z ostrymi kłami. Jakimś cudem dziewczynie udaje się uciec. Trafia na policjanta, który pomaga jej wsiąść do radiowozu. Co za ulga! Ale wtedy za policjantem zjawia się potwór. W ręku trzyma ołówek i wbija go prosto w ucho nieszczęsnego mężczyzny. Słychać okropny chrzęst. Policjant upada, uderzając o ziemię tą stroną głowy, z której wystaje ołówek… I znowu ten chrzęst.

Mimo całej dosadności i obrzydliwości doświadczenie oglądania tego filmu – a właściwie jego fragmentu – wzbudziło we mnie ciekawość. Dlaczego ten groteskowy horror, konkretnie Lunatycy, wyraźnie zachwycił resztę nastolatków? I dlaczego w ogóle aż tyle osób dobrowolnie sięga po rozrywkę, która ma szokować i straszyć?

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Stary jak strach
i
Roland Topor, rysunek z archiwum nr 2707/1997 r.
Wiedza i niewiedza

Stary jak strach

Adam Zbyryt

Gdybyśmy nie umieli się bać, po prostu by nas nie było – można więc o strachu powiedzieć: my z niego wszyscy! Doceńmy to ewolucyjne dziedzictwo, nawet jeśli na co dzień preferujemy nieodczuwanie jego skutków.

Strach jest naszym towarzyszem od zarania dziejów. Kiedy jednak dokładnie się narodził? Biologiczne życie na Ziemi pojawiło się ponad 3,5 mld lat temu, ale pierwsze organizmy musiały przejść jeszcze długą drogę do czasu, aż jeden gatunek zjadł drugi, co dało początek drapieżnikom. A to właśnie one wywołują największy strach wśród swoich ofiar. Pojawienie się zwierząt drapieżnych zaczęło napędzać na Ziemi ewolucyjny wyścig zbrojeń.

Czytaj dalej