Dlaczego Jezus może być naturalnym sojusznikiem wszystkich dzieci, które zamiast szkoły wybierają strajk klimatyczny? O Jezusie historycznym i o wczesnym chrześcijaństwie jako kontrkulturze opowiada Tomaszowi Stawiszyńskiemu teolożka i historyczka Helen K. Bond.
Tomasz Stawiszyński: Czy Jezus naprawdę istniał?
Helen K. Bond: Myślę, że tak. Jest na to całkiem sporo przekonujących dowodów. Więcej niż na istnienie Aleksandra Wielkiego albo jeszcze kilku innych słynnych historycznych postaci z okresu starożytności. A trzeba pamiętać, że w przypadku Jezusa mówimy o kimś, kto wywodzi się z ludu, a nie z elit – o takich ludziach źródła pisane zazwyczaj milczą. A jednak na przestrzeni 20 lat od śmierci Jezusa pojawiają się Listy św. Pawła. Ich autor zna osobiście ludzi, którzy bezpośrednio stykali się z Jezusem. To jasno wynika z treści. Jest to niewątpliwie dobra podstawa do uznania, że Jezus był postacią historyczną.
Listy św. Pawła to teksty założycielskie religii chrześcijańskiej. W jakim sensie i w jakim stopniu można traktować je jako dokument historyczny?
To tylko jeden z dokumentów. Niewątpliwie najbardziej wiarygodne doniesienia pochodzą od zewnętrznych autorów albo wręcz przeciwników chrześcijaństwa. O Jezusie wspomina na przykład Józef Flawiusz w Dawnych dziejach Izraela. Wprawdzie współcześnie naukowcy są raczej zgodni, że późniejsi od Flawiusza chrześcijańscy autorzy wprowadzali do tego tekstu jakieś poprawki – coś wycięli, coś dodali –