Instynkt wieczności
i
zdjęcie: Jeremy Bishop/Unsplash
Wiedza i niewiedza

Instynkt wieczności

Natalie Emmons
Czyta się 14 minut

To zupełnie naturalne, że postrzegamy życie na tym świecie tylko jako etap. Coś już było wcześniej i coś jeszcze będzie.

Co się dzieje z nami po śmierci? Czy dusze zmarłych żyją wiecznie? Czy spotkamy naszych bliskich w niebie? A może nasze wspomnienia, uczucia, myśli, pragnienia, cele i upodobania znikną na zawsze z chwilą, gdy umrze nasz mózg?

Zarówno teolodzy, jak i biolodzy starają się znaleźć odpowiedzi na te pytania. Odwołują się przy tym do różnych dowodów: sięgają do tekstów religijnych lub rozważań filozoficznych, zajmują się anatomią i biologią śmierci. Jednak większość z nas nie potrzebuje aż tak wnikliwych badań. I chociaż dowody naukowe przeczą możliwości życia po śmierci, ludzie na całym świecie wierzą, że śmierć to nie koniec, a jedynie przejście.

W ostatnim czasie ta powszechna wizja śmierci – niezależna od kultury czy wyznania – przyciągnęła uwagę psychologów zajmujących się rozwojem intelektualnym, w tym moją. Zbadawszy niewyuczone intuicje dzieci, odkryłam, że źródłem naszej wizji nieśmiertelności wcale nie jest intelekt, ale zdolność do odczuwania emocji i pragnień.

Jezus na grzance

Warto spojrzeć na to stosunkowo niedawne odkrycie w świetle ustaleń paleontologii i archeologii. Pokazują one, że wiara w życie wieczne towarzyszy nam od dziesiątków tysięcy lat. Najstarsze udokumentowane ślady dowodzą, że już 100 tys. lat temu – a zatem na długo przed początkiem cywilizacji – mieszkańcy starożytnego Izraela celowo grzebali zmarłych w jaskiniach, w grobowcach zaś umieszczali kości zwierząt i koraliki z muszelek. Zdaniem archeologów starożytne rytualne pochówki świadczą o trosce o zmarłych, zdecydowanie wykraczającej poza świat fizyczny.

Co więcej, dzięki odkryciu grobów naszych neandertalskich krewnych naukowcy podważyli wreszcie stereotyp neandertalczyka jako prymitywnego brutala, niezdolnego do skomplikowanego myślenia symbolami. To, że okazywał on troskę o zmarłych, świadczy bowiem o znaczeniu, jakie przypisywał poszczególnym członkom społeczności. Wskazuje też na jego zdolność

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Uzdrawiające ćwiczenia z Tybetu
i
ilustracja: Karyna Piwowarska
Złap oddech

Uzdrawiające ćwiczenia z Tybetu

Dominika Bok

Ciało i dusza to jedno – nic nie pokazuje tego tak dobitnie jak joga tybetańska. Starożytne ćwiczenia oddechowo-ruchowe sprawią, że poczujesz się lepiej pod każdym względem.

Pięć zasadniczych ćwiczeń tsalung, o których będzie tu mowa, pochodzi z nauk Tantry Matki (Ma Gyu, co po polsku wymawia się: ma dziu), czyli z tradycji Jungdrung Bön, najstarszej tybetańskiej linii przekazu. Uczą one pracy z pięcioma rodzajami oddechu. Jak objaśnia Alejandro Chaoul-­Reich – uczeń Tenzina Wangyala Rinpoczego – „poprzez ruchy ciała oddech życiowy kieruje umysł do poszczególnych miejsc zwanych czakrami, otwierając i harmonizując je z doświadczeniami, które mają wspierać praktykę medytacji”. Dlatego też ćwiczenia te wykonuje się jako wstęp do dalszej praktyki medytacyjnej. Każda z czakr odpowiada pięciu elementom i związanym z nimi żywiołom.

Czytaj dalej