
Mają niebieską krew, trzy serca i zdecentralizowany układ nerwowy. Pozdrawiają się, przybijając piątkę, ale uwaga – plują na tych, których nie lubią. Rozmowa z prof. Peterem Godfreyem-Smithem, który bada, jak to jest być ośmiornicą.
Agnieszka Fiedorowicz: Jak to się stało, że zakochał się Pan w ośmiornicach?
Peter Godfrey-Smith: Zakochał? (śmiech) Zafascynowały mnie. Ta przygoda zaczęła się jakieś 10 lat temu w okolicach Sydney w Australii, gdzie mieszkam i pracuję. Nie interesowałem się wtedy ośmiornicami ani jako filozof, ani jako badacz. Po prostu zacząłem spędzać więcej czasu w oceanie, bo po latach wróciłem do dawnej pasji – nurkowania i snorkelingu. Tutejsze wody obfitują w głowonogi – od ośmiornic po mątwy. Pewnego dnia podczas snorkelingu zauważyłem stworzenie podobne do ośmiornicy. To była mątwa australijska.
„Zdawało się, że zwierzę jest każdego koloru jednocześnie – czerwone, szare, niebieskozielone. Wzory pojawiały się i znikały w ułamku sekundy. Między barwnymi plamami błyszczały jak rozżarzone druty srebrne żyły. Zwierzę unosiło się kilkanaście centymetrów od dna, a potem zbliżyło się, żeby na mnie popatrzeć” – tak opisuje Pan to spotkanie w książce Inne umysły. Ośmiornice i prapoczątki świadomości.
Nigdy dotąd nie widziałem takiego stworzenia. Wydawało się, że się mnie nie boi, wręcz odwrotnie: interesuje się mną w takim samym stopniu, jak ja nim – bo to był samiec. Kiedy schodziłem w dół, mątwa przybliżała się, podążała za mną, jakby mnie śledziła. Podczas moich wypraw coraz częściej spotykałem głowonogi. Początkowo ich obserwacja i kontakt z nimi były dla mnie rozrywką, ale z czasem zacząłem więcej o nich czytać i zdałem sobie sprawę, że są niezwykłymi zwierzętami. I pomyślałem, że powinienem poświęcić im więcej uwagi.
Po lekturze Innych umysłów stwierdzam, że