Jak jeden wąż Jak jeden wąż
Ziemia

Jak jeden wąż

Mikołaj Golachowski
Czyta się 20 minut

Wędrująca kolonia mrówek rozsyła zwiadowców przeczesujących peryferie pochodu. Gdy jednak zaczynają oni znikać w tajemniczych okolicznościach, owady zwierają błyskawicznie szyki, wycofując grupowe macki niczym dłoń cofająca oparzone palce.

To, że mrówki ze sobą współdziałają i komunikują się, nie jest żadnym odkryciem. Liczne ich gatunki dostarczają podręcznikowych przykładów koordynacji i pracy dla wspólnego dobra. Działania te przebiegają tak sprawnie, że naukowcy myślą o całych stadach mrówek jako o organizmach, których postępowanie łatwiej zrozumieć, jeśli poszczególne osobniki traktuje się jak komórki jednego ciała. Pod niektórymi względami funkcjonowanie takiego zbioru jest nawet lepsze niż zwykłych organizmów. Nie ma w przyrodzie stworzeń, które potrafiłyby wykonać niektóre dostępne dla takiego kolektywu triki, jak choćby jednoczesne rozbiegnięcie się we wszystkie strony, jeśli zagrożenie pojawia się w samym centrum. Przy tym nawet legendarna elastyczność ameby wypada blado. Żeby więc podkreślić nadzwyczajność zbiorczego bytu, wspólnoty takie nazywa się superorganizmami.

Jednak sam termin początkowo miał określać coś innego. Kiedy James Hutton utworzył go w roku 1789, nie miał również na myśli wyjątkowo ponętnego atlety czy nadzwyczajnie sprawnej wojowniczki ani nawet dziecka zadziwiająco odpornego na wszelkie możliwe choroby. Ten żyjący w Edynburgu naukowiec, zwany ojcem geologii, myślał znacznie szerzej, właściwie to niemal najszerzej jak się da. To naszą ulubioną planetę, Ziemię, postrzegał jako jeden gigantyczny organizm i uważał, że kluczem do zrozumienia rządzących nią procesów jest fizjologia. Idea geofizjologii była później rozwijana przez Władimira Wiernadskiego i Guya Murchiego, a najbliżej naszych czasów upowszechnili ją James Lovelock i Lynn Margulis, którzy w latach 70. XX w. sformułowali słynną hipotezę Gai, nazwaną tak oczywiście na cześć greckiej bogini – Matki Ziemi.

Pomysł, że cała nasza planeta jest gigantycznym bytem z własnymi systemami regulacyjnymi, a kto wie – może nawet świadomością, trafił w tym czasie na nadzwyczajnie podatny grunt. Zachwycili się nim wyznawcy filozofii New Age,

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Czy gąsienice jedzą plastikowe śmieci? Czy gąsienice jedzą plastikowe śmieci?
i
„Gąsienica", Jan Vincentsz van der Vinne, XVII/XVIII w. / The Metropolitan Museum of Art
Wiedza i niewiedza

Czy gąsienice jedzą plastikowe śmieci?

Łukasz Kaniewski

Widząc w Internecie nagłówek informujący, że gąsienice jedzą plastikowe śmieci, trudno nie zadać sobie następującego pytania: czy gąsienice jedzą plastikowe śmieci? Bo tak już jest z tytułami w Internecie, że nie można czytać ich wprost, ale trzeba przerobić je na pytanie, jak na lekcji języka polskiego w szkole podstawowej (chyba że już mają formę pytania, wtedy należy przerobić je na zdanie przeczące).

Mówimy tu o gąsienicach barciaka większego badanych ostatnio przez biolożkę Federicę Bertocchini. Wiadomo nie od dziś, że owady te (zwane również molami woskowymi) składają jaja w ulach. Tam wylęgają się gąsienice, które jedzą wosk, doprowadzając czasem do znacznych zniszczeń. Ale czy jedzą również plastik?

Czytaj dalej