Trzeba znaleźć odpowiednie grzyby. Chodzi o przedstawicieli gatunku Coprinus comatus, w wersji bardziej swojskiej: czernidłak kołpakowaty.
Tego krewniaka pieczarki (podobnego do niej, tylko nieco smuklejszego, w młodości białego i czerniejącego z wiekiem) można znaleźć niemal wszędzie (na wszystkich kontynentach poza Afryką i Antarktydą). Szukać trzeba na łąkach, trawnikach, w przydomowych ogródkach, na pastwiskach i w lasach, a nawet na śmietniskach. Najlepiej między kwietniem a listopadem.
– Zebrać sześć grzybów.
– Odczekać przynajmniej 12 godzin. Grzyby w tym czasie sczernieją i można zacząć wyciskać z nich sok-atrament. Wersja dla wielbicieli ruchów slow: można poczekać dwa tygodnie, wtedy czernidłaki same puszczą sok.
– Rozkładające się grzyby nie pachną dobrze. Problem ten można rozwiązać, dodając do zebranego w słoiku soku kilka kropli olejku z tymianku lub oregano.
– Atrament gotowy. Wystarczy teraz znaleźć na spacerze gęsie pióro i przyciąć jego czubek na kształt stalówki. Osoby, które nie wiedzą, jak wygląda stalówka, na pewno będą umiały sprawdzić to w Internecie.
– List gęsim piórem najlepiej pisze się nocą, przy blasku świecy i błyskawic.
Gdybyśmy znaleźli czernidłaki, a nie potrzebowali atramentu, możemy grzyby zjeść. Pamiętać tylko należy, żeby nie popijać ich alkoholem, bo utrudniają one jego rozkład i potęgują kaca. Pijąc zaś alkohol, pamiętajmy, by nie zagryzać go czernidłakami – z tego samego powodu.
źródło: www.instructables.com