Co powinniśmy jeść, żeby było zdrowo i dla nas, i dla Ziemi? Żeby dało się wykarmić wszystkich ludzi, nie naruszając globalnej równowagi klimatycznej i ekologicznej?
Nasz głód wiedzy w tej sprawie postanowił zaspokoić „The Lancet”, jedno z najbardziej poważanych czasopism naukowych na świecie. W roli kucharzy zatrudnił ponad 30 naukowców z całego świata, którzy mieli przygotować zgodną i opartą na rzetelnej wiedzy naukowej odpowiedź. Nie wiemy niestety, czy w czasie prac wrzało i dymiło, ale wiemy, że naukowcy potwierdzili po raz kolejny, że wszystkim nam się pali pod nogami: nie unikniemy katastrofy, jeśli nie zmienimy sposobów produkowania żywności, praktyk gospodarczych związanych z tym rynkiem i nawyków żywieniowych.
Zacznijmy od deseru, czyli od tego, co pojawia się w miskach i na talerzach naszych oraz wszystkich innych ludzi. Uniwersalna zdrowa dieta, którą można stosować jak świat długi i szeroki, to dieta fleksitariańska – w przeważającej części roślinna, z niewielką ilością nabiału, mięsa i ryb. Białko lepiej pozyskiwać ze źródeł roślinnych (rośliny strączkowe i orzechy), a z rybami nie przesadzać z powodu powszechnych problemów z przełowieniem.
Poza nowymi zaleceniami dietetycznymi naukowcy przypominają o konieczności wprowadzenia systemowych zmian: musimy co najmniej o połowę ograniczyć marnowanie żywności oraz inaczej ją produkować (biorąc pod uwagę ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, stawiając raczej na jakość niż ilość, uważnie używając wody i nawozów).
Tymczasem spożycie czerwonego mięsa i warzyw zawierających skrobię (czyli np. ziemniaków) niemal wszędzie na świecie przekracza zalecany poziom. Nie podobają się wam te informacje? Znajdźcie sobie lepsze, jak mawiał Wes Nisker, prezenter wiadomości z rozgłośni w San Francisco w latach 70. Może zaczniemy od wykorzystania nadmiaru kalorii w jedzeniu do tego, żeby głośniej domagać się zmian systemowych?