Motto: „O, rodzice dzieci polskich! Wrześniowych, październikowych, listopadowych poranków! Kiedy budzenie dziecka do szkoły nosi znamiona znęcania się! Ale przecież trzeba! O, szkoło polska, co rok w rok zaczynasz się wojną – rok w rok światową!” (Paweł Demirski, Rok z życia w Europie Środkowo-Wschodniej)
Z okazji 1 września porozmawialiśmy z przyjaźniejszą twarzą edukacji polskiej, z „dobrym policjantem”, z nauczycielem – ale takim z powołania, aktywistą, polonistą, dialogistą (od dialogu polsko-żydowskiego). Mirosław Skrzypczyk uczy języka polskiego i działa w Szczekocinach, w Lelowie i na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Podczas epidemii napisał książkę wyłącznie dla swoich uczniów! Za osiągnięcia pedagogiczno-kulturalne uhonorowany nagrodami im. Stanisława Musiała i im. Ireny Sendlerowej.
Maciej Stroiński: Powiedzieć o Tobie, że jesteś „człowiekiem czynu”, to mało powiedzieć. Żeby Cię opisać, trzeba porządnie poszukać w zasobach języka: „żywe srebro”, „multitasking”, „działacz”, „aktywista”, „pracoholik”, „trzy sroki za ogon”, „ADHD”, „bilokacja”. Jak widać, język polski nie wystarczy, bo za Tobą nie nadąża. Dlatego pierwsze pytanie zabrzmi może prosto, choć zawiera całą głębię: co teraz porabiasz?
Mirosław Skrzypczyk: Ten rok był bodaj najdziwniejszym i najbardziej zaskakującym w moim prawie już 30-letnim doświadczeniu nauczycielskim. Epidemia spowodowała, że zamiast bezpośrednich spotkań i rozmów w szkole, które są dla mnie kluczowe w edukacji, musieliśmy pracować zdalnie. To doświadczenie nie było łatwe, ale wyniknęły z niego istotne przemyślenia i wnioski. Między innymi to, że niezwykle ważne jest, aby mieć z uczniami stały kontakt i aby czuli obecność, wsparcie i opiekę nauczyciela, a jednocześnie, żeby zwiększać ich poczucie odpowiedzialności i sprawczości w procesie edukacji. W tym roku maturę zdawali moi wychowankowie z liceum w Szczekocinach. Ponieważ przez ostatnie miesiące ich nauki i przygotowania do matury nie mogliśmy się spotykać w szkole, chciałem na koniec ich pobytu w liceum podarować im coś konkretnego, coś, co będą mogli wziąć do ręki, coś, co będzie ważne teraz i za kilka lat. Tak powstała książeczka, którą dla nich napisałem, zatytułowana „Dla moich uczniów kilka myśli, co nie nowe, w podzięce i darze”. Każdy mój uczeń otrzymał swój egzemplarz ręcznie ponumerowany. W książeczce tej zawarłem opowieść o wspólnym szkolnym doświadczeniu, naszych poszukiwaniach i wartościach. Wśród wątków tej opowieści znalazły się: doświadczenie spotkania i podróży, znaczenie matecznika, czułość, edukacja performatywna, a także listy z czasów zarazy, które pisałem systematycznie do moich uczniów.
Zakończyłem także cykl kursów fakultatywnych poświęconych posthumanistyce i zaangażowaniu, które prowadziłem (we współpracy z Edukacyjną Fundacją im. prof. Romana Czerneckiego) w ramach Klubu Otwartej Myśli i Słowa, działającego w naszej szkole już od 20 lat. W KOMiS-ie mamy koło literaturoznawcze i filmoznawcze, organizujemy spotkania z pisarzami, pisarkami, wybitnymi humanistami (m.in. Jacek Dehnel, Julia Fiedorczuk, Andrzej Stasiuk, Joanna Bator, Sylwia Chutnik, Przemysław Czapliński) oraz wyjazdy na Festiwal Conrada w Krakowie i inne wyprawy. Przygotowujemy właśnie wystawę T-rwanie, którą – mamy nadzieję – otworzymy w Galerii Neon we wrześniu. Zaprezentujemy wykonane przez uczniów zdjęcia pokazujące, jak mimo cywilizacyjnego niszczenia i rwania natura trwa i nie daje się zniszczyć. Galeria Neon to dawna księgarnia – kulturalny