Karin Bojs: Wszyscy jesteśmy mieszańcami Karin Bojs: Wszyscy jesteśmy mieszańcami
i
Fot. materiały prasowe
Wiedza i niewiedza

Karin Bojs: Wszyscy jesteśmy mieszańcami

Malwina Wapińska
Czyta się 2 minuty

Ceniona szwedzka dziennikarka naukowa, Karin Bojs, napisała książkę niezwykłą. Posługując się badaniami DNA, autorka publikacji „Moja europejska rodzina. Pierwsze 54 000 lat” z naukową precyzją rekonstruuje dzieje bytowania homo sapiens na terenie Europy.

Karin Bojs była gościem Big Book Festival. Wcześniej jednak zdążyła opowiedzieć między innymi, skąd w naszym DNA wzięły się neandertalskie geny, jaką rolę odegrało piwo w rozwoju rolnictwa i jak smakował jej miód pitny w kawiarni w pobliżu krakowskich Sukiennic. 

Malwina Wapińska-Piotrowicz: Na wstępie książki „Moja europejska rodzina. Pierwsze 54 000 lat” opisuje pani spotkanie ciemnoskórej kobiety z dziwnym mężczyzną. Był mocniejszej budowy niż jej pobratymcy, miał jaśniejszą skórę, proste włosy i obcy zapach. Do spotkania doszło na Bliskim Wschodzie w okolicach Jeziora Tyberiadzkiego. Najprawdopodobniej zakończyło się gwałtem, w wyniku którego urodziło się dziecko…

Karin Bojs: W książce nazywam to dziecko małym trollem. Jest naszym przodkiem – moim i pani. Nie mamy stuprocentowej pewności, czy przelotne spotkanie neandertalczyka z kobietą anatomicznie współczesną było gwałtem. Ale wiadomo, że wszyscy Europejczycy mają geny dziecka, które przyszło na świat w wyniku ich stosunku seksualnego.

Wiemy też, że około dwustu tysięcy lat temu w Afryce żyła pramatka wszystkich ludzi. Nazwano

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Aborygen słucha Mozarta Aborygen słucha Mozarta
i
ilustracja: Tomasz Bohajedyn
Doznania

Aborygen słucha Mozarta

Tomasz Bohajedyn

Miron Białoszewski zapisał w swym Tajnym dzienniku w styczniowy dzień: „Przed świtem w domu. Na Kępie. Puszczam płytę z Bachem. Usłyszałem wrony. Wyjrzałem. Leciało mało.

…Den Kroonen…

Czytaj dalej