Aborygen słucha Mozarta
i
ilustracja: Tomasz Bohajedyn
Doznania

Aborygen słucha Mozarta

Tomasz Bohajedyn
Czyta się 10 minut

Miron Białoszewski zapisał w swym Tajnym dzienniku w styczniowy dzień: „Przed świtem w domu. Na Kępie. Puszczam płytę z Bachem. Usłyszałem wrony. Wyjrzałem. Leciało mało.

…Den Kroonen…

śpiewała płyta Bacha

Kroo

Ooooo

Ooooooo

Znów wrony.

Ja do okna.

A tu armia, mało skrzeku.

Tylko szum.

Leciały i leciały. Nad Wisłą zakołowały. Zakotłowały niebem. Jak odłamki po wybuchu. Zaczęły krakać i siadać na jednym drzewie. Jest tam takie jedno wielkie drzewo, a może kilka, ale wygląda z daleka po półciemku jak jedno. I na nim wszystkie naraz chcą usiąść. Ale jest ich z dziesięć razy za dużo. Kołują. Odlatują. Te siadają za te.

Wyjrzałem za ileś. Drzewo oblepione. Tak co świt. A ta śpiewa

…MeinJesu

I coś tam, nie wiem co. Kwaki. Wyjrzałem. Już się rozwidniło. Granatowe łuny od śniegu. Czarne pasy z domów. Drzewo we wronach. I w krakaniach. A wcale nie stoi blisko. Nowe lecą.

Jedna

– Kła uu

Ten na płycie wpadł w radość

Scha aa

Aa h h

Ah h hh

H hh”

Ten fragment mógłby kojarzyć się jedynie z Ptakami Alfreda Hitchcocka i być zupełnie ahistorycznym, wspaniałym szkicem egzystencjalnym, gdyby nie został zapisany w Warszawie przez człowieka, który przeżył hekatombę Powstania Warszawskiego. Stado wron

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kosmiczna mapa
i
Stop-klatka jednego z filmów nakręconych w ramach projektu One Sky, opowiadającego o dawnych astronomiach (filmy dostępne na oneskyproject.org); zdjęcie: One Sky Project/SG360/TMT/‘Imiloa/CalAcademy/NSF's NOIRLab (CC-BY-4.0)
Kosmos

Kosmiczna mapa

Agnieszka Burton

Czy dzięki teleskopom i komputerom jesteśmy dziś bliżej gwiazd niż kiedyś? A może wprost przeciwnie? O tym, jaką łączność z kosmosem mają rdzenni mieszkańcy Australii, opowiada prof. Duane Hamacher.

Gdy uda mi się uciec z miasta i nocować gdzieś pod namiotem, a niebo nocą jest bezchmurne, szukam Niebiańskiego Emu. Pierwsze narody zamieszkujące Australię dają taką wskazówkę: „Patrz na czarną przestrzeń pomiędzy gwiazdami Drogi Mlecznej i przy Krzyżu Południa wypatruj głowy Emu. Krzyż jest tak wyraźny, że na pewno go nie przegapisz”.

Czytaj dalej