Karin Bojs: Wszyscy jesteśmy mieszańcami Karin Bojs: Wszyscy jesteśmy mieszańcami
i
Fot. materiały prasowe
Wiedza i niewiedza

Karin Bojs: Wszyscy jesteśmy mieszańcami

Malwina Wapińska
Czyta się 10 minut

Ceniona szwedzka dziennikarka naukowa, Karin Bojs, napisała książkę niezwykłą. Posługując się badaniami DNA, autorka publikacji „Moja europejska rodzina. Pierwsze 54 000 lat” z naukową precyzją rekonstruuje dzieje bytowania homo sapiens na terenie Europy.

Karin Bojs była gościem Big Book Festival. Wcześniej jednak zdążyła opowiedzieć między innymi, skąd w naszym DNA wzięły się neandertalskie geny, jaką rolę odegrało piwo w rozwoju rolnictwa i jak smakował jej miód pitny w kawiarni w pobliżu krakowskich Sukiennic. 

Malwina Wapińska-Piotrowicz: Na wstępie książki „Moja europejska rodzina. Pierwsze 54 000 lat” opisuje pani spotkanie ciemnoskórej kobiety z dziwnym mężczyzną. Był mocniejszej budowy niż jej pobratymcy, miał jaśniejszą skórę, proste włosy i obcy zapach. Do spotkania doszło na Bliskim Wschodzie w okolicach Jeziora Tyberiadzkiego. Najprawdopodobniej zakończyło się gwałtem, w wyniku którego urodziło się dziecko…

Karin Bojs: W książce nazywam to dziecko małym trollem. Jest naszym przodkiem – moim i pani. Nie mamy stuprocentowej pewności, czy przelotne spotkanie neandertalczyka z kobietą anatomicznie współczesną było gwałtem. Ale wiadomo, że wszyscy Europejczycy mają geny dziecka, które przyszło na świat w wyniku ich stosunku seksualnego.

Wiemy też, że około dwustu tysięcy lat temu w Afryce żyła pramatka wszystkich ludzi. Nazwano

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Aborygen słucha Mozarta Aborygen słucha Mozarta
i
ilustracja: Tomasz Bohajedyn
Doznania

Aborygen słucha Mozarta

Tomasz Bohajedyn

Miron Białoszewski zapisał w swym Tajnym dzienniku w styczniowy dzień: „Przed świtem w domu. Na Kępie. Puszczam płytę z Bachem. Usłyszałem wrony. Wyjrzałem. Leciało mało.

…Den Kroonen…

Czytaj dalej