Jocelyn i gwiazdy
Oto pulsar PSR B1919+21 w gwiazdozbiorze Liska. Choć niewidoczny dla oka, wysyła sygnały radiowe z idealnie jednostajną częstotliwością raz na 1,337302088331 s. Pędzą te potężne impulsy przez przestrzeń kosmiczną z najwyższą możliwą prędkością, czyli 299 792 458 m/s. A po tysiącu lat docierają na niewielką niebieskawą planetę, po której przechadzają się przedziwne białkowe stwory.
Oto jedna z tych niedoskonałych, organicznych istot: młoda homo sapiens w rogowych okularach. Chodzi pomiędzy wbitymi w ziemię cienkimi palami. Słupy, których jest około tysiąca, połączone są w pary ukośnymi kijaszkami. Między kolejnymi parami wiszą metalowe druty. Cały teren przypomina trochę pole przygotowane pod uprawę chmielu, lecz w istocie jest to eksperymentalne radiowe obserwatorium astronomiczne University of Cambridge.
Jest rok 1967, 6 sierpnia, a homo sapiens nazywa się Jocelyn Bell. Przez ostatnie dwa lata razem z innymi doktorantami astronomicznego wydziału Cambridge Jocelyn budowała nowatorskie obserwatorium. Wbijała w ziemię kije, mocowała przewody i dipolowe anteny. Teraz jej koledzy znaleźli sobie inne zajęcia, a Bell przypadła w udziale opieka nad konstrukcją i analiza wyników.
Idzie więc Jocelyn do budynku technicznego, gdzie każdego dnia czeka na nią ok. 30 metrów papierowej taśmy, na której widnieją wyrysowane trzema pisakami linie. To zapis fal radiowych wychwytywanych przez obserwatorium. Część wyników udaje się jej przejrzeć na miejscu, a z tym, co zostało, udaje się na poddasze, które wynajmuje z kolegą. Przed nią długi wieczór spędzony na wpatrywaniu się w falujące ślady pisaków.
Jocelyn wykonuje tę pracę