
Triumf Percivala
Indywidualizm! – podkreślał Percival Lowell. Indywidualizm odróżnia Zachód od Wschodu i napędza postęp naukowo-techniczny. Tak twierdził ten amerykański astronom amator, a doszedł do takiego wniosku po kilkuletnim pobycie w Japonii i Korei w latach 80. XIX w.
Lowell był bogatym, inteligentnym Amerykaninem o świetnych koneksjach rodzinnych, mógł więc wybrać karierę taką, jaką sobie wymarzył. Po studiach matematycznych na Harvardzie kilka lat kierował rodzinną przędzalnią. Następnie odbył wspomnianą podróż na Wschód, łącząc ją z kilkutygodniowym epizodem w służbie dyplomatycznej. Czy stał za tym wyjazdem głód wrażeń, czy raczej to, że był skłócony ze swoją bostońską rodziną i znajomymi – różnie o tym się dziś pisze.
Wróciwszy do USA, zdecydował się zostać astronomem – w którym to kierunku już wcześniej wykazywał zainteresowanie i zdolności. Jego ścieżka naukowa naznaczona była indywidualizmem, trudno zaprzeczyć. Zafascynowały go rzekomo istniejące na Marsie kanały, o których odkryciu właśnie powiadomił świat włoski astronom Giovanni Schiaparelli. Włoskie słowo canale przetłumaczono na angielski nie jako channel, lecz canal – a ten drugi wyraz zakłada, że zostały one celowo zbudowane. Lowell postanowił zbadać te cuda marsjańskiej cywilizacji i w tym celu stworzył obserwatorium.
Choć środowisko naukowe dość szybko uznało marsjańskie kanały za humbug, Lowell uporczywie twierdził, że rzeczone budowle widzi (inni ich nie dostrzegali lub uważali to za złudzenie optyczne; sam Shiaparelli zaś wkrótce oślepł). Amerykanin wydał trzy książki, w których utrzymywał, że starożytni Marsjanie wybudowali kanały, aby kierować wodę z biegunów ku cieplejszym, suchszym obszarom swojej planety – co zresztą nie uchroniło biedaków przed katastrofą.
Lowell