Pies to istota żywa, emocjonalna, wrażliwa fizycznie i psychicznie na bodźce oraz sytuacje, które ją bezpośrednio spotykają. Wraz ze zwiększającą się liczbą artykułów, programów w mediach, szkół dla psów (czy może bardziej – dla ich właścicieli), książek dotyczących problemów czworonogów i naszych z nimi, stwierdzenie zawarte w pierwszym zdaniu przestaje być odbierane jako banał czy nadinterpretacja. Właściciele czworonogów są coraz bardziej świadomi tego, że pies to nie ozdoba mająca wywołać zachwyt „na mieście” i wśród znajomych, ale istota, którą trzeba się opiekować i dbać o nią najlepiej, jak tylko się da.
Z tych samych źródeł trafiają do nas również jednak złe informacje o zaniedbaniach i przykładach znęcania się nad psami wynikających właśnie z braku zrozumienia, wiedzy oraz wrażliwości. Żeby być właścicielem z prawdziwego zdarzenia, takim, któremu pies chętnie przybije piątkę bezinteresownie (czyli nie za ciastko), trzeba mieć wrażliwość, umiejętność patrzenia szerzej, ale przede wszystkim wiedzę. Bez tego, nawet z najlepszymi intencjami w stosunku do psa, możemy spotkać się z jego strony z nieposłuszeństwem, niezrozumieniem, agresją, ucieczkami, niszczeniem dobytku. Nasuwa się wtedy jedno pytanie – dlaczego mój pies jest taki niedobry, mimo że daję mu tyle miłości?!
Psie potrzeby (niezależnie od rasy) dzielimy na elastyczne i nieelastyczne. Nieelastyczne to takie, które muszą być spełnione codziennie, by pies nie podupadł na zdrowiu lub nawet nie stracił życia. Elastyczne mogą być zaspokajane rzadziej, ich brak nie zagraża życiu psa. Do potrzeb nieelastycznych zaliczamy jedzenie, picie, poczucie bezpieczeństwa, zabiegi pielęgnacyjne, potrzebę ruchu oraz zabawę w towarzystwie innych psów – bardzo istotne w rozwoju szczeniaków. Natomiast potrzebami elastycznymi są: zabawa, ruch (u starszych niż w wieku szczenięcym psów) oraz potrzeba rozmnażania się. Jak widać miłość jako taka nie występuje, jest za to potrzeba posiadania poczucia bezpieczeństwa, więc w jakimś sensie możemy jedno pod drugie podciągnąć. Tylko że każdy rozumie miłość na własny sposób. W telewizji widzimy amerykańskiego psa w pewnym programie o amerykańskim superżyciu. Pies noszony jest na rękach, w torbie, w ciuszkach, w kamizelkach, przy stole, na ściankach. Czy to jest miłość właścicielki do psa? Z pewnością. Czy ścianki i jedzenie przy restauracyjnym stole są realizacją którejś z powyższych potrzeb? Odpowiedzmy sobie sami. Inny przykład miłości: właściciele (ze strachu i z troski) nie wyprowadzają małych piesków na spacery, ponieważ są one takie malutkie, że wystarczy im pobiegać po mieszkaniu lub w domu. Miłość? Troska? Tak. Spełnione potrzeby ruchu oraz kontaktu z bodźcami i otoczeniem? Nie sądzę…
Wiele domów jednorodzinnych swego czasu miało w ogrodzie charakterystyczny element ozdobny – krasnala ogrodowego. Obecnie wielu posiadaczy przydomowej zieleni wykazało się sprytem i umieściło w ogrodach reagujące na niebezpieczeństwo, ruch czy intruza żywe, szczekające krasnale ogrodowe, czyli psy. Według właścicieli zapewne pies ma jak w raju. Do jego dyspozycji jest przestrzeń, po której może dzień i noc biegać do woli, atrakcje też są, bo za płotem zawsze coś się dzieje, czasem wpadnie pies lub kot z sąsiedztwa, z którym można się ganiać i kotłować godzinami, a gdy zwierzę chce się napić – ma kałużę. Niestety, w tym przypadku zostaje zaniedbanych wiele potrzeb, których nie jesteśmy w stanie dostrzec. Co nam umyka, gdy wydaje się, że zwierzę lepiej mieć nie może?
Przede wszystkim umykają nam jego lub jej potrzeby nieelastyczne. Zaczynając od początku: te fizjologiczne. Psu należy dostarczać regularnie świeżą wodę i jedzenie, a gdy pies spędza 24 godziny na dobę w ogrodzie, nie wiemy, czy wodę wypił, czy potrącił przypadkiem łapą i całą wylał. Woda musi być świeża i wymieniana kilka razy dziennie, a miska dokładnie umyta, ponieważ bardzo szybko namnażają się w niej bakterie. Nie wspominając już o tym, że zimą woda momentalnie zamarza. Jedzenie – czy trafiło ono z miski do brzucha naszego zwierzaka, czy zjadł mu je kot bądź pies z sąsiedztwa? Nie mamy pewności, czy zjadł swoją porcję, czy nie wyniósł jej gdzieś dalej, żeby zakopać. W „wolnowybiegowej” sytuacji mamy także ograniczoną możliwość obserwowania, czy wszystko jest w porządku z układem pokarmowym zwierzęcia. Nie wiemy, ile razy dziennie pies się załatwia, czy przypadkiem nie ma rozwolnienia, które bardzo dużo mówi o stanie zdrowia i może świadczyć o źle dobranej karmie.
Kolejna potrzeba to zachowanie ciała w dobrej kondycji. Psa trzeba regularnie oglądać: sprawdzać stan skóry, okrywy włosowej, obcinać pazury, wycinać poskręcane, sklejone włosy, czesać. Warto też kontrolować stan uzębienia – czy nie ma kamienia, ubytków, czy nie stracił zębów w wyniku gryzienia twardych przedmiotów, bójek, samoobrony. Psa trzeba regularnie odrobaczać i zabezpieczać przed kleszczami i innymi owadami. Wypuszczając zwierzę do ogrodu, odbieramy sobie szansę na codzienne obserwowanie jego zachowania i tym samym na dostrzeżenie zachowań nietypowych, sygnalizujących problem.
Psy mieszkające w ogrodzie mają zaburzone poczucie bezpieczeństwa, a więc trzecią z nieelastycznych potrzeb. Oczekujemy od nich, że to one nam zapewnią bezpieczeństwo. Pies ma znacznie lepszy zmysł słuchu i węchu niż ludzie, dlatego też o wiele więcej dźwięków, obcych ludzi, zwierząt, sytuacji może go przestraszyć. Nie powinien być wystawiony na nieznane, nieprzewidywalne bodźce przez całą dobę. Musi mieć szansę zasnąć, odpocząć w miejscu, w którym nic mu nie grozi, gdzie nie musi czuwać, bać się o swoje życie, ponieważ każda stresująca sytuacja jest tak właśnie przez psa odbierana.
Wreszcie potrzeba zabawy i nieskrępowanego ruchu. Na szczęście coraz rzadziej, ale wciąż spotyka się psy przywiązane łańcuchem do budy. Zwierzę ma strzec dobytku, na wsi nadal uznawane jest to za coś normalnego. Właściciele tłumaczą to również zachowaniem psa, który często ucieka, stwarza zagrożenie. Pojawiają się argumenty w stylu: sąsiedzi mają już nas dosyć, nie jestem w stanie go upilnować. Uwiązany pies nie ma żadnej szansy na zaspokojenie swoich potrzeb ruchowych. Na pięciometrowym łańcuchu po prostu dziczeje. Bardzo ważne jest, by zapewnić mu możliwość swobodnego biegania, węszenia, zabawy – czy to z właścicielem, czy z innymi psami.
Wszystkie niespełnione wyżej potrzeby doprowadzają do powolnego niszczenia zdrowia fizycznego i psychicznego psa, czasem nawet do śmierci – jeśli nie bezpośrednio, to stopniowo nakładają się na siebie różne problemy. Ale również w wyniku frustracji właściciela, który w końcu decyduje się na eutanazję, ponieważ pies jest agresywny, wszystko niszczy albo jest już tak schorowany, że leczenie będzie za drogie itd.
Potrzeby elastyczne, takie jak zabawa, u psów dorosłych i prawidłowo rozwiniętych emocjonalnie, ruch i rozmnażanie się, których nie musimy zapewniać zwierzęciu codziennie, by utrzymać je przy życiu, wciąż są jednak potrzebami i niezaspokojone w końcu wygenerują problemy. Trzeba pamiętać, że psy są zwierzętami inteligentnymi, bardzo szybko się uczą i zapamiętują, co oznacza, że mogą się czymś znudzić tak samo jak my. Warto dostarczać im nowych atrakcji, zabierać w nowe miejsca, uczyć nowych rzeczy, pozwalać przekraczać granice swoich możliwości. Dzięki temu pies nabiera pewności siebie, jest żywszy, chętniej się uczy i współpracuje z człowiekiem.
Czy psu do szczęścia wystarczy nasza miłość? Na pewno w jakimś sensie tak – jeśli kogoś kochamy, nie chcemy, by cierpiał. Jednak cierpienie u psów wygląda zgoła inaczej niż u ludzi – ci mogą wykrzyczeć swoje niezadowolenie, założą związki zawodowe, będą walczyć o dobre traktowanie. Psy nie powiedzą, że coś jest nie tak. Będą cierpieć w milczeniu. Dlatego warto miłość podeprzeć jeszcze odrobiną wiedzy, w ogrodzie ustawić kilka krasnali ogrodowych, a psa zaprosić do ciepłego i bezpiecznego domu.