
„W powieści triumf nad złem nie ma sensu, jeśli to zło nie jest przerażające” – mawia brytyjski pisarz i scenarzysta komiksowy Neil Gaiman. I powtarza, że kochamy opowieści grozy, bo nieustannie przypominają nam o tym, że żyjemy.
Już jako chłopiec Neil Gaiman wymyślał różne historie. Wyobrażał sobie, że wróci do domu ze szkoły, a jego rodziców już nie będzie. Albo że zostaną zastąpieni przez idealne kopie – tak wierne, że mały Neil nie zdoła ich odróżnić od prawdziwych. Lubił emocje, jakie wywoływały w nim straszne i pełne napięcia opowieści. Po latach sam zaczął je pisać.
Bogowie i potwory
Jego książki i komiksy sprzedają się w milionowych nakładach, zgarniają niezliczone nagrody, a na spotkania autorskie przychodzą setki czytelników. Jedno z pytań, które słyszy najczęściej, jest następujące: „Dlaczego tak bardzo lubimy literaturę grozy?”. Twierdzi, że to fascynacja, która sięga daleko w przeszłość. „Znamy opowieści o duchach ze starożytnego Egiptu, z Biblii, z Rzymu – nie wyłączając historii o wilkołakach, demonicznym opętaniu i oczywiście o wiedźmach. Od zawsze przekazujemy sobie historie o odmienności, o życiu pozagrobowym, takie, które budzą niepokój, sprawiają, że cienie wydają się głębsze,