Król Lew Król Lew
i
"Smutny lew", Nina Torr, 2014 r.
Marzenia o lepszym świecie

Król Lew

Iza Klementowska
Czyta się 16 minut

W tej opowieści są potężni przodkowie, zły brat ojca, spiski i zdrady, powstanie i upadek imperium. Nie dzieje się ona jednak w bajkowej krainie zwierząt, lecz na ziemiach wzdłuż Limpopo, które dziś nazywamy Mozambikiem. I jak to bywa z prawdziwymi historiami z czasów europejskich podbojów kolonialnych – kończy się tragicznie.

Afryka” przybija do brzegu Cacilhas 13 marca 1896 roku. Po drugiej stronie Tagu leży Lizbona. Zainteresowanie jest tak duże, że kapitan decyduje się pozostać na razie tutaj. Podpływają inne frachtowce, łódki, żaglówki, a nawet małe szalupy. Każdy chce zobaczyć tę „bes­tię”. Każdy chce zobaczyć ten „koszmar kolejnych rządów”. Tak nazywają go liz­bońskie gazety już od kilku miesięcy. Po paru następnych fabryka Pampulha będzie sprzedawać ciasteczka „Gungun­hana”, bar w Areeiro przekąski „Gungunha­na”, a sklepiki i lizbońskie kioski pocztówki „Gungunhana”. Powstaną wiersze i poematy.

Dziennikarze, którzy wchodzą na pokład „Afryki”, w półmroku pod pokładem widzą mężczyznę w otoczeniu siedmiu kobiet. Piętro niżej osiem innych osób. Wszyscy są półnadzy, z imitującym koszulę materiałem zamotanym wokół bioder i w okolicach klatki piersiowej. Są boso. Gungunhana ma twarz przykrytą maleńką chustą. Kiedy słyszy kroki na drewnianych schodach, odchyla ją i dziennikarz „Diário de Notícias” patrzy w oczy przerażonego człowieka. Poza tym czuje ogromny zaduch i smród. Przez dwa miesiące ani Gungunhanie, ani jego współ­towarzyszom podróży nie wolno było wychodzić na pokład.

Nazywano go Lwem Gazy. Ale zanim zostaje Lwem, jest małym synkiem Muzili lub Mzili, króla terytorium Gazy, oraz Yosio. Jego imię wymawia się na przeróżne sposoby: Ngungunhane, Mudungazi, Mundagaz, Mdungazwe Ngungun­yane Nxumalo. Mały Lew lubi piesze węd­rówki, wspinaczkę po górach i tropienie ukrytych przedmiotów oraz chowających się przed nim ludzi i zwierząt. Dorosły Lew wykorzysta wszystkie te umiejętności, żeby utrzymać królestwo.

Imperium Gaza, terytorium w objęciach dwóch rzek Komati i Zambezi na terenie dzisiejszego Mozambiku, wywalczył jeszcze dziadek Lwa, zwany naprzemiennie Manicusse lub Soshangane, władca plemienia mówiącego w języku nguni. Obszar imperium był ogromny, w początkowej jego fazie, na początku XIX wieku, rozciągał się na pięćdziesięciu sześciu tysiącach kilometrów kwadratowych – od obecnego Maputo na południu kraju po Tete na północy – to więcej niż połowa terytorium dzisiejszej Portugalii. Dziadek Lwa opuścił tereny dzisiejszej Republiki Południowej Afryki, wyruszył na północ, gdzie wykroił kawał ziemi dla swojego królestwa, zakrapiając ją krwią. Wraz z grupą popierających go wojowników zakotwiczył na jednym z zakoli Komati. Pomniejsze plemiona zmusił do poddaństwa, portugalskim handlowcom osiadłym wzdłuż nadmorskiego wybrzeża narzucił zaś nowe formy wymiany towarów. Stolicą swojego królestwa uczynił wioskę Chaimite.

* * *

Plan jest prosty: wysłać delegację portugal

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Między Oranje a Limpopo Między Oranje a Limpopo
i
rysunek: Magdalena Chmielewska
Marzenia o lepszym świecie

Między Oranje a Limpopo

Andrzej Polus

Piękno przyrody, bogactwo zasobów, bardzo długa i skomplikowana historia – z takich nitek utkany jest współczesny obraz południa Afryki.

Urodzony w stolicy Kenii, Nai­robi, brytyjski biolog Richard Dawkins (znany w Polsce przede wszystkim jako autor Samolubnego genu) lubi występować publicznie w koszulce z napisem „Wszyscy jesteśmy Afrykanami”, który ma podkreślać, że to z tego kontynentu homo ­sapiens rozprzestrzenił się na świat. Gdyby Dawkins chciał się wyrazić odrobinę precyzyjniej i zgodnie z najnowszymi odkryciami nauki, napis na jego T-shircie powinien brzmieć: „Wszyscy jesteśmy z Afryki Południowej”, a konkretnie z obszaru na południe od rzeki Zambezi. Jeś­li wziąć pod uwagę ustalenia archeologii, lingwistyki oraz badań genetycznych, z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że nasz gatunek pochodzi z Afryki Południowej, a nie Wschodniej, jak dotychczas sądzono.

Czytaj dalej