Po cichu, na głos, samotnie lub w grupie. Na stojąco, siedząco czy leżąco. Znamy mnóstwo sposobów lektury, choć jako gatunek oddajemy się jej od niedawna. Argentyński eseista i bibliofil Alberto Manguel sięga do źródeł historii czytania.
Jak to możliwe, że wydrukowane na białej kartce czarne znaczki potrafią wywołać w naszych umysłach obrazy, sprawiając, że widzimy i słyszymy wydarzenia, o których traktuje tekst, fizycznie w nich nie uczestnicząc? Przez nasze oczy śledzące zapisane słowa może wniknąć historia, która wzruszy, wzbudzi gniew, a nawet wywoła emocje, których nigdy nie zapomnimy. Czytający nie tylko odkodowuje pewien komunikat; lektura sprawia również, że treść staje się częścią jego tożsamości. Na ile też to, co dzieje się z nami podczas lektury, ma związek z „zewnętrznym” tekstem, a na ile z „wewnętrzną” wyobraźnią? Inaczej mówiąc: czy źródłem znaczeń jest tekst, czy jego odbiorca? Czy czytanie to nasza naturalna umiejętność, czy pewien „wynalazek”? Biorąc pod uwagę fakt, że pismo i jego rozumienie pojawiają się późno w historii naszego gatunku, wydawałoby się, że mamy do czynienia z czymś nienaturalnym. Ale jeśli tak, dlaczego nasz mózg to w ogóle potrafi? A skoro potrafi, to dlaczego ta umiejętność pojawiła się tak późno?
Samo czytanie ma długą i wielowymiarową historię. Powszechnie wiadomo, że przez stulecia używaliśmy różnych nośników tekstu: od glinianych tabliczek przez pergamin, papirus, wielkie, iluminowane średniowieczne księgi po współczesne książki kieszonkowe i e-booki. Współczesna humanistyka wykazała jednak, że sama technika zapisu ma zawsze wielkie znaczenie dla kultury, w której powstaje. Historycy i historyczki zauważali, że kluczowym przełomom cywilizacyjnym w naszym kręgu kulturowym towarzyszyły zmiany w nośnikach zapisu i zwiększenie w populacji liczby osób czytających: same początki myśli naukowej lokuje się na Bliskim Wschodzie; rozwój greckiej nauki wiąże się z wprowadzeniem alfabetu; spektakularny rozwój w nowożytnej Europie nastąpił po rozpowszechnieniu się wynalazku