Odkrywanie to jedyny cel podróżowania. Istnieją dwa rodzaje podróży, określane w islamie słowami rihla i safar. Rihla to podróż, w którą wyruszamy, by poznać świat i inne kultury, by się uczyć i zdobywać wiedzę. Nie mylmy tego z turystyką. Wakacyjny wyjazd nie jest podróżą, nie jest nią też migracja. Ludzie migrują, bo szukają lepszego życia albo muszą uciekać przed wojną i prześladowaniami, natomiast podróż ma charakter dobrowolny. Należy ją świadomie zaplanować, nierzadko zajmuje wiele czasu, nie tylko spędzanego w drodze i na kolejnych przystankach, ale też w miejscu docelowym. Aby poznać innych ludzi, inną kulturę, aby uczyć się o nich i od nich, musisz poznać ich język, przekonania i zwyczaje. Musisz żyć wśród nich, stworzyć drugi dom w nowym miejscu.
Dawni muzułmańscy podróżnicy, chociażby Ibn Jubair w XII w. czy Ibn Battuta, który przemierzał świat w XIV stuleciu, pozostawili po sobie wspaniałe rihle, czyli dzienniki podróży. Ibn Jubair zjeździł cały Półwysep Arabski, tworząc księgę, która dostarcza nam dziś bezcennych informacji na temat średniowiecznej islamskiej sztuki i architektury. Kolekcjonował doświadczenia jak sroka świecidełka: starannie opisywał wszystko, co ujrzał. Rihla Ibn Battuty jest zbiorem dziwacznych i wspaniałych rzeczy, które oglądał podczas swoich zapierających dech w piersiach przygód. W X stuleciu inny muzułmański podróżnik dotarł do Skandynawii; napisane przezeń Podróże Ibn Fadlana stanowią ważne źródło wiedzy o wikingach i Bułgarii Wołżańsko-Kamskiej. Muzułmańscy uczeni uważali, że rihla wymaga, aby prawdziwy podróżnik przedstawił innym swoje odkrycia oraz wiedzę zdobytą podczas wędrówek – poważne przedsięwzięcie musi wszak zaowocować poważnym dziełem.
Safar również zakłada przemieszczanie się, ale w tym wypadku mamy raczej do czynienia z podróżą wewnętrzną, z odkrywaniem siebie, przemianą i ważnymi zdobyczami. Czasem ma charakter duchowy, czasem stanowi zasadniczy element systemu wierzeń lub kultury. Dla muzułmanów niezwykłą rolę odgrywa na przykład hadż – pielgrzymka do Mekki określana mianem piątego filara islamu, trudna i wymagająca, obejmująca wiele rytuałów. Ostatecznym jej celem jest duchowe oświecenie. Podobnie rzecz ma się w przypadku drogi św. Jakuba wiodącej do katedry w Santiago de Compostela w Hiszpanii. Ale safar nie musi oznaczać pielgrzymki. To wszelkiego rodzaju podróże, które zmuszają do refleksji i pozwalają lepiej dostrzec, że wszystko wokół jest ze sobą połączone. Nie liczą się widoki, nie liczą się światy przemierzane przez wędrowca, ale ludzie poznawani po drodze, spotkania, które każą podać w wątpliwość wcześniej przyjmowane założenia, zmuszają do wewnętrznej przemiany i tworzenia nowej syntezy.
Odbyłem podróże jednego i drugiego rodzaju. Zjeździłem kraje islamskie, od Maroka po Indonezję, pragnąc odkrywać mocne i słabe strony muzułmańskich społeczeństw. Nieraz uczestniczyłem w pielgrzymce do Mekki. Podejmowałem też safar i przekonywałem się, jak bardzo byłem wcześniej niemądry. Mogę stwierdzić bez cienia wątpliwości, że kto nie podróżował, ten nigdy nie żył. Jeśli nie zapuścisz się daleko w świat, nie posiądziesz wiedzy. Jeśli nie spróbujesz odkryć siebie, nigdy siebie nie poznasz.