Podczas gdy my ociężale zmagamy się z kryzysem (senność, objadanie się, brak energii), dzikie zwierzęta już rozpoczęły wiosenną krzątaninę. Sprzątają, naprawiają gniazda, flirtują… Niektóre nawet już dochowały się potomstwa.
„W Puszczy Białowieskiej coraz bardziej widać wiosnę. Przyleciały już żurawie, szpaki, na niebie można obserwować klucze gęsi. Robi się coraz cieplej” – uśmiecha się dr hab. Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.
Zaczyna się więc pozimowa krzątanina. „Z nor wychodzą borsuki i jenoty – mówi dr Kowalczyk. – Jenoty często wprowadzają się na zimę do borsuków. Nory borsuków – zasiedlone nieraz od dziesiątków, a nawet setek lat przez kolejne pokolenia tych drapieżników – to ogromne, rozbudowane kompleksy komór gniazdowych połączonych systemem korytarzy. Są ciepłe, bezpieczne, żaden wilk, którego łupem często padają jenoty, tu się nie dostanie. Jenoty w sposób nietypowy dla psowatych mogą zapadać w sen zimowy, borsuki zawsze przesypiają zimę. Nie jest to hibernacja, a sen zimowy wiążący się z obniżeniem tempa metabolizmu i temperatury ciała o kilka stopni, z którego wybudzają się, gdy przychodzi nawet tylko okresowe ocieplenie. Wraca zimno – borsuki znów przestają być aktywne”.
Śpią więc i drzemią, ale gdy tylko słońce na dobre przygrzewa, budzą się, penetrują swoje terytoria, po czym „zakasują rękawy” i biorą się za wiosenne porządki. Perfekcyjna pani domu mogłaby się od nich uczyć.
„Bardzo dokładnie sprzątają swoje podziemne domy. Czyszczą z piachu korytarze, wymieniają starą wyściółkę komór gniazdowych, a wraz z nią wyrzucają pasożyty, które namnożyły się w czasie zimowego snu” – opowiada ekolog.
I dodaje: „Kolejną, widoczną już oznaką wiosny są kłęby żubrzego futra