Mao i wróble
i
zdjęcie: CC BY-SA 3.0
Wiedza i niewiedza

Mao i wróble

Agata Kasprolewicz
Czyta się 11 minut

Czyli o tym, jak bezmyślna wojna dyktatora z ptakami przyniosła chińskiej ziemi najgorsze plagi i dlaczego szacunek dla zwierząt jest drogą ku wolności.

Generał wstrzymał oddech, kiedy audytorium wybuchło nagle gromkim śmiechem. Nie wiedział, co tak rozbawiło zgromadzonych na sali, a miał właśnie zacząć przemawiać. Niespodziewanej wesołości winny był świerszcz, który mieszkał w malutkiej klatce z wysuszonej dyni, schowanej w wewnętrznej kieszeni grubej kurtki wojskowego. Kto by pomyślał, że w tak nieodpowiedniej chwili zachce mu się śpiewać, a jego radosne trele, spotęgowane przez mikrofon, rozniosą się po całej sali. Zmieszany generał przeprosił zgromadzonych: „Wybaczcie mi, towarzysze, że dałem się skusić tej »małej zabawie«”.

Tę anegdotę przytacza znakomity włoski pisarz i reporter Tiziano Terzani w swojej książce o Chinach Zakazane wrota. Nie zdradza, kim był generał ani kiedy doszło do zdarzenia. Łatwo jednak odgadnąć, że było to po śmierci Mao Zedonga, kiedy w Państwie Środka znów można było usłyszeć śpiew świerszczy. W czasach mroku, terroru i nieszczęść, które sprowadził na swój kraj Wielki Sternik, wesołe trele zagłuszyło złowrogie bicie w bębny, garnki i gongi. Tak brzmiała wojna, którą Mao wypowiedział wróblom.

Padały jak muchy

Zaczęła się w 1958 r., 10 lat po ogłoszeniu przez Mao Zedonga na placu Niebiańskiego Spokoju powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Chińska wojna domowa przeszła już do historii, ale to nie oznaczało, że wróg został pokonany. Mao chciał prześcig­nąć cały świat – nie tylko zachodni, ale także sowiecki. Wierzył, że największym atutem Chin jest licząca setki miliony ludzi siła

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Wielkie wybijanie ptaków
i
ilustracja: Igor Kubik
Wiedza i niewiedza

Wielkie wybijanie ptaków

Adam Węgłowski

W 1958 r. chiński przywódca Mao Zedong znalazł ludowym masom nowego potężnego wroga: polnego wróbla. Uznał, iż ptaki te wyjadają tyle ziarna, że poważnie szkodzą gospodarce Państwa Środka. Chińczycy karnie rzucili się więc do walki z ptactwem.

Jedni je płoszyli, uderzając w garnki i machając flagami, inni już czekali z procami i strzelbami. Tylko pierwszego dnia tej wojny w samym Szanghaju wybito blisko 200 tys. wróbli. Nawet dzieci pozowały do zdjęć z wianuszkami martwych ptaków. Na plakatach propagandowych mali Chińczycy dzielnie mierzyli z proc do wielkiego małego wroga wskazanego przez przewodniczącego Mao. Zadziwiające, że nikt nie ostrzegł go, jakie będą konsekwencje. Wybiwszy miliony wróbli, Chińczycy pozbawili naturalnego wroga szarańczę, która teraz dopiero rozpleniła się na ich polach. W kraju nastąpił głód, który kosztował życie nawet 40 mln ludzi. Fakt, że przewodniczący Mao zmienił zdanie i odwołał kampanię, niewiele już dał. Mleko się rozlało – populacja wróbli została tak przetrzebiona, że rozważano nawet sprowadzanie ich z ZSRR!

Czytaj dalej