Cud wspólnego pastwiska
i
Społeczność z doliny Marienfluss w Namibii podczas spotkań omawia zasady wypasu bydła i kóz; zdjęcie: NACSO/WWF Namibia
Marzenia o lepszym świecie

Cud wspólnego pastwiska

Michelle Nijhuis
Czyta się 15 minut

Zgoda buduje i na szczęście lokalne wspólnoty na całym świecie to wiedzą. Badaczka Elinor Ostrom, opisująca zasady dzielenia się zasobami, doszła do zaskakującego wniosku: jeszcze może być dobrze.

W grudniu 1968 r. amerykański biolog i ekolog Garrett Hardin opublikował w „Science” artykuł zatytułowany Tragedia wspólnego pastwiska. Jego konkluzja była bezlitos­na: jeśli pozostawimy ludzi samym sobie, będą konkurować o zasoby aż do ich całkowitego wyczerpania. „Człowiek z natury pędzi ku zagładzie, każdy zabiega wyłącznie o własne interesy – twierdził. – Swoboda działania na wspólnym pastwisku to niezawodny przepis na katastrofę”. Argument Hardina wydawał się logiczny i dostarczył kusząco prostego wyjaśnienia dla wszelkich kataklizmów: korków na ulicach, brudnych toalet publicznych, wymierania gatunków. Jego esej, szeroko czytany i komentowany, wkrótce po publikacji stał się jednym z najczęściej cytowanych artykułów naukowych wszech czasów. Tyle że jeszcze przed publikacją Tragedii… młoda ekonomistka Elinor Ostrom udowodniła coś zupełnie przeciwnego. Podczas gdy ekolog wyjaśniał, że jedynym sposobem uniknięcia tragedii wspólnego pastwiska jest całkowita prywatyzacja zasobów bądź absolutna kontrola władz państwowych, ona obserwowała, jak ludność mieszkająca w pobliżu jej rodzinnego Los Angeles wypracowuje zasady wspólnego użytkowania cennych wód gruntowych. W kolejnych latach, już jako profesorka na Uniwersytecie Indiany w Bloomington, badała procedury zarządzania wspólną własnością stworzone przez szwajcarskich hodowców bydła, ludność zamieszkującą zalesione tereny Japonii i nawadniaczy z Filipin. Wszystkie te społeczności zdołały ustalić sposoby ochrony wspólnych dóbr – pastwisk, drzew, wody – i zapewnienia swoim członkom środków do życia. Niektórym przez całe stulecia udawało się unikać tragedii wspólnego pastwiska, a Ostrom należała do pierwszych naukowców, którzy postanowili przyjrzeć się tym tradycjom i przeanalizować, co takiego sprawia, że się one sprawdzają. Jak udało się stwierdzić badaczce i jej współpracownikom, wszystkie skutecznie działające systemy dzielenia się zasobami mają pewne wspólne cechy, do których należą: jasno wytyczone granice (kto jest, a kto nie jest członkiem danej społeczności), skuteczny sposób monitorowania współdzielonych zasobów, rozsądna równowaga między korzyściami a kosztami ponoszonymi przez członków społeczności, przejrzysty sposób szybkiego i uczciwego rozstrzygania sporów, system kar dla oszustów, a także dobre relacje między członkami grup oraz władzami na różnych poziomach – od głów rodzin po instytucje międzynarodowe. Hardin zakładał, że ludzkie zachowania są ustalone z góry. Ostrom natomiast dowodziła, że wszystko jest możliwe i nie ma żadnych gwarancji, że coś się stanie albo nie. „Nie jesteśmy skazani na nieuchronne tragedie ani też

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Między Oranje a Limpopo
i
rysunek: Magdalena Chmielewska
Marzenia o lepszym świecie

Między Oranje a Limpopo

Andrzej Polus

Piękno przyrody, bogactwo zasobów, bardzo długa i skomplikowana historia – z takich nitek utkany jest współczesny obraz południa Afryki.

Urodzony w stolicy Kenii, Nai­robi, brytyjski biolog Richard Dawkins (znany w Polsce przede wszystkim jako autor Samolubnego genu) lubi występować publicznie w koszulce z napisem „Wszyscy jesteśmy Afrykanami”, który ma podkreślać, że to z tego kontynentu homo ­sapiens rozprzestrzenił się na świat. Gdyby Dawkins chciał się wyrazić odrobinę precyzyjniej i zgodnie z najnowszymi odkryciami nauki, napis na jego T-shircie powinien brzmieć: „Wszyscy jesteśmy z Afryki Południowej”, a konkretnie z obszaru na południe od rzeki Zambezi. Jeś­li wziąć pod uwagę ustalenia archeologii, lingwistyki oraz badań genetycznych, z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że nasz gatunek pochodzi z Afryki Południowej, a nie Wschodniej, jak dotychczas sądzono.

Czytaj dalej