Miasto alchemików
i
Giuseppe Arcimboldo, „Rudolf II jako Wertumnus”, 1591 r., Skokloster (zdjęcie: domena publiczna)
Marzenia o lepszym świecie

Miasto alchemików

Maciej Świetlik
Czyta się 13 minut

Mapy z czasów cesarza Rudolfa II umiejscawiają Pragę w symbolicznym sercu Europy. Otoczony przez artystów i uczonych władca próbował za pomocą alchemii zjednoczyć rozpadający się świat.

W 1583 r. Rudolf II Habsburg przeniósł stolicę Cesarstwa Rzymskiego z wiedeńskiego Hofburga na praskie Hradczany. Mimo panującej zarazy prażanie entuzjastycznie witali orszak swojego króla. 20 tys. ofiar, jakie dżuma zabrała w tym przełomowym roku, stanowiło trzecią część populacji miasta. Przeprowadzka dworu zbiegła się z karnawałem, kiedy to ludność mogła folgować wszelkim zachciankom ciała. Eros i Śmierć wystąpili we wspólnym korowodzie na cześć nowego władcy. Czy można sobie wyobrazić lepsze preludium dla rządów, podczas których Praga stanie się wielkim laboratorium badającym naturę życia i poszukującym eliksiru nieśmiertelności?

Stolica otwartości

Po raz pierwszy Rudolf opuścił Wiedeń w wieku 11 lat, gdy matka wysłała go na hiszpański dwór jego wuja Filipa II. Pochodząca z hiszpańskiej linii Habsburgów Maria pragnęła, by syn poznał jej ojczystą etykietę i odebrał katolicką edukację z dala od protestanckich wpływów, jakie tolerował na wiedeńskim dworze cesarz Maksymilian II. Udało się to połowicznie. Podczas ośmiu lat pobytu na madryckim dworze przyszły władca nabrał wprawdzie sztywnych manier, ale uczestnictwo w autodafe – egzekucji wieńczącej proces inkwizycyjny przeciw protestanckim hidalgom – zniechęciło wrażliwego młodzieńca do katolickiej bigoterii. Do końca życia pozostał obojętny na sprawy religii, natomiast zainteresowały go nauki wuja, znawcy sztuki i filozofii. Horyzonty księcia poszerzyły się dodatkowo dzięki czasowi spędzonemu w Toledo, w którym krzyżowały się tradycje arabskich uczonych, żydowskich mistyków i chrześcijańskich alchemików.

Z kolei po powrocie do Wiednia następca tronu chłonął intelektualną atmosferę na dworze ojca, który był mecenasem wybitnych postaci późnego humanizmu. Botanikę zgłębiali tu Francuz Carolus Clusius i Włoch Pierandrea Matthioli, a wybitny angielski matematyk John Dee, słynny

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Trickster z Pragi
i
Przemalowanie radzieckiego czołgu na różowo miało być sposobem na poderwanie dziewczyny (tak przynajmniej po latach twierdził sam Černý); zdjęcie: INTERFOTO/Alamy Stock Photo
Opowieści

Trickster z Pragi

Stach Szabłowski

Są na świecie kraje, w których taki artysta jak David Černý dawno siedziałby w więzieniu – albo i gorzej. A w Czechach twórca, który nie ma za grosz respektu dla narodowych świętości, cieszy się opinią najsłynniejszego narodowego rzeźbiarza współczesnego.

David Černý dawno skończył pięćdziesiątkę, a wciąż jest niegrzecznym chłopcem, który nie chce doros­nąć. Ego ma rozrośnięte do rozmiarów wyjątkowych nawet jak na artystę; od niedawna celebruje je w poświęconym własnej twórczości muzeum, które sam otworzył. Dobry smak, subtelność i polityczna poprawność to pojęcia, których Černý nigdy nie przyswoił, ponieważ nawet nie próbował się ich nauczyć. W latach 90. XX w. był artystycznym złotym dzieckiem transformacji ustrojowej, a dziś jest reliktem tamtych czasów. Jego sztuka rozwija się iloś­ciowo: Černý produkuje więcej, szybciej i drożej, ale w sensie artystycznym stoi w miejscu. Trwają spory, czy w ogóle jest dobrym rzeźbiarzem, czy raczej zdolnym showmanem, kimś w rodzaju gwiazdora rocka, który – tak się złożyło – zamiast grać na gitarze, zapełnia ulice Pragi swoimi rzeźbiarskimi wytworami.

Czytaj dalej