Mniej
i
Zdjęcie: Sylvie Tittel/Unsplash
Marzenia o lepszym świecie

Mniej

Anna Pamuła
Czyta się 5 minut

Jérémie i Bénédicte ograniczyli śmiecenie do minimum. Nie kupują proszku do prania, szamponu ani pasty do zębów, zrezygnowali nawet z papieru toaletowego. Co ciekawe, żyją zdrowiej i wydają mniej pieniędzy.

„Nazwaliśmy go Bob i postawiliśmy na stole w kuchni. Po roku nasz litrowy słoik na śmieci był zapełniony tylko do połowy (statystyczny Europejczyk produkuje w tym czasie 380 kg). Co jest w środku? Zakrętka od ketchupu, zakrętka od syropu, jeden listek po lekarstwach, pogryziony patyczek od lizaka, papierek po gumie do żucia, opakowanie po tytoniu, coś takiego do skręcania fajek, kilka zużytych plastrów, kilka papierowych etykietek: po ogórkach i dwóch dżemach”.

Jérémie Pichon pracuje w stowarzyszeniu działa

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Szwedzi sprzątają przed śmiercią
Przemyślenia

Szwedzi sprzątają przed śmiercią

Jowita Kiwnik Pargana

Kiedy zaczęto mówić o döstädning, niektórzy poczuli się obrażeni, bo o śmierci się nie rozmawia – i tyle. Ale byli też tacy, którzy odetchnęli, że w końcu ktoś o tym powiedział głośno.

Nie potrafię elegancko przetłumaczyć szwedzkiego döstädning. oznacza śmierć, a städning – sprzątanie. Anglicy wymyślili nazwę death cleaning, czyli brutalne „przedśmiertne sprzątanie”. Francuzi mówią bardziej eufemistycznie o „porządkowaniu swojego życia”. Niezależnie od nazwy mowa o trendzie, o którym zrobiło się głośno w Szwecji, na porządkowanie swoich rzeczy przed śmiercią, żeby nie obarczać bliskich bagażem niepotrzebnych przedmiotów.

Czytaj dalej