Kasztanowiec zwyczajny, drzewo charakterystyczne, dostojne, tak powszechne i oczywiste w polskim krajobrazie, jest dość nowym przybyszem z Południa. Ze względu na lecznicze właściwości jego kwiatów, owoców i kory warto poznać je bliżej.
Oto słowniczek, dzięki któremu być może zaczniecie – o ile do tej pory tego nie robiliście – czekać co roku na kasztanowe plony (nie tylko jesienią).
Aesculus hippocastanum to łacińska nazwa, którą można przetłumaczyć jako „koński kasztan” – i tak był dawniej nazywany u nas: końskim lub tureckim kasztanem. Dlaczego? O tym pod literką „P”.
Barwy kwiatów i ich uroda sprawiły, że kasztan zagościł w naszych stronach w drugiej połowie XVI w. Zapełnił aleje parkowe i ogrody. Jego kwiaty mogą mieć kolor od białego przez żółcie, róże aż do czerwonego. Lecznicze właściwości ma odmiana biało kwitnąca. Suszone kwiaty pijemy w przypadku obfitych miesiączek, żylaków czy niewydolności krążenia. Możemy łączyć je z zielem krwawnika, rdestu ptasiego, tasznika i pokrzywy. Kwiaty parzymy pod przykryciem około 30 minut. Zbieramy je w maju całymi kwiatostanami, gdy kwitną w pełni. Używamy sekatora, by nie uszkodzić gałązek. Dzielimy na pojedyncze kwiatki z szypułkami i suszymy w przewiewnym cieniu. Trzymamy w słoiku.
Cortex hippocastani to kora kasztanowca. Pozyskujemy ją wiosną z młodych, zdrowych gałązek, bez plam i najlepiej nie grubszych niż 5 mm. Zdejmujemy korę po nacięciu jej wzdłuż i następnym poprzecznym wokół, tak by uzyskać kawałki kilkunasto- lub kilkudziesięciocentymetrowe. Ważne, by nie przylegała do niej część drewna. Korę można suszyć w warunkach naturalnych, także na słońcu – dobrze wysuszona ma kolor jasno- lub szarobrązowy, wewnątrz zaś brunatnożółtawy. Ta cenna część silniej niż owoce i kwiaty wpływa na naczynka krwionośne, poza tym działa przeciwzapalnie na przewód pokarmowy.
Drewno jest białe, włókniste, gąbczaste, lekkie i kruche. Nielubiane przez owady, samo nie lubi wilgoci. W Polsce rzadko używane, na ogół stosuje się je w stolarstwie, dobrze przyjmuje bejce i farby. Wysuszone szybko się spala i zostawia mało popiołu.
Escyna to jedna z saponin triterpenowych, o których więcej pod literką „S”. Występuje we wszystkich częściach kasztanowca, a my cenimy ją za jej działanie uszczelniające naczynia włosowate. Escyna zmniejsza ich kruchość, przywraca elastyczność, dzięki czemu spada przepuszczalność ścianek naczyń krwionośnych. Przeciwdziała zastojom w żyłach i powstawaniu w nich stanów zapalnych, sprawia, że krew lepiej płynie, a tym samym poprawia się ukrwienie narządów i skóry.
Flawonoidy mieszkają w liściach, są też we wspomnianej już korze. Tak jak kumaryny i escyna uszczelniają naczynia włosowate i wzmacniają ich odporność.
Garbniki zawarte w kasztanie działają na przewód pokarmowy rozkurczowo, przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie i łagodnie zapierająco.
Hemoroidy to przypadłość, na którą kasztanowiec zna sposoby i potrafi pomóc. Przez 15 minut gotujemy korę kasztanowca wraz z korą dębu, odmierzając na litr wody po 200 g każdej z nich, przecedzamy i wlewamy do wanny. Kąpiemy się co najmniej kwadrans (powstały od garbników nalot na wannie można usunąć octem). Do zewnętrznego użytku zaleca się także napar z kwiatów z dodatkiem kłącza pięciornika, liści szałwii i ziela krwawnika. Spożywać można parzony pod przykryciem przez pół godziny kwiat kasztanowca, rumianku, krwawnika z liśćmi szałwii, pokrzywy oraz poziomki i pić raz dziennie, przed snem.
Immaturus fructus to zbierane w lipcu niedojrzałe owoce, z których robi się wyciąg alkoholowy – intractum hippocastani. Dojrzałe kasztany zbieramy we wrześniu, gdy swobodnie wypadają z łupin. Robimy na nich, oprócz alkoholowych, wyciągi olejowe i glicerynowe.
Jadalne kasztany to owoce zupełnie innego drzewa – kasztana jadalnego (Castanea sativa) – należącego do rodziny bukowatych, a nie kasztanowatych.
Krochmal – czy ktoś dzisiaj jeszcze coś krochmali? Jeśli tak, warto wiedzieć, że kasztany zawierają 35% krochmalu i można je sobie utłuc na miazgę w stępach (albo raczej w czymś bardziej dostępnym, np. ścierce), używając młotka, a następnie krochmalić, co się da. A skoro przy „K” jesteśmy i chcemy być superekologiczni, to i klej do papieru z kasztanów możemy sobie zrobić.
Lorenzo Bozetho, ogrodnik Stefana Batorego, posadził pierwsze „stroyne kaśtańce” w Łobzowie pod Krakowem, skąd kilkadziesiąt lat później Jan III Sobieski sprowadził je do Żółkwi. Stamtąd zaś w Polskę dalej się rozeszły (czy raczej wszędzie zostały nasadzone).
Łupiny owoców służą, a właściwie służyły niegdyś, do farbowania tkanin. Jako że marzę o powrocie do farbiarstwa roślinnego, przynajmniej na własny użytek barwienia ściereczek czy prześcieradeł, to podam krótki przepis. Łupiny gotujemy przez 1–2 godziny w emaliowanym garnku, jeśli taki mamy; możemy wrzucić też nieco kory. Po dodaniu ałunu otrzymamy kolor czerwonawy, szczególnie dobrze przyjmowany przez włókna pochodzenia zwierzęcego, np. wełnę.
Mydleńcowce to rząd, do którego należy kasztanowiec zwyczajny. Zgodnie z tą nazwą ma on właściwości mydlące i piorące, ale ponieważ pozostawia żółty odcień i specyficzny zapach, nie używa się go już do tych celów.
Najstarszy polski kasztanowiec rośnie w Lubiniu w Wielkopolsce i liczy 250 lat, czyli tyle, ile najdłużej mogą żyć kasztanowce.
Oleje na kasztanach to przydatna i wspaniała baza do sporządzania kosmetyków. Kocha je skóra, w tym głowy, kochają je włosy, zwłaszcza ciemne i te, co chcą być jeszcze ciemniejsze. W ogóle przepada za nimi całe ciało. Możemy je przygotować na oleju ryżowym, winogronowym, konopnym czy lnianym. Kasztany (powinny być świeżo zebrane, gdyż z czasem twardnieją) kroimy lub zawinięte w ścierkę rozbijamy młotkiem, umieszczamy w słoju, spryskujemy spirytusem i zalewamy surowiec w proporcji 1:2 wybranym olejem. Zostawiamy na trzy tygodnie, wstrząsając czasem, gdy przechodzimy koło słoika, po czym zlewamy i używamy do wyrobu kremów, szamponów, mydeł itp. Jeśli nie posiedliśmy jeszcze umiejętności wytwarzania tych kosmetyków, po prostu smarujemy się powstałą miksturą i szukamy kolejnych przepisów w „Przekroju”.
Półwyspy Bałkański i Azja Mniejsza to ojczyzna kasztana, pochodzącego z górskich lasów Grecji, Albanii, Bułgarii i Turcji. Turcy szczególnie cenili kasztany i karmili nimi konie, by zapewnić im dobrą kondycję.
Radiesteci chwalą kasztany i uważają, że potrafią one zneutralizować negatywne działanie cieków wodnych, a położone pod łóżkiem są dobre na sen oraz dolegliwości reumatyczne.
Saponiny triterpenowe (wśród nich najważniejsza jest wspomniana pod literką „E” escyna) przeciwdziałają stanom zapalnym oraz zastojom żylnym i występują we wszystkich surowcach z kasztanowca. Stosowane zewnętrznie wykazują właściwości przeciwbakteryjne, przeciwzapalne i lekko ściągające. Lubi więc kasztana skóra z pajączkami, łaknąca uszczelnienia naczyń włosowatych.
Tinkturę, czyli wyciąg alkoholowy, możemy robić na bazie kwiatów lub owoców. Jeśli zdecydujemy się na owoce, surowiec przygotowany tak jak w przypadku olei zalewamy 60-procentowym roztworem alkoholu. Proporcje surowca do płynu powinny wynosić 1:3. Odstawiamy i wstrząsamy przez trzy tygodnie, po czym zlewamy. W wersji kwiatowej 100 g świeżych kwiatostanów zalewamy litrem 40-procentowej wódki, odstawiamy na tydzień do dwóch, codziennie potrząsając zawartością. Przecedzamy i usuwamy zmacerowane kwiaty. Stosujemy w nieżytach przewodu pokarmowego, a także w leczeniu hemoroidów i żylaków, pijąc 2–3 razy dziennie po kilka mililitrów.
Użyj kory oraz kwiatów do kąpieli razem z zielem skrzypu polnego, jeśli chcesz się pozbyć cellulitisu. Wrzuć po jednej garści kory, kwiatów i skrzypu do litra wody, gotuj 30–40 minut.
Wyciąg hippocastani semen wchodzi w skład gotowych preparatów dostępnych w aptekach, m.in. czopków przeciw hemoroidom, maści przeciwobrzękowych oraz tabletek uszczelniających naczynia.
Zasadź kasztanowca w ogrodzie, dorośnie kiedyś do 25 m, w obwodzie może osiągnąć nawet 6 m. Owocować zacznie, kiedy osiągnie wiek 10–15 lat.
Autorka należy do kolektywu Zielskie Szmaty.