Mowa mikroba Mowa mikroba
Ziemia

Mowa mikroba

Tomasz Sitarz
Czyta się 2 minuty

Jak bakterie zwołują się, by wspólnie działać.

Według niektórych ujęć świata ożywionego ba­kteria to jedynie samoreplikujący się bioreaktor. Otoczona błoną komórkową plejada jednoczesnych, zależnych od siebie reakcji biochemicznych składających się na metabolizm. Jej produktami są białka potrzebne do podziału komórkowego, wszelkie enzymy zaangażowane w każdy z komórkowych procesów, kwasy nukleinowe składające się na materiał genetyczny, lipidy wchodzące w skład błon komórkowych i setki innych związków.

Sprawa mogłaby wydawać się prosta, gdybyśmy mieli do czynienia z pojedynczą, odizolowaną od pobratymców i przedstawicieli innych gatunków komórką zajmującą się tylko swoimi sprawami.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jednak rozpatrywanie mikroorganizmów jako odosobnionych bytów nie przystaje do rzeczywistości. Zazwyczaj występują one w danej niszy w wielkich liczbach. Ponadto nieczęsto mamy do czynienia z homogenną populacją. Przykładowo – powierzchnia skóry jest domem dla setek gatunków różnych mikroorganizmów, oddanych nieustannemu współzawodnictwu lub współpracy. Do tego dochodzą czynniki środowiskowe, a wśród nich dostępność pożywienia, temperatura, wilgotność czy obecność antybiotyków. Tak skomplikowane systemy polegają w dużej mierze na komunikacji umożliwiającej zmianę fenotypu, czyli dostosowanie swoich cech i zachowania do aktual­nych warunków.

Ciekawym przykładem takiej adaptacji są komórki Aliivibrio fischeri, które zazwyczaj występują w formie wolno żyjącej w wodzie morskiej. Zdarza się im jednak wchodzenie w symbiozę z pewną hawajską kałamarnicą, u której są odpowiedzialne za bioluminescencję wewnątrz wyspecjalizowanego organu. Naukowcy zauważyli, że bakterie wolno żyjące nie charakteryzują się bioluminescencją. Geny odpowiedzialne za ten proces są wyciszone, gdy bakterii w środowisku jest mało, a uruchamiane zostają dopiero przy wysokim zagęszczeniu komórek.

Aliivibrio fischeri, zdjęcie: Nicholas / Flickr (CC BY 2.0)
Aliivibrio fischeri, zdjęcie: Nicholas / Flickr (CC BY 2.0)

System ten bazuje na cząsteczce, będącej naturalnym produktem metabolizmu, oraz na receptorze ją rozpoznającym. A. fischeri wydzielają cząsteczkę sygnałową do środowiska i chociaż receptory są w stanie ją rozpoznać, to dopóki nie występuje ona w wystarczająco wysokim stężeniu, nie wywołuje efektu. Dopiero gdy zagęszczenie populacji, a co za tym idzie cząstki sygna­łowej, przekroczy punkt krytyczny, geny luminescencji są aktywowane, a bakterie świecą.

Podobny mechanizm, zwany quorum sensing, występuje też u innych gatunków bakterii i jest wykorzystywany w wielu procesach fizjologicznych. Odgrywa rolę podczas inicjacji biosyntezy antybiotyków, wytwarzaniu warstwy biofilmu czy w razie infekcji. W wyniku różnic w szlakach metabolicznych między gatunkami cząsteczki sygnałowe – chociaż podobne – różnią się od siebie. Idą za tym różnice w budowie receptorów odpowiedzialnych za ich rozpoznanie. Można więc powiedzieć, że gatunki bakterii mają swoje własne języki, choć opisano przykłady wskazujące, że nie jest to zasadą, a „słowa” przekraczają czasem bariery międzygatunkowe.

Mikroorganizmy mają w swoim arsenale metody wyciszania komunikacji innych gatunków. Jako cel obierają cząsteczki sygnałowe, wydzielając enzymy zdolne do ich inaktywacji. Znane są też przykłady imitowania cząsteczek sygnałowych innych gatunków w celu wprowadzenia ich w błąd. Okazuje się, że nawet w mikroświecie zdarzają się fake newsy.

Czytaj również:

Bliskość w kałuży Bliskość w kałuży
i
zdjęcie: Valeria Strogoteanu/Unsplash
Opowieści

Bliskość w kałuży

Tomasz Sitarz

Oto inspirowana biologią legenda o początkach wszelkiej komunikacji. A poniżej dodatek naukowy.

Dawno, dawno temu, gdy wiele rzeczy nie miało jeszcze nazwy i mówiąc o nich, trzeba było wskazywać palcem, życie występowało tylko w jednej, odizolowanej od reszty świata kałuży, a mieszkające w niej organizmy były identyczne. Ich dni nie różniły się od siebie, a jedynym sposobem określenia biegu czasu były podziały komórkowe. Nie mając naturalnych wrogów, prosperowały. Ich liczebność rosła, ale każda z zawieszonych w pierwotnej zupie istot czuła się samotna, ponieważ nie znała sposobu oznajmiania innym swojej obecności. Obserwator, który spoglądał czasem na tę płytką kałużę, zaniepokoił się.

Czytaj dalej