Oto inspirowana biologią legenda o początkach wszelkiej komunikacji. A poniżej dodatek naukowy.
Dawno, dawno temu, gdy wiele rzeczy nie miało jeszcze nazwy i mówiąc o nich, trzeba było wskazywać palcem, życie występowało tylko w jednej, odizolowanej od reszty świata kałuży, a mieszkające w niej organizmy były identyczne. Ich dni nie różniły się od siebie, a jedynym sposobem określenia biegu czasu były podziały komórkowe. Nie mając naturalnych wrogów, prosperowały. Ich liczebność rosła, ale każda z zawieszonych w pierwotnej zupie istot czuła się samotna, ponieważ nie znała sposobu oznajmiania innym swojej obecności. Obserwator, który spoglądał czasem na tę płytką kałużę, zaniepokoił się.
Pomyślał: „Nie powołałem ich do życia, a jednak czuję się odpowiedzialny za ich dobrobyt. Pełnia istnienia nie może być osiągnięta w samotności, więc wyposażę