Mroczne sprawy kosmosu
i
zdjęcie: Matt Gross/Unsplash
Kosmos

Mroczne sprawy kosmosu

Piotr Stankiewicz
Czyta się 9 minut

Ciemni towarzysze, ciemna materia, ciemna energia – to, czego nie widać, jest dla astronomii ciekawsze niż to, co świeci.

Są stwierdzenia, które brzmią banalnie, ale i tak warto je wypowiedzieć, a jak już się je wypowie, to okazuje się, że wcale takie banalne nie są. Przykładem jest dość oczywista refleksja, że przez zdecydowanie większą część historii astronomii jedynym jej materiałem badawczym było promieniowanie elektromagnetyczne docierające z kos­mosu na Ziemię. Ostatnie kilkadziesiąt lat nowych technologii i lotów kosmicznych to zaledwie drobny wycinek dziejów. Przez przytłaczającą większość czasu do tego sprowadzało się ludzkie badanie kosmosu: obserwowaliśmy przybywające z nieba światło widzialne (a w XX w. również fale radiowe oraz inne zakresy widma), starając się te obserwacje przeanalizować i zrozumieć.

Stąd już tylko kroczek do następnej quasi-banalnej obserwacji: astronomowie najbardziej lubią to, co świeci. Świat­ło może być własne (gwiazdy, galaktyki, a z mniej oczywistych przykładów – meteory) albo odbite (planety, komety, księżyce), ale jakieś być musi, jeżeli chcemy dany obiekt obserwować bezpośrednio. To, co ciemne, to, co nie promieniuje w jakimś odbieranym przez nas zakresie widma elektromagnetycznego, można

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 3/2021
Kosmos

Kosmiczne różności Łukasza Kaniewskiego – 3/2021

Łukasz Kaniewski

OumuamuaOumuamua

Naukowcy ogłosili nowe wyniki badań dotyczące ciała niebieskiego znanego jako Oumuamua – pierwszego obiektu międzygwiezdnego, który odwiedził Układ Słoneczny i został przez nas, w roku 2017, dostrzeżony. Z dociekań tych wynika, że zaobserwowany przybysz to kawałek planety w rodzaju Plutona, krążącej wokół jakiejś odległej gwiazdy. Jej głównym składnikiem jest azot w stanie stałym. Kiedy Oumuamua przelatywała przez nasz układ, substancja ta pod wpływem słonecznego ciepła zamieniała się w gaz i wystrzeliwała w przestrzeń, nadając odłamkowi dodatkowe przyśpieszenie, niemożliwe do wytłumaczenia samą grawitacją.

Nie mniej ciekawy jest nowy wizerunek Oumuamuy, który pojawił się w szerokim obiegu. Jak pewnie niejeden z czytelników pamięta, skałę przedstawiano dotychczas jako cienką i długą, o wrzecionowatym kształcie. Była to jedna z form, którą naukowcy uznali za prawdopodobną. Dopuszczali również inne kształty, ale ten miał widocznie największą moc zapładniania zbiorowej wyobraźni. Pewnie dlatego, że jest dość oryginalny – obiekty kos­miczne, które znamy, mają zazwyczaj postać zbliżoną do kuli i kolejna tego typu bryła nie byłaby pewnie aż tak interesująca. Co więcej, coś podobnie podługowatego – tyle że nieco bardziej kanciastego – występowało w filmie 2001: Odyseja kos­miczna. Najwyraźniej więc ten smukły kształt pasuje do naszych oczekiwań.

Czytaj dalej