Marzenia o lepszym świecie

Muzyka z miasta telewizorów

Julia Prus
Czyta się 16 minut

Organista chciałby dożyć 106 lat, a budowlaniec napisać discopolowy hit. Raper marzy o filmie Bitwa pod Mławą.Miejscowy wójt cygański mówi zaś tak: „Mnie gdyby jeszcze raz puścili, tobym pojechał do lasu żyć. Szczęśliwsze ludzie byli”.

Najgłośniej śpiewała mama

Po drodze z centrum Mławy na skróty przez las jest święta figurka postawiona na miejscu straceń. Podobno palono tu czarownice latające na wołowych wątróbkach. Studzieniec kiedyś był wsią, teraz to dzielnica Mławy. Przy ulicy stoją stare murowane domy. W jednym z nich mieszkają Kaja z Januszem. Prusinowscy od lat pielęgnują ludowe tradycje muzyczne. Janusz jest skrzypkiem, harmonistą i lirnikiem. Kaja śpiewa. Razem co roku organizują festiwal Wszystkie Mazurki Świata.

Na dworze wicher, a w ciepłej kuchni z piecem opalanym drewnem biegają dzieci. „W tej kuchni się wychowałem. Teraz dorastają tu nasze dzieci – opowiada Janusz, siedząc przy dużym stole. – Kiedy przekazujemy muzykę starszych pokoleń dzieciom, to przenosimy ją dalej i dzieci też przenosimy dalej. To jest żywa tradycja i więź. Nie żadna lekcja i muzeum, tylko coś, co jest ważne i wzruszające.

U nas w domu zawsze się tańczyło i śpiewało. Jeden z moich braci przywiózł stary ruski akordeon. Ze słuchu nauczyłem się piosenek, które śpiewali rodzice. Moje pierwsze melodie to były kujawiaki, oberki czy popularne tango milonga. Tak się nauczyłem grać. Pierwszą gitarę kupiłem od Cyganów. Potem grałem na basie w wielu zespołach, np. Braki w uzębieniu. Na studiach poznałem Witka Brodę. Też był z Mławy, ale dopiero w Warszawie się spotkaliśmy. Zaczął

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Miasta bezsenne Miasta bezsenne
i
ilustracja: James Chung/www.jcsketch.com
Wiedza i niewiedza

Miasta bezsenne

Paulina Wilk

Śpiącemu człowiekowi nie można nic sprzedać. Dlatego z punktu widzenia ekonomii sen jest nieopłacalny. To ostatnia granica człowieczeństwa, która broni nas przed zalewem konsumpcji.

Jest jeszcze noc czy już poranek? Który to z kolei dzień splątany z ciemnoś­cią? Dwudziesty pierwszy. Po raz dwudziesty pierwszy budzę się w sztucznym niebieskawym świetle, w klimatyzowanym powietrzu, pośród cichych szmerów osób w innych kapsułach. Dbamy o etykietę bezszelestności i anonimowość. Nasze uśmiechy, wymieniane we wspólnej łazience i przy dużym stole w jadalni, wyrażają uprzejme désintéressement pośród dim sumów, marynowanego imbiru i błysku ekranów, w które patrzymy dużo uważniej niż na siebie nawzajem. Jak wszyscy mieszkańcy tej stacji kosmicznej, wynajmujący małą szafkę na ubrania, wnękę z łóżkiem, gniazdkiem elektrycznym i wysuwanym blatem na laptopa, czuję się lekka, niepowiązana, bezczasowa.

Czytaj dalej