Nad Dnieprem
i
"W pasiece", Julian Fałat, 1880 r., z: "Kłosy" 1880, nr 782/MNW (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Nad Dnieprem

Maciej Wesołowski
Czyta się 19 minut

Nasi słowiańscy praprzodkowie przybyli na ziemie m.in. obecnej Polski, Czech, Słowacji i wschodnich Niemiec znad Dniepru, czyli z terenów, które były kolebką kultury kijowskiej. O tym, że badanie tej historii nie jest proste, i o tym, co mimo wszystko udało się do dzisiaj ustalić, prof. Michał Parczewski opowiada Maciejowi Wesołowskiemu.

Początki osadnictwa Słowian na ziemiach polskich owiane są tajemnicą, nad którą od pokoleń debatują naukowcy. Temperatura dyskusji bywa wysoka. Spór toczy się przede wszystkim o tożsamość etniczną wspólnot żyjących przed VI w. n.e. nad Odrą i Wisłą. Głos w tej sprawie zabierają historycy, językoznawcy i archeolodzy, a od niedawna również genetycy. Rozstrzygnięcie nie jest łatwe, głównie dlatego, że żaden autor z przełomu starożytności i średniowiecza nie opisał wystarczająco dokładnie ówczesnych przemian dziejowych. Wciąż jednak przybywa przesłanek, które pozwalają stopniowo przybliżać najdawniejszą przeszłość Słowian.

Maciej Wesołowski: Skąd my, Słowianie, wzięliśmy się w ogóle w tej części świata?

Michał Parczewski: Hipotez, jak pan dobrze wie, jest całe mnóstwo, chociaż wszystkie koncepcje uznawane za poważne dają się sprowadzić do dwóch głównych propozycji, silnie rozbieżnych względem siebie.

Z czego to wynika?

Z prostego faktu, że niestety źródeł pisanych mówiących wprost o najstarszych dziejach Słowian mamy niewiele, a najczęściej dysponujemy tylko strzępami informacji, czasem niejednoznacznych. Z tego powodu wiele hipotez opartych wyłącznie na dawnych zapisach to zaledwie domysły i spekulacje. Na podstawie tak skromnych źródeł historycy mogą jedynie wciąż na nowo analizować to, co w zasadniczym zrębie znamy już od paru stuleci.

Jestem archeologiem, chciałbym podkreślić, że w naszej rozmowie będę skupiał się głównie na swojej dyscyplinie naukowej. Śmiem twierdzić, że jesteśmy dzisiaj w lepszym położeniu od historyków. My nie cierpimy na niedostatek źródeł, wciąż odkrywamy i opracowujemy nowe dane, trwa nieustanny dopływ wczesnosłowiańskich materiałów zabytkowych od Ukrai­ny po Bałkany i wschodnie Niemcy. Ale bez owych ubogich doniesień historycznych błądzilibyśmy we mgle niewiedzy, gdyż to właśnie źródła pisane stanowią punkt wyjścia i nić przewodnią do interpretacji faktów dostarczanych przez inne dziedziny nauki.

Jednak archeolodzy również wydają się podzieleni. Przez lata mieliśmy zwolenników idei autochtonicznego i alochtonicznego pochodzenia Słowian. Pierwsza zakładała, że Słowianie żyli na ziemiach polskich niemal od zawsze, a druga – że zaczęli napływać tu dopiero w drugiej połowie V w. n.e. Większość polskich naukowców już w okresie międzywojennym opowiadała się za tą pierwszą koncepcją. Po wojnie uzyskała ona silne wsparcie ze strony władz komunistycznych, bo w pewnym sensie legitymizowała nasz „powrót” na ziemie zachodnie i północne. Do zwolenników tej drugiej idei należała znaczna część specjalistów z innych krajów, w tym Niemcy. Krótko

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Czy Perun naprawdę istniał?
i
Rysunek artysty malarza Jana Wydry "Słowianie", 1938 r./NAC (domena publiczna)
Audio, Wiedza i niewiedza

Czy Perun naprawdę istniał?

Tomasz Wiśniewski

O wierzeniach Słowian wciąż wiemy niewiele. Często są to sprzeczne informacje, dodatkowo zniekształcone przez chrześcijańskich kronikarzy, którzy mieli tendencję do opisywania wszystkich pogan w ten sam stereotypowy sposób. Czy mimo braku źródeł możemy odtworzyć podstawowe założenia słowiańskiej religii? Każdy, kto choć trochę interesował się przedchrześcijańską religią Słowian, dobrze wie, że w dziedzinie tej panuje ogromne zamieszanie. Zdaniem niektórych badaczy, posługujących się metodami językoznawczymi i porównawczymi, najwyższym z bogów był Stribog. Inni zaś, używając dokładnie tych samych metod, twierdzą, że na czele panteonu stał Perun. Są też i tacy, którzy uważają, że żaden słowiański pan­teon w ogóle nie istniał. Słowianie wierzyli w transmigrację dusz albo wręcz przeciwnie – wcale nie znali koncepcji życia pośmiertnego. Podobnych przykładów można by przytoczyć więcej… Różnicę stanowisk zapoczątkowały dwie ważne książki. Otóż według Mitologii Słowian Aleksandra Gieysztora Słowianie mieli złożony i wyrafinowany system wierzeń porównywalny z wierzeniami innych ludów indoeuropejskich. Z kolei Henryk Łowmiański w monografii Religia Słowian i jej upadek przekonywał, że wierzenia te były proste i prymitywne, a rozwinęły się jedynie wśród Słowian zachodnich, i to pod wpływem – czy nawet presją intelektualną – napływających z Zachodu misjonarzy chrześcijańskich. Co ciekawe, problem ten sam stał się przedmiotem badań naukowych. Jedna z ostatnich ważnych publikacji poświęconych słowiańskim wierzeniom – znakomita książka Religie dawnych Słowian Dariusza A. Sikorskiego – to prawie w całości próba odnalezienia przyczyn tak dużych różnic w opiniach naukowców. Choć to ujęcie może rozczarować poszukiwaczy prostej odpowiedzi na pytanie o religię naszych przodków, pomaga uświadomić sobie granice posiadanej przez nas wiedzy. A ponadto pozwala dostrzec liczne nadużycia interpretacyjne nie tylko amatorów, lecz także zawodowych badaczy.

Dlaczego wiemy tak mało?

Podstawowa trudność polega na charakterze i jakości źródeł pisanych. Teksty, które przetrwały do naszych czasów, to głównie uwagi autorów chrześcijańskich (czasem arabskich), misjonarzy, hagiografów lub kronikarzy, a zatem osób niebędących etnografami. Nie uzyskały one starannego przeszkolenia w zakresie obserwacji nieznanego ludu, by obiektywnie oddać jego wierzenia i zwyczaje. Wręcz przeciwnie, nierzadko byli to obserwatorzy pod wieloma względami uprzedzeni do „pogaństwa”. Często nie znali nawet języka społeczności, o której pisali (bo np. byli Niemcami, jak Adam Bremeński, czy Duńczykami, jak Saxo Gramatyk), albo nie widzieli Słowian na własne oczy, a jedynie ujmowali w słowa to, co podpowiedział im tajemniczy informator. Wyobraźmy sobie, że chcielibyśmy odtworzyć założenia islamu, nie znając Koranu ani pism teologów muzułmańskich, a wykorzystując w tym celu tylko wypowiedzi chrześcijańskich polemistów, przypadkowych podróżników, niewykształconych niewolników arabskich lub – o zgrozo – krzyżowców. Czy w ten sposób udałoby się nam sprawiedliwie oddać bogactwo i wyrafinowanie tej kultury? Dodajmy, że w starożytnych i średniowiecznych tekstach o Słowianach religia nigdy nie była głównym przedmiotem opisu. Poruszano ten temat na marginesie innych spraw, gdy wspominano np. o wybranym wierzeniu czy bogu albo gdy opowiadano o życiu świętego bądź o podbojach. Źródła spisane przez samych Słowian – takie jak Powieść minionych lat, Słowo o wyprawie Igora czy byliny cyklu kijowskiego – to z kolei teksty autorów już schrystianizowanych.

Czytaj dalej